Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Niestety brak pomysłu na tytuł

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> Kącik młodego twórcy / Fan-fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:46, 09 Sie 2011    Temat postu: Niestety brak pomysłu na tytuł

Dobra, co mi tam. To mój pierwsza ff i chyba wiadomo z czym związany. Very Happy Łapcie tutaj prolog a ja już pracuję nad pierwszym rozdziałem. ;p



Prolog

W oddali słychać było szum wiatru mieszający się ze stukotem kropel deszczu spadających na dachy domów. Co chwila zza chmur wynurzał się księżyc oświetlając swoim bladym blaskiem ulice. W oknach domostw już dawno pogasły ostatnie światła a z okien można było usłyszeć jedynie ciche chrapanie ludzi zmęczonych ciężkim dniem. Wszystko zdawało się iść normalnym torem. Nie działo się nic dziwnego. Od czasu do czasu można było posłyszeć wycie jakiegoś psa lub kłótnię kotów ale nic poza tym. Jednak pozory mogą mylić. Ciemną uliczką szedł mężczyzna. Nie było słychać odgłosu jego kroków. Zdawał się nie chcieć, żeby ktokolwiek go zobaczył bo ubrany był w długi ciemny płaszcz a na głowie miał ciemny kapelusz. Co chwila rozglądał się na boki bojąc się, że ktoś go śledzi. Ktoś mógłby pomyśleć, że przed chwilą coś ukradł albo zrobił coś innego złego ale tylko ktoś kto przyjrzałby mu się uważniej dostrzegłby, że niesie pod płaszczem małe zawiniątko. A ludzie jeszcze bardziej wnikliwi spostrzegliby, że owym zawiniątkiem jest małe dziecko. Po co ktoś niósłby w deszczową noc dziecko przed płaszczem i to ukrywając się? - przemknęłoby przez myśl owym wnikliwym ludziom. Jednak żaden taki się nie trafił bo i skąd? Nikt normalny nie obserwował by po tak okropnej nocy ulic. Nie byłoby w tym żadnego sensu. Jednak gdyby ktoś taki się trafił na pewno byłby zdziwiony takim zachowaniem a może nawet trochę przestraszony. Może by zaczął śledzić owego mężczyznę albo od razu wezwał policję? Albo po prostu przetarł sobie oczy i przestał oglądać po nocy ulice wmawiając sobie, że szkodzi to na jego psychikę. Jednak nikt taki się nie znalazł a mężczyzna zdawał się być coraz bardziej podenerwowany. Tak jakby był już blisko celu i zarazem zamiast poczuć coraz większą ulgę czół coraz większe podenerwowanie tym, że ktoś może go schwytać.
Nagle przyśpieszył kroku choć nadal odgłosy jego wędrówki gdzieś nikły. Coraz częściej oglądał się na boki i za siebie. Zaczął wyjmować coś z kieszeni. Kawałek papieru. Włożył go w owe zawiniątko jakby było załącznikiem do listu, który chce wysłać. Nie wiedzieć czemu zatrzymał się. Ponownie rozejrzał na boki i skręcił w wąską i ciemną uliczkę na prawo od niego. Tam trochę zwolnił lecz nadal szedł zamaszystym krokiem. Deszcz przybrał na sile. Wiatr zaczął donośnie wyć. Zdawało się, że niedługo rozpęta się burza. Chmury już całkowicie zakryły księżyc zdając się nie chcieć go nigdy wypuścić. Jednak to wszystko nie zniechęciło mężczyzny ze swojej nocnej wędrówki. Był już tak blisko celu, że nie było co zwracać uwagi na coś takiego jak deszcze czy wiatr. Teraz uliczka wyszła na ulicę główną, na której paliły się latarnie. Mężczyzna skręcił w prawo i przeszedł kilka kroków. W końcu się zatrzymał. Był już u celu. Rozejrzał się po raz ostatni dookoła i ukucnął przed najbliższymi drzwiami. Wysunął zawiniątko spod płaszcza i położył na progu. Kucał jeszcze tak chwilę zdając się walczyć ze sobą aż w końcu wstał i zadzwonił na dzwonek. Potem szybko uciekł.
Jakież było zdziwieni kiedy opiekunka Domu Dziecka została obudzona przez jedną z pracownic mówiącą jej, że właśnie usłyszała jak ktoś dzwoni do drzwi. Potykając się w ciemnościach pulchna kobieta wstała i doczłapała do włącznika światła. Kiedy je zapaliła na chwilę zmrużyła oczy aż wzrok się jej przyzwyczaił. Po chwili znalazła kapcie nocne i już szła do drzwi. Nie wiedziała czego dokładnie się spodziewa ale widok niemowlaka leżącego na progu drzwi w czasie takiej wichury zaskoczył ją tak bardzo, że przez chwile nie mogła nic powiedzieć. Kiedy w końcu się ocknęła prędko podniosła dziecko i wzięła je w głąb korytarza machinalnie zamykając drzwi. Jedyne co było przy dziecku to dwa listy. Na dodatek napisane na jakimś dziwnym papierze. Jeden był zaadresowany do niej.

Byłabym wdzięczna za wszelki oceny. Wink Ah, no i przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 10:52, 10 Sie 2011    Temat postu:

Interesujące. Pierwsze co mi przyszło na myśl to mały Tom, ale to raczej niemożliwe... Nie, nie to raczej nie to.
Ciekawy prolog. Tajemniczy i łatwo się czyta. Ciekawe co tam wymyśliłaś... ;>
Widzę, że też masz problem z tytułem.. Haha Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:55, 10 Sie 2011    Temat postu:

Właśnie nie za wiele wymyśliłam z tej głównej fabuły. xd Mam tylko początek. Choć mam tam jakiś mały pomysł. ;p
To nie Tom ani żadna inna postać z Harry'ego. Całkiem nowe.
A co do oceny to dziękuję za tak pozytywną. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 21:18, 10 Sie 2011    Temat postu:

Całkiem nowe? No to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:31, 10 Sie 2011    Temat postu:

Tak, tylko, że właśnie kapnęłam się, że napisałam kilka rzeczy niezgodnie z moim planem i muszę prawię połowę tekstu poprawić. xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:51, 20 Sie 2011    Temat postu:

Dobra, skończyłam jeden rozdział tych okropnie nudnych wypocin i co mi tam, wstawię go tu. xd Łapcie:

Rozdział I

Aleks znów nie mógł spać. Minął kolejny gorący i duszny dzień, którego następstwem była równie okropna noc. Siedział na swoim łóżku wpatrując się w okno i myśląc. Sam nie wiedział nad czym konkretnie myślał ale jego myśli błądziły po różnych zakamarkach świat jak i jego umysłu. Jednak te rozmyślania przerwało mu burczenie w brzuchu. Tak, jego brzuch miał dziwną tendencję do odzywania się między wpół do piątej a piątą. Na początku nie zwracał na to uwagi ale jak burczenie stało się nie do zniesienia już nie wytrzymał. Odciągnął kołdrę i po cichu ześlizgnął się z łóżka. Powoli wyprostował się starając się by nie uderzyć głową w ukośny sufit jak to miał w zwyczaju. Jakoś udało mu się wyjść spod skosu. W końcu staną w pełni wyprostowany. Spojrzał badawczo na łóżko swojego brata. Spał jak kamień. Jednak mimo tego na palcach przemknął do drzwi i nim je otworzył, nacisną klamkę i pchnął lekko drzwi przed siebie a dopiero potem do siebie. Uchylił ja na tyle lekko by nie zaczęły skrzypieć. Postanowił ich nie zamykać by przypadkiem nie obudzić Maili śpiącej na łóżku Artura. Po cichu przemknął obok pokoju rodziców i najostrożniej jak umiał zszedł po schodach. Kiedy był na pół piętrze spojrzał na górę. Na razie żadnych oznak przebudzenia jego brata albo psa. Skręcił na następne schody i już zaczął schodzić trochę szybciej. Lakier na drewnianych schodach błyszczał w świetle porannego słońca. Kiedy zszedł ze schodów, przeszedł przez klatkę schodową i w końcu wkroczył do kuchni. Kiedy to zrobił przeszył go lekki dreszcz. Zielone i żółte kafelki, którymi wyłożona była podłoga w kuchni były lodowate co stanowiło duży kontrast do temperatury powietrza w pomieszczeniu. Szybko przeszedł do chlebownika i wyjął z niego dwie bułki. Zapewne zje jedną ale zawsze lepiej wziąć więcej niż mniej. Kiedy w końcu po raz drugi pokonał trasę dzieląc go od pokoju, wszedł przez uchylone drzwi i powoli je zamknął. Kiedy już zaczął skradać się w stronę łóżka usłyszał zaspany głos:
- Mi też wziąłeś? - przemówił jego brat do poduszki.
Aleks rozluźnił się i już zaczął iść normalnym krokiem do łóżka. Kiedy usiadł na nim zaskrzypiało. Spod kołdry Artura wyłonił się mały brązowo-czarny pyszczek, który zawarczał.
- Cicho bądź... - jęknął Artur na co pies od razu umilkł ale już nie poszedł spać tylko wyszedł spod kołdry i zaczął się przeciągać.
Chłopak poszedł w ślady psa i też wykopał się spod kołdry, usiadł na łóżku i przeciągnął się. Jego kasztanowe włosy, zwykle bardzo dokładnie uczesana teraz były w kompletnym nie ładzie. Część stała, część była oklapnięta, a część sterczała na boki. Prawdopodobnie tak jak włosy Aleksa z tą różnicą, że miał je krótsze i jego zawsze były trochę rozczochrane. No i jeszcze warto zauważyć, że jego były koloru jasnego blondu. Jakby ktoś ich dwóch zobaczył obok siebie w życiu by nie powiedział, że są braćmi. I poniekąd miałby rację. Aleks był wysokim blondynem o błękitnych oczach za to Artur był dość niskim szatynem z jasnymi piwnymi oczami. Tak naprawdę byli przyszywanym rodzeństwem. Aleks został adoptowany jeszcze przed narodzinami jako ledwo niemowlak. Dlatego też byli w podobnym wieku. Aleks jest o rok starszy od Artura jednak to wszystko nie przeszkadzało im.
- Daj jedną... - mruknął Artur ziewając.
- Łap – powiedział Aleks i rzucił bułkę.
Zaspany chłopak o mało nie spadł z łóżka łapiąc bułkę ale w ostatniej chwili podparł się ręką o kraniec łóżka. Kiedy zaczęli jeść Maila skakała od jednego do drugiego wytrzeszczając oczy i prosząc o kawałek bułki. Maila jest psem rasy Jack Russel Terrier co oznacza, że jest bardzo żywiołowa i nie może wytrzymać chwili bez kontaktu z człowiekiem. Kiedy już w końcu cała trójka zjadła obie bułki chłopcy siedzieli przez chwilę w ciszy na zmianę głaszcząc psa, który rozanielał się przez to i wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć z radości. Nagle Artur podskoczył.
- Rany! Już bym zapomniał! - krzyknął i zaczął się schylać pod łóżko.
- O czym? - zapytał ze zdumieniem Aleks.
- Jak to o czym? - zapytał jego brat szczerząc zęby.
Właśnie wyciągnął spod łóżka kilka paczuszek owiniętych w ładny papier. Aleks nagle uświadomił sobie o co chodziło. Dziś miał imieniny. Był dokładnie 1 sierpnia. Całkowicie o nich zapomniał. Jakoś nigdy tak nie przywiązywał wagi ani do imienin ani do urodzin. W przeciwieństwie jego rodziny. Oni zawsze hucznie obchodzą obie te rocznice. W sumie rozumiał ich. Jego rodzina miała motto „Cieszyć się każdą chwilą” co zawsze wykorzystywali chociażby do spędzenia czasu ze sobą.
Artur rzucił mu paczki (Maila od razu poderwała się i pobiegła za nimi) a Aleks zręcznie je złapał. Były to trzy nie za duże paczki. Rozerwał pierwszą najcięższą. Kiedy już zdjął cały papier jego oczom ukazała się książka. Nie byle jaka a poradnik dla początkujących gitarzystów rockowych. W następnych dwóch znajdował się zestaw kostek do gitary zespołu The Beatles i płyta The Rolling Stones.
- Musiałeś na to wydać wszystkie oszczędności... - powiedział Aleks przeglądając z zachwytem książkę i przewracając między palcami jedną z kostek.
- E, tam. Po co jest kieszonkowe, co? - zapytał się Artur nadal szczerząc zęby i wyraźnie będąc zadowolonym z tego, że udało mu się kupić coś fajnego – Padniesz jak zobaczysz prezent od rodziców.
- Znając życie to tak. - mruknął wczytując się w kartki podręcznika.
Aleks i Artur mieli po 11 i 10 lat lecz obaj mieli już dość wysoki kieszonkowe i zawsze dawali sobie dużo prezentów. Tak samo jak dostawali ich dużo od rodziców, którzy, powiedzmy lekko, mieli tak samo dużo pieniędzy.
Aleks spojrzał na zegarek obok łóżka. Była siódma pięćdziesiąt dwie a ich rodzice zapewne obudzą się za osiem minut. Razem z Arturem siedzieli jeszcze chwilę przesłuchując płytę Rolling Stones aż usłyszeli skrzypienie otwieranych drzwi. Stał w nich mężczyzna ok. 35 lat z równie kasztanowymi włosami jak Artur i uśmiechniętą twarzą, Na nosie miał okulary.
- Witajcie chłopcy. Widzę, że Artur nie mógł się powstrzymać, żeby Ci nie dać już swoich prezentów.
Obaj bracia wyszczerzyli zęby.
- Dobra, a teraz się ubierzcie. Czeka was śniadanie – powiedział i przed wyjściem mrugnął do Aleksa.
Obaj chłopcy zwlekli się z łóżek (co wywołało wielką euforię u Maili) i założyli pierwsze lepsze ubrania jakie wpadły im w ręce. Kiedy już załatwili sprawy w łazience zeszli po schodach do kuchni, która jeszcze tak niedawno, przynajmniej dla Aleksa. Była ciemna i chłodna, jednak teraz słońce zdążyło choć odrobinę podgrzać w niej temperaturę. Kiedy usiedli przy stole weszła ich matka. Kobieta w podobnym wieku jak jej mąż z czarnymi długimi włosami. Oczywiście była ubrana w koszulkę jakiegoś hardrockowego zespołu i jeansy. Też usiadła obok nich przy stole.
- Marku, może by tak teraz? - zapytała niewinnym głosem męża.
- Najpierw zjedzmy śniadanie – powiedział wyciągając patelnię i kilka jajek.
Aleks czuł się trochę dziwnie. Nigdy nie mógł przyzwyczaić się do ilości prezentów jakie dostawał choć było tak odkąd pamięta. Zawsze czuł się trochę głupio i nieswojo ale oczywiście nie przeszkadzało mu to cieszyć się, czasami jakże bardzo, z tych prezentów. Kiedy ojciec w końcu zrobił jajecznicę, oczywiście świetną bo przecież jaki szef kuchni pracujący w jednej z najlepszych restauracji robiłby niedobrą jajecznicę, Aleks pochłonął ja dwa razy szybciej od swojego brata (oczywiście pomógł mu w tym pies, który podrapał już wszystkie ręce znajdujące się przy stole byleby dostać kawałek). Kiedy wszyscy skończyli jeść już brał się za zbieranie talerzy kiedy ojciec zwrócił się do niego:
- Ja pozmywam a ty idź do salonu – powiedział uśmiechając się.
Aleks miał ochotę zaprotestować ale ciekawość w nim wygrała. Skierował się do salonu razem z bratem i nierozłącznym towarzyszem wszelkich dziwnych zachowań, Mailą, a kiedy tam wszedł zamurowało go. W kącie, obok okna, stała na stojaku nowiutka gitara elektryczna, podpalana a obok stał dość duży wzmacniacz. Aleksa na chwilę zamurowało a potem zdołał wyjąkać:
- Ale... Ale to Fender Showmaster... Musiał być...
- Nie ważne jaki musiał być, ważne jak będzie używany teraz. - powiedziała jego matka z uśmiechem.
- To dlatego kupiłeś mi te kostki i książkę... - powiedział cicho Aleks do Artura.
Ten znowu wyszczerzył zęby. Aleks podszedł do gitary i ostrożnie zdjął ją z podstawki. Była niesamowita. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Obok podstawki leżał kabel. Ostrożnie wpiął go najpierw w gitarę a dopiero potem podłączył do niego gitarę. Kiedy ustawił gałki na wzmacniaczu tak jak uważał za odpowiednie, usiadł na fotelu i zagrał niepewnie jeden chwyt. Usłyszał dość donośny dźwięk wydobywający się ze wzmacniacza i cichszy, od strun, który zapewne słyszał tylko on. Po chwili już przyzwyczaił się do węższego gryfu, a nawet wygodniej mu się na nim grało. Zagrał kilka piosenek takich jak Lemon Tree czy World Full of Hate, aż w końcu poszedł po swoje nowe kostki. Kiedy schodził zobaczył list leżący na wycieraczce przed drzwiami. Zdziwiony porą, która nie była normalna dla listonoszy w tej okolicy, podniósł list i przyjrzał mu się uważnie. O dziwo był zaadresowany do niego i nie miał znaczków. Przeczytał jeszcze raz adres:

Pan A. Piechór
Pokój sypialniany
Partyzantów 15
Czernichów

Aleks nadal wpatrując się w list poszedł do salonu i usiadł na fotelu w ogóle zapominając o czekającej na niego gitarze. Powoli rozerwał list czując, że wszyscy wpatrują się w niego. Kiedy wyciągnął kartkę przeczytał tekst:

HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: ALBERT WICKEN
(Order Merlina Pierwszej Klasy)

Szanowny Panie Piechór
Mamy zaszczyt poinformowania Pana, że został Pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pańskiej sowy nie później niż 21 sierpnia.
Z wyrazami szacunku,

Amanda Cristen
zastępca dyrektora
P.S.: Niedługo ktoś skontaktuje się z Panem.

Aleks siedział jeszcze przez chwilę patrząc w list i nagle się roześmiał. Wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata.
- Ej, dobra. Lubię Harry'ego Potter'a ale to już mała przesada. Ludzie, kto wpadł na takie pomysł?
- Jaki pomysł? - zapytał zdziwiony Artur.
- Nie rób głupka. Pewno ty to wymyśliłeś – powiedział Aleks i rzucił bratu list.
Chłopak przeczytał szybko list i wytrzeszczył list a po chwili wybuchnął śmiechem tak jak Aleks i podał list rodzicom. Oni też przeczytali go ze zdziwionymi minami ale już nie wybuchnęli śmiechem. Powiedzieli, że to pewno jakiś żart, i że pewno cała ulica dostała takie listy ale nie mówili tego zbyt przekonującym głosem. Potem wszyscy zapomnieli już o dziwnym liście. Nikt o nim nie wspominał ale widać było, że rodzice są trochę mniej weseli niż byli jednak Aleks i Artur jakoś się tym nie przejęli. Obaj potem grali na zmianę na gitarze, żartowali a nawet potem poszli do kina z ojcem.
Kiedy nastał późny wieczór wszyscy byli zmęczeni ale zadowoleni. Kiedy nadszedł czas pójścia spać Aleks przypomniał sobie o rzekomym liście. Po kryjomu zabrał go ze stołu i pobiegł na górę. Kiedy w końcu obaj chłopcy położyli się do łóżek Aleks po cichu wyciągnął kopertę i przeczytał tekst. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Niby nie chciało mu się w to wierzyć po przecież Hogwart, czarodzieje i takie rzeczy istnieją tylko w książce a nie naprawdę, a zarazem miał nadzieję, że to prawda. No bo w końcu może gdzieś będzie pasował. Nigdy tego nie okazywał ale nie było miłe dla niego bycie adoptowanym choć jego rodzice nie zachowywali się w stosunku do niego inaczej niż w stosunku do Artura. Ale gdzie byli jego prawdziwi rodzice? Dlaczego go zostawili? Czy był niegrzeczny już jako niemowlak? Może myśleli, że nic dobrego z niego nie wyrośnie. Albo po prostu nie mieli ochoty opiekować się nim. Albo nie żyją. Nigdy wcześniej nie brał tego pod uwagę ale teraz kiedy zaczął tym głębiej myśleć.... Nie, to nie możliwe. Pewno po prostu nie mieli ochoty zajmować się kimś takim jak on.
Potrząsnął głową. Nie, nie może teraz myśleć o takich rzeczach. Po prostu nie może. Schował list pod poduszkę, przykrył się kołdrą i poszedł spać. Po chwili poczuł jak coś ciepłego wskakuje na jego łóżko i wchodzi pod kołdrę. Pogłaskał po głowie Mailę. Tak, to pewno jakiś durny dowcip. Pomyślał lecz w głębi serca miał nadzieję na co innego.

***

Następnego ranka obudził się trochę później niż zwykle. Artura nie było już w łóżku. Chłopak szybko wstał, założył na siebie jeansy i koszulkę i zszedł na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole i jedli grzanki.
- Witaj kochanie – powiedziała jego mama ale niezbyt wesoło.
- Hej... - odpowiedział zaspanym głosem i usiadł przy stole.
Wziął sobie kilka grzanek na talerz a kiedy już skończył jeść zrobił sobie i reszcie kawę. Siedzieli tak przez chwilę w trochę ponurej atmosferze aż Aleks nie wytrzymał.
- Co się stało? Ktoś umarł czy co? - zapytał
- Nie no co ty. - odpowiedział ojciec.
- No to co się stało?
Jego tata już otwierał buzię kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Rodzice spojrzeli po sobie ale nic nie powiedzieli. Aleks przewrócił oczami i wstał zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć. Przeszedł szybkim krokiem przez kuchnię, potem przez hol aż doszedł do drzwi. Kiedy je otworzył ujrzał średniego wzrostu kobietę o ciemnych włosach. Za nią stał chłopak mniej więcej w jego wieku o równie ciemnych włosach jak, najprawdopodobniej, jego matka.
Aleks usłyszał kroki rodziców za sobą.
- Przepraszam, ale kim państwo są? - zapytał niby to uprzejmym tonem ale niezbyt przyjaznym.
- Jak to? Zapomnieli dopisać, że ktoś się za państwem skontaktuje? - zapytała kobieta bardzo zdziwionym tonem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Nie 0:01, 21 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Nie 0:13, 21 Sie 2011    Temat postu:

Peg, jak już mówiłam w prologu z szykiem coś czasem szwankuje, natomiast w 1 rozdziale zdarzało ci się pisać w czasie teraźniejszym.
ogólnie podoba mi się, jest ciekawe i wciąga. zazdroszczę Aleksowi prezentu, trochę mnie końcówka zaskoczyła i pisz dalej (:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Nie 0:18, 21 Sie 2011    Temat postu:

GENIALNE! Łał, naprawdę świetne. Długie, ale wciągnęło mnie strasznie. Fajnie piszesz i ogólnie podobają mi się bohaterowie. I miło było przeczytać w końcu jakiś fanfick związany z HP Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Perc dnia Nie 0:18, 21 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
zwycięzca nad trolem
zwycięzca nad trolem



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:39, 21 Sie 2011    Temat postu:

Ja w niektórych momentach roześmiałam się, bo ten tekst (genialny, nawiasem mówiąc) coś mi przypomina. xd
I ty chyba wiesz co ja mam na myśli. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:55, 21 Sie 2011    Temat postu:

Szczerze mówiąc to nie za bardzo wiem co Ci przypomina, może mnie oświecisz? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
zwycięzca nad trolem
zwycięzca nad trolem



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:25, 22 Sie 2011    Temat postu:

Otóż przypomina mi to życie pewnego Żuczka. xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> Kącik młodego twórcy / Fan-fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin