Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rok I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 20:12, 30 Mar 2012    Temat postu:

[Wielka Sala]

-Zeszłoroczna porażka w turnieju niczego cię nie nauczyła kochany?- odezwała się Rose, a Gabrielowi uśmiech spełzł z twarzy. Nie lubił kiedy ktoś wypominał mu mecze, w których drużyna Slytherinu przegrała.
-Daliśmy wam fory, ale w tym roku uważajcie. Jeśli będziecie wchłaniać tyle żarcia, to miotły was nie utrzymają - odpalił, mrużąc złośliwie szare oczy. Przez zaledwie moment zatrzymały się one centralnie na zielonych oczach Rose i Gabriel poczuł coś dziwnego, co na szczęście szybko minęło. Takie oczy miała moja matka. Zacisnął zęby i zerknął na chłopaków.
-Będziecie tacy...hideux* - wtrącił Tristan, kiwając głową. - Chociaż wam już i tak chyba to nie grozi.
Evan i Jason zachichotali, a Gabriel utkwił wyzywające spojrzenie w dziewczynach. Czuł, że Rose będzie najbardziej zadzierała nosa. Miał zamiar wziąć ją na siebie.
- Hej, chłopaki! Mam dla was plany zajęć! - usłyszeli za sobą głos jednego z prefektów, Alex Clearwater, ale Gabriel to zignorował. Unikał spojrzenia zielonych oczu Rose, lecz nie spuszczał wzroku z jej postaci.


*- okropni


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Pią 20:12, 30 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Pią 20:41, 30 Mar 2012    Temat postu:

[Korytarze, Wielka Sala]

Kolejny dzień w Hogwarcie. Beth uwielbiała to miejsce. Wzięła głęboki oddech, uśmiechnęła się i ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Po drodze wpadła na Alex, która nie patrząc na nic, taranowała wszystkich i wszystko.
- Alex! Aleeex! Gdzie ty tak pędzisz?! Opanuj się!
- Elisabeth. Jestem prefektem. PREFEKTEM. PRE-FE-KTEM. Mam wiele obowiązków, a jednym z nich jest rozdanie planu lekcji. Muszę zdążyć, zanim wszyscy wyjdą z Wielkiej Sali.
- Ah... Dobrze. PRE-FE-KCIE. Pójdę z tobą. - Elisabeth ledwo skończyła mówić, a Alex złapała ją za rękę i pobiegła do Wielkiej Sali. Podeszły do stołu Slytherinu i zaczęły rozdawanie planu zajęć. Beth kontem oka dostrzegła Gabriela i jego bandę. Dziwnie się patrzyli na te Gryfonki. Podeszły bliżej.
- - Hej, chłopaki! Mam dla was plany zajęć! - Beth ruszyła za nią. Przyjrzała się chłopakom. Gabriel jakby zauważył jej zagadkowe spojrzenie, ale szybko odwrócił wzrok, by dalej patrzeć na Rose.
- EJ! Mamy plan zajęć! Prosimy o jakąś reakcje... - Tristan jakby się przebudził. Podszedł do Beth i wziął od niej plany.
- Dziękuję Tristanie... - Odpowiedziała i poszła z przyjaciółką rozdawać resztę rozkładów. Elisabeth ściszyła głos:
- Alex, widziałaś jak się gapili na te Gryfonki?
- Ten wiek, ta płeć. Gapić niech się gapią, byle nic poważniejszego z tego nie wyszło.
- Może i masz rację.
- Zresztą, patrzyli się na nich trochę z nienawiścią, a to chyba dobrze?
- Eh... Nie ważne. Głupio gadam. To co teraz robimy?
- Proponuję iść pognębić jakiś pierwszaków!
- Pani Prefekt! Cóż za nieodpowiedzialne zajęcie!
- Oh, przymknij się.
- Pójdźmy na błonia.
- No dobra. Niech Ci będzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:48, 30 Mar 2012    Temat postu:

[Wielka Sala]
Abi z ulgą przyjęła pojawienie się przyrodniej siostry. Rzuciła niepewny uśmiech w jej stronę. Jakimś dziwnym trafem nie udało jej się z nią zobaczyć przez całe wakacje. Mimo, że należały do domów zachowujących między sobą chłodne stosunki, same odeszły od stereotypu i w sumie to się nawet... tak jakby przyjaźniły.
Gdy odeszła z koleżanką wszyscy powrócili do krzywego patrzenia się na siebie. Abigaile zaczęło to już nieco denerwować więc spytała:
- I co, myślicie, że ten wasz wzrok robi wrażenie? Już nie takie rzeczy widziałam - prychnęła. - Radzę wam poćwiczyć coś innego, bo na boisku krzywe patrzenie wam nie pomoże. Gryfoni są na nie odporni. Dziewczyny, chyba powinnyśmy już iść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Pią 22:17, 30 Mar 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala - domitorium ]

- Tak. Czas na nas. - odpowiedziała Adele.
Wstała, ale Travers zagrodził jej drogę. Spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Odsunął się. Za chwilę wszystkie trzy szły do domitorium.
- Ich się nie da zrozumieć. - powiedziała Abi siadając na łóżko Adele.
- Przestańcie. - odezwała się Rose po długim milczeniu. - czas na zajęcia.
- Pierwsze w tym roku.
- To chodźcie. - machnęła ręką Abi.
- Idźcie. Ja muszę napisać kilka słów do rodziców.
Kiedy została sama ulepiła kilka słów.
Kochani Rodzice!
Mam nadzieję, że odczytaliście moją wczorajszą wiadomość. Dzisiaj mam pierwsze zajęcia. Plan dostanę niebawem. Rose postara się go zdobyć. Następną wiadomość napiszę za kilka dni. Skontaktujcie się z Patrickiem i powiedzcie mu, żeby do mnie napisał. Mam do niego pytanie. - Adele

Wysłała swoją sowę w podróż i wyszła z dormitorium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Nie 0:14, 01 Kwi 2012    Temat postu:

[Korytarz]

-Jaką masz pierwszą lekcję?- spytała przyjaciółkę Abi gdy rozstały się z Adele.
-Dzisiaj poniedziałek? - Rose spojrzała w plan lekcji-Emm.. Transmutacja. Nie przepadam za tymi zajęciami, chociaż profesor McGonagal to wspaniała osoba. Lepiej już pójdę.
Rose zgniotła swój plan lekcji i wrzuciła go niedbale do torby. Właśnie kierowała się ku sali do transmutacji gdy zza rogu wyłonili się ci nieszczęśni ślizgońscy siódmoklasiści.
Mam dzisiaj cholerne szczęście.
Chciała ich zgrabnie wyminąć, ale przystrzyżony na jeża chłopak zagrodził jej przejście. Przybliżył się.
-No proszę! Sama, bezbronna szlama!- rzekł, a nieprzyjemny chłód objął jej twarz.
Rose próbowała wyglądać na jak najbardziej obojętną.
-Pomyślmy... Jest was czterech. Nierozsądnie byłoby z wami dyskutować na jakikolwiek temat.
Teraz przed szereg wyszedł Tristan.
-Przecież nie zrobimy krzywdy takiej belle fille!- uśmiechnął się szyderczo.
Dziewczyna rozglądnęła się. Znajdowała się między młotem a kowadłem. Drogę zagradzał jej Jason. natomiast tyłów pilnował Gabriel, który patrzył na nią wzrokiem wyrażającym rozbawienie i zainteresowanie.
W końcu wydusiła:
-Śpieszę się. Zróbcie przejście albo...-chwyciła za przedramię Jasona.
-Albo?-spytał tamten i wybuchnął śmiechem.
Pierwszy raz czuła się taka bezradna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Nie 0:15, 01 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Nie 16:09, 01 Kwi 2012    Temat postu:

[Wielka Sala, korytarz]

Chichocząc głupkowato usiedli przy stole ślizgonów. Gabriel nałożył sobie jajecznicę i zerknął na plan zajęć.
-Dziś mamy numerologię, runy, godzinkę przerwy i dwa razy eliksiry - przeczytał.
-Slughorn znów będzie wychwalał twoje wspaniałe zdolności - mruknął Evan, który nigdy nie radził sobie z eliksirami.
-Nie martw się. Jesteś w klubie ślimaka dzięki twojemu ojczulkowi, więc nie będzie się na tobie specjalnie wyżywał.
-Za to my mamy spokój z eliksirami - wtrącił Jason, a Tristan wyszczerzył do nich zęby znad talerza pełnego pieczonych kiełbasek.
-W sumie nie chce mi się iść na zajęcia - dodał francuz, puszczając oczko do przechodzącej obok nich puchonki.
-Nie gadaj. Musimy na numerologii obmyślić plan działania. Podzielimy się tymi dziewczynkami, co wy na to? - zapytał Gabriel, który w oka mgnieniu pochłonął swoją porcję jajecznicy.
- Niegłupi pomysł - zgodził się z nim Jason i wstali od stołu. Szybko pobiegli po swoje torby i ruszyli do klasy numerologii.
-Kogo sobie rezerwujecie?
- Ja biorę na siebie panienkę Clearwater - odezwał się Tristan.
-Tylko żadnych romansików!
-Wyluzuj, stary... - Tristan przewrócił oczami i przeczesał dłonią swoje gęste włosy.
- W takim razie ja zajmę się Adelejde Cooper - Jason zatarł ręce. - Wydaje mi się być dość trudną do zagięcia, więc wyzwanie mam niemałe.
- Mnie osobiście najbardziej wkurza Daniels - wtrącił Evan. - Pomogę ci z nią, Gabriel.
Riddle nie zdążył odpowiedzieć. Skręcili w korytarz z klasą transmutacji i przed nimi wyłoniła się postać Rose Daniels. Chciała ich wyminąć, lecz idący na przodzie Jason zadziałał natychmiast.
-No proszę! Sama, bezbronna szlama!
-Pomyślmy... Jest was czterech. Nierozsądnie byłoby z wami dyskutować na jakikolwiek temat - odezwała się dziewczyna, lecz przyglądający jej się Gabriel zauważył, że nie jest zbyt pewna siebie.
-Przecież nie zrobimy krzywdy takiej belle fille! - wtrącił Tristan, a dziewczyna rozejrzała się i na chwilę jej spojrzenie spoczęło na Gabrielu, który zmrużył oczy, aby tylko nie spotkać jej zielonych tęczówek. Był rozbawiony tą sytuacją i nie mógł się doczekać, aż on i Evan będą mieli szansę dogłębniej się z nią rozprawić.
-Śpieszę się. Zróbcie przejście albo...- Rose chwyciła za przedramię Jasona.
-Albo? - zapytał Jason i wybuchnął śmiechem. Cała reszta, prócz Gabriela mu zawtórowała. Teraz Riddle wyszedł na przód. Wypiął dumnie pierś i odrzucił do tyłu długie włosy.
-Albo rzuci na nas jakiś paskudny urok od którego wypadną nam rzęsy - dokończył, a kąciki jego ust zadrgały. Obok niego pojawił się Evan, a Tristan i Jason stanęli za dziewczyną tak, że teraz całkowicie ją otaczali.
-Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego szlamy mają wstęp do tej szkoły.
-Twoja mamusia wróży z kocich odchodów? - zapytał Evan, który od ojca wiedział wiele nie tylko na temat magicznych rodów.
-Pewnie tak, zbiera je zaklęciem... - zaczął Gabriel. -Ach, nie! Ona jest mugolką! Musi się po nie schylać!
Tym razem śmiechem wybuchnęli wszyscy, prócz Rose, której twarzy Gabriel nie widział, bo spuścił wzrok na jej bluzkę. Dokładniej na bluzkę w miejscu, gdzie znajdował się biust dziewczyny. W tym momencie był podłym ślizgonem i nic nie mogło go powstrzymać przed wyżyciem się na szlamie.
Wyjął z kieszeni cisową różdżkę i podwadził nią szkarłatno-złoty krawat Rose.
-Jaki brzydki krawat.
-Myślisz, że Incendio załatwi sprawę? - zachichotał Evan.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Nie 16:10, 01 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Nie 17:18, 01 Kwi 2012    Temat postu:

-Spróbuj mnie dotknąć, a pożałujesz dnia, gdy twoja obślizgła gęba pierwszy raz zaczerpnęła powietrza- krzyknęła Rosa dziwiąc się sama sobie, że miała aż tyle odwagi. Na wszelki wypadek dotknęła miejsca swojej szaty gdzie znajdowała się różdżka.
Gabriel wyglądał na rozwścieczonego.
-Inc...- zaczął wymawiać zaklęcie, jednak dziewczyna okazała się szybsza.
-EXPELLIARMUS!
Cisowa różdżka powędrowała ku jej dłoni. Ślizgoni osłupieli. Zaczęli szukać swoich różdżek. W tym momencie Rose popełniła totalną głupotę. Pochwyciła różdżkę w obie ręce i złamała ją na kolanie. Dwa bezużyteczne patyki rzuciła na podłogę i pobiegła ku sali transmutacji nie oglądając się za siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Nie 17:19, 01 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Nie 18:53, 01 Kwi 2012    Temat postu:

[ Korytarz - Transmutacja ]

Adele niepewnie czuła się idąc sama korytarzem. Zawsze było jej raźniej iść z przyjaciółkami. Unikała takich chwil. Aczkolwiek uwielbiała przebywać w samotności na błoniach. Miała czas na rozmyślania itp. Szybko pobiegła na transmutacje. W sali było już sporo uczniów. Dziewczyna spróbowała odszukać Rose, ale nigdzie jej nie było.
Dziwne
Usiadła w pierwszej lepszej ławce i wyciągnęła z torby książkę. Uczniowie powoli schodzili się do sali. Jednak Rose nigdzie nie było. Dopiero kilka minut przed rozpoczęciem zajęć wpadła do sali i odszukała przyjaciółkę wzorkiem. Szybko znalazła się przy ławce i usiadła na krześle.
- To teraz Ślizgoni mnie popamiętają. - wyszeptała Rose.
Adele nie wiedziała o co chodzi. Była zdezorientowana.
- Myślałam, że coś Ci zrobili. - powiedziała niepewnie – zaczynałam się już niepokoić.
- Otóż nie. - usłyszała triumfalnie - Teraz Gyfonka zdobyła punkt.
- Rzuciłaś na nich jakiś urok? - spytała niepewnie Adele.
Rose popatrzyła jej w oczy i pokręciła głową.
- Zrobiłam coś innego, za co pewnie będę, żałować, ale było warto. Złamałam różdżkę panu Riddle.
Adele aż otworzyła usta ze zdumienia i kilka razy klasnęła cicho w dłonie.
- Brawo panno Daniels - uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Możesz mi postawić kufel ognistego whisky- usłyszała w odpowiedzi.
W tym samym momencie do klasy weszła McGonagall.
- Witam wszystkich uczniów na pierwszej lekcji w kolejnym roku nauki.


Sorry. Poprawiłam. Wtedy byłam nieprzytomna ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Nie 22:17, 01 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Nie 22:51, 01 Kwi 2012    Temat postu:

[korytarz]

Stali sparaliżowani na środku korytarza. Gabriel wpatrywał się w dwa patyki leżące na kamiennej posadzce, które jeszcze niedawno były jego różdżką.
Tristan zaklął obrzydliwie po francusku.
-CZEMU JEJ NIE GONIMY?! - wrzasnął Evan.
Gabriel podniósł z podłogi patyki i zacisnął je w dłoni. Wszystko się w nim gotowało, czuł, że zaraz wybuchnie i był o krok od zabrania któremuś z kolegów różdżki i pogoni za Rose. Miał ochotę torturować ją najrozmaitszymi klątwami. Zacisnął zęby i wycedził:
-Ja SAM się z nią rozprawię.
-Ale co teraz zrobisz z różdżką? - zapytał Jason, który myślał trochę wolniej niż pozostali.
-Kupię nową? - twarz Gabriela nie pokazywała żadnych emocji.
-Jak ona śmiała?! - Evan nie umiał ukrywać swojego wzburzenia. Jego zwykle blada twarz była koloru dojrzałej wiśni. - Szlama złamała Ci różdżkę.
-Dobrze, że tę różdżkę - wtrącił Tristan, lecz nikt nie zaśmiał się z jego żartu.
-Powiedziałem, że sam się z nią rozprawię. Obym szybko jej nie spotkał - rzekł chłodno Gabriel i ruszył w stronę klasy numerologii.
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Ten ton głosu Gabriela nie wróżył wcale nic dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:27, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Abigaile po otrzymaniu planu lekcji załamała się. Super, nowy rok szkolny zaczynam eliksirami ze Ślizgonami... - myślała idąc na zajęcia. Może nie była najgorsza w tym przedmiocie, ale nie przepadała za nim.
Gdy szła przez korytarze dobiegł ją głośny wrzask, ale nie przejmowała się tym, myśląc, że to Irytek znowu komuś dokucza. Po chwili, na końcu korytarza szybko mignął jej widok bandy Gabriela. Ta krótka chwila wystarczyła jej, by stwierdzić, że są wściekli. Dopiero wtedy zaczęła się martwić, czy przypadkiem to krzyk nie należał do jej przyjaciółek, ale nie miała już czasu się tym zamartwiać, bo koleżanki z roku zaczęły ją ciągnąć do lochów.
Gdy już znalazła się w sali, Slughorn nie szczędził miłych słówek. Oczywiście pół klasy zostało przepytane o to, jak minęły im wakacje.. w sumie to chodziło głównie o tę "zieloną" połowę, jeśli można to tak nazwać...
Będąc pewną, że nauczyciel nawet jej nie zauważy, ze znudzeniem mieszała zawartość kociołka. Miała właśnie dodać do niego parę fig, jak Slughorn zatrzymał się przed jej stanowiskiem. Oczywiście wszystko wypadło jej z rąk i poleciało pod nogi uczennicy pracującej tuż obok. Dziewczyną okazała się czarnowłosa przyjaciółka Alex, ale Abigaile nie miała o niej bladego pojęcia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mudancicha dnia Pon 15:28, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Pon 16:01, 02 Kwi 2012    Temat postu:

[lochy]

Elisabeth spojrzała na swój plan zajęć. Pierwszą lekcją okazały się eliksiry z Gryfonami. Beth nie należała do kompletnych ofiar z eliksirów, była raczej przeciętna w tym przedmiocie. Jednak lubiła go, bo zajęcia prowadził Slughorn, a on zawsze faworyzował Ślizgonów.
Weszła do klasy jako jedna z ostatnich. Przyjrzała się wolnym stanowiskom. Była zmuszona wybrać ten obok jakiejś Gryfonki. Beth kojarzyła ją z twarzy, ale imienia nie mogła sobie przypomnieć. Slughorn prowadził dyskusję na temat wakacji. Przepytał już prawie wszystkich, Elisabeth czekała aż przyjdzie jej kolej...
- Oh! Jeszcze panna Black! Co robiłaś w wakacje?
- Byłam we Włoszech, panie profesorze. - odpowiedziała, a kątem oka dostrzegła spojrzenia Gryfonów przesiąknięte pogardą. Spojrzała na nich złowrogo.
- Ah! We Włoszech! Musiało być cudownie! A... to jakaś delegacja twojej matki, Heleny?
- Tak... - Beth wysiliła na sobie sztuczny uśmiech. Nie cierpiała tych Slughornowych wywiadów...
- No tak, jako tak ważna postać ma wiele na głowie. - Powiedział i zaczął przepytywać ostatnią osobę. Elisabeth spojrzała na swoją sąsiadkę, która mieszała znudzona w swoim kociołku. Nagle poczuła na nogach parzącą ciecz. Miała ochotę krzyczeć i nie była pewna czy przypadkiem tego nie zrobiła. Do oczu napłynęły jej łzy, a przez ciało przeszedł potężny wstrząs. Pamiętała, że Slughorn w panice pobiegł do szafeczki z antidotami, wszyscy uczniowie siedzieli w napięciu oczekując co się stanie. Beth odwróciła się w stronę Gryfonki i chciała coś powiedzieć:
- TY... - Jednak nie zdążyła, bo opadła na kamienną posadzkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellatrix dnia Pon 16:03, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pon 18:00, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Przez resztę dnia Rose nie opuszczała ani na krok swojej przyjaciółki. Powiedzmy sobie szczerze - okropnie bała się stanąć twarzą w twarz z Gabrielem. Z jednej strony czuła ogromną satysfakcję ze zniszczenia mu różdżki, a z drugiej czuła się głupio. Co jak co, to zagranie było poniżej pasa. Zawsze działała zbyt impulsywnie, ale wiedziała, że chłopak nie żartował i czekanie na to co się stanie na pewno skończyłoby się tragicznie.
Oczywiście starała się nic po sobie nie pokazywać i maksymalnie uważać na lekcjach, ale skończyło się na nawijaniu włosów na różdżkę co okropnie irytowało nauczycieli. Najgorsze było mugoloznawstwo, gdyż dziewczyna znała zwyczaje Mugoli od podszewki dzięki matce.
W końcu nadeszła pora obiadu, na którą Rose czekała od dłuższego czasu. Nie przewidziała tylko jednego i gdy nareszcie zdała sobie z tego sprawę spytała błagalnym tonem:
-Adele, może przyniesiesz mi jedzenie do dormitorium, co?
-Nie możesz się przed nim ukrywać - odpowiedziała, ale widząc przerażenie w oczach Rose dodała- no dobra, ten jeden raz.
Rose uśmiechnęła się szeroko w podzięce i ruszyła ku Błoniom, aby się przewietrzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Pon 18:50, 02 Kwi 2012    Temat postu:

[ Korytarz – Wielka Sala ]

Zbliżała się pora obiadu. Do tej pory udało się im uniknąć spotkania z Ślizgonami. Wielkim zaskoczeniem były słowa usłyszane od Rose.
-Adele, może przyniesiesz mi jedzenie do dormitorium, co?
-Nie możesz się przed nim ukrywać - odpowiedziała, ale widząc przerażenie w oczach przyjaciółki dodała- no dobra, ten jeden raz.
Odwróciła się, aby odejść, ale dodała:
- Jakbym długo nie wracała… - westchnęła – wiedz, że coś się dzieje.
- Dobra – usłyszała rozbawiony oddalający się głos.
Dziewczyna ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. Już przed wejściem skierowała wzrok na stół Shylerinu. Gabriel widząc zbliżającą się dziewczynę już chciał wstać, ale jeden z jego kolegów powstrzymał go przed tym.
Mało brakowało… – powiedziała sobie w myślach i czym prędzej powędrowała do Gryfonów.
- Już myślałam, że was tutaj nie zastane. – powitała ją Abi – gdzie Rose?
Adele ściszyła głos
- Woli się tutaj nie pokazywać.
- Czemu?
Adele opowiedziała jej o całym zajściu.
- To wyjaśnia dlaczego oni patrzą się na mnie jak na świeże mięso… - podsumowała Abi.
Tymczasem Adele zgarnęła dużą porcję dla Rose.
- Tyle powinno chyba wystarczyć co? – spytała rozbawiona.
- Może dołóż jeszcze pieczonych kiełbasek. Rose je uwielbia. :3
Dołożyła.
Abi wstała od stołu
- Nie poczekasz na mnie?
- Przepraszam, ale muszę szybciej wyjść. Poradzisz sobie?
Adele pokiwała niepewnie głową. Kiedy Abi wyszła, Adele kątem oka dostrzegła jak jeden ze Ślizgonów wstaje i idzie w jej kierunku.
No, to po mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pon 20:29, 02 Kwi 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala ]

Na lekcjach Gabriel czuł się jak tykajaca bomba, która moze w każdej chwili wybuchnąć. Jego przyjaciele to zauważyli i sami bali się do niego odzywać. Kiedy nadeszła pora obiadu wcale nie był głodny. Wpatrywał się wściekły w stół gryfonów w kieszeni szaty ściskając szczątki swojej różdżki. Evan, Jason i Tristan też nie mieli najlepszych humorów i jak sępy wgapiali się w koleżankę Rose, Abi, która samotnie siedziała przy stole.
- Gabriel, co zamierzasz zrobić? - zapytał Evan, który zawsze najlepiej dogadywał się z Riddlem.
-To się pewnie okaże kiedy ją zobaczę. Nie wiem, czy uda mi się powstrzymać się od czegoś okrutnego, bo złamanie różdżki to dla mnie największa obraza. Chyba zresztą dla każdego czarodzieja. - rzekł Gabriel suchym jak siano głosem.
Nagle do Wielkiej Sali weszła przyjaciółka Rose, Adele. Gabriel chciał wstać, lecz Jason go przytrzymał.
-Ona nic ci nie zrobiła - mruknął do niego.
-Nie broń tych szlam - warknął Gabriel.
- Jason ma rację - wtrącił Tristan. - Poza tym podzieliliśmy się nimi. Kątem oka patrzył jak Adele nabiera porcję na talerz.
-Co za tchórz... wysyła nawet koleżankę po jedzenie - mruknął Gabriel, który w lot zorientował się, co jest grane.
-Na pewno go nie doniesie - dodał Jason i wstał od stołu, kierując się ku dziewczynie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:47, 02 Kwi 2012    Temat postu:

[Wielka Sala; Skrzydło Szpitalne; Pokój Wspólny]

Abigaile patrzyła na upadającą dziewczynę nie wiedząc co się dzieje. Spojrzała na pustą rękę, w której jeszcze przed momentem były figi, a potem na drugą, gdzie powinna być łyżka płynu. Oczywiście płynu w łyżce nie było.
- TY.. - usłyszała z ust czarnowłosej zanim upadła. Zaczęła panikować. Nie miała pojęcia czemu eliksir zadziałał tak jak zadziałał. Podbiegła do nauczyciela i spytała co może zrobić, a on, po tym jak posmarował nogi dziewczyny czymś, kazał jej i jakiemuś Ślizgonowi zanieść ją do Skrzydła Szpitalnego.
Podczas drogi nie omieszkał powiedzieć co sądzi na temat wydarzenia.
- Wszystkie szlamy są tak niezdarne? - spytał cicho pod nosem. Abi miała ochotę zostawić go samego z ciężarem, ale z szacunku dla poszkodowanej nie zrobiła tego. Odpowiedziała tylko:
- Nie wiem, musiałbyś się spytać jakiejś szlamy.

Reszta dnia, aż do obiadu minęła jej spokojnie. Czekała samotnie na przyjaciółki sprawdzając co chwila po stole Ślizgonów, czy może dziewczyna z porannego wypadku wróciła do zdrowia. Udało jej się przy okazji zauważyć, że Gabriel, ze swoją bandą, nadal jest nieco poddenerwowany.
Na szczęście w końcu pojawiła się Adele. Dzięki niej Abi poznała powód humoru siódmoklasisty. Po rozmowie wstała od stołu.
- Nie poczekasz na mnie? - spytała Adele
- Przepraszam, ale muszę szybciej wyjść. Poradzisz sobie?
Adele pokiwała niepewnie głową.
Gdy wyszła z Wielkiej Sali udała się do Skrzydła Szpitalnego. Chciała przeprosić czarnowłosą, ale już jej nie zastała. Zauważyła za to Alex. Podeszła do niej.
- O hej, słyszałam, że nieźle dziś narozrabiałaś... - powiedziała na powitanie.
- Taak.. ale to było przez Slughorna. Zaskoczył mnie. Nie wiem jak to się stało, że wszystko wylądowało u stóp tamtej dziewczyny.
- Na szczęście ma się już dobrze - Alex spojrzała na zegarek. - No właśnie, muszę do niej iść. Wiem, że długo się nie widziałyśmy, ale nadrobimy ten czas kiedy indziej.
Abigaile tylko się uśmiechnęła i również wyszła ze Szpitala.
Po dłuższej chwili była już w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Usiadła obok Rose czekającej na coś niecierpliwie obok kominka.
- Adele jeszcze nie ma? Coś długo przynosi Ci to jedzenie... - powiedziała do przyjaciółki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Wto 15:39, 03 Kwi 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala ]

- Witam cudowną Szlamę. – usłyszała, a Ślizgon usiadł na wolnym miejscu. Adele popatrzyła w jego stronę. Dziwnie się czuła. Może dla tego, że to jej koniec? Chyba, że coś sensownego wymyśli.
- Gdzie Twoje koleżanki? Pewnie czujesz się taka samotna. – spytał żartobliwie.
- Popatrzmy, a gdzie Twoi koledzy? – odparła atak - Wysłali tylko Ciebie? Powinieneś czuć się wybrańcem. Nawet usiadłeś na krześle Abi. Przypadkiem nie zniszczyłeś sobie swoich wspaniałych szat?
- Oh, mam się bać? Masz zamiar zniszczyć moją różdżkę?
Nie odpowiedziała na to pytanie.
Co robić, co robić
Zaczęła patrzeć się za ramię Ślizgona.
- Nie licz, że się odwórcę. – powiedział z kpiną w głosie.
Adele wygrzebała z kieszeni kawałek kartki i długopis. Zasłoniła ręką to co pisze. Widząc, że chłopak rzuca okiem na to co robi, odwróciła się od stołu.
- No pięknie. – powiedziała i machnęła ręką do obiektu za Śligonem.
W tym momencie chłopak odwrócił się. Adele rzuciła do niego kartkę i wybiegła z Sali. Zdążyła jeszcze usłyszeć świst rzucanej kartki o podłogę.
------------------ Myślałam, że nie dasz się zmanipulować. ---------
napis na kartce
Nie zwalniała tylko biegła w stronę dormitorium. Za nią słyszała kroki Jasona, a potem dało się usłyszeć tupot nóg jego kolegów. Kiedy skręciła w następny korytarz zza drzwi pojawiły się Rose i Abi.
- Do dormitorium. – krzyknęła Adele, ale przyjaciółki nie zareagowały.
Kiedy była w połowie drogi dobiegł do niej Jason i za taranował drogę. Abi i Rose stanęły jak wryte i wyciągnęły swoje różdżki. Adele zrobiła to samo, ale Ślizgon był szybszy i wytrącił jej ją z ręki. Spojrzała w stronę cacka, nie było mowy o podniesieniu go. Jason sprytnie złapał za swoją różdżkę i mierzył do Adele. Zza rogu wybiegli pozostali Ślizgoni. Abi i Rose już były w pogotowiu. Wtedy to nastała chwila ciszy. Gryfonki, Adele i Jason, Ślizgoni. Byli o krok od wymówienia zaklęcia. Jason stał twarzą w twarz z Adele, celując w nią i cały czas zerkając na rzecz leżącą na podłodze. W pewnej chwili zachciało mu się po nią [różdżkę] sięgnąć. Jednak w mgnieniu oka Adele udała, że zemdlała, a Jason robiąc krok do przodu zahaczył o jej nogi i runął jak długi na ziemię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Wto 19:52, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Wto 20:07, 03 Kwi 2012    Temat postu:

[skrzydło szpitalne, korytarze, Pokój Wspólny]

Elisabeth nie miała pojęcia jakim eliksirem została oblana. Pamiętała, że ocknęła się w Skrzydle Szpitalnym, co trochę ją zaskoczyło.
- No. Elisabeth Black, jesteś wolna. Takie przypadki to ja leczę w mgnieniu oka! - Powiedziała pani Pomfrey, na co Beth wstała i z chęcią powędrowała w kierunku Pokoju Wspólnego. Bolały ją troszkę nogi, ale ogólnie czuła się dobrze. Cały czas próbowała sobie przypomnieć imię tej Gryfonki, dzięki której znalazła się w tym okropnym miejscu, sam na sam z panią Poppy. Miała na końcu języka, jak ją to okropnie irytowało!
Usłyszała jakieś krzyki. Niespokojna szła dalej, aż ujrzała grupę Gryfonek na przeciwko grupy Ślizgonów. Nie wyglądało to najlepiej. Elisabeth z chęcią dołączyłaby do dręczenia tych szlam, jednak wiedziała, że tylko skomplikuje całą sprawę. Nie wiedziała co robić. Stać i się patrzeć, czekając aż będzie można spokojnie przejść, czy zaryzykować i obejść ich unikając zaklęć? Beth stanęła niedaleko nich i rozmyślała.
Nagle sytuacja się zaostrzyła. Jakaś szlama upadła, a Jason się o nią przewrócił. Nie wyglądało to najlepiej. Zdecydowała, że najlepiej będzie po prostu pójść, jak gdyby nigdy nic. Ruszyła przed siebie, szybkim i zdecydowanym krokiem. Grydonki nie zawracały sobie nią głowy. Kątek oka zauważyła tą dziewczynę, która wylała jej na nogi eliksir. Dziewczyna zatrzymała wzrok na Beth, ale po chwili wróciła do tej bezsensownej sytuacji.
W końcu dotarła do Pokoju Wspólnego. Walnęła się na fotelu przed kominkiem i zasnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Wto 20:29, 03 Kwi 2012    Temat postu:

Na zewnątrz powietrze było niezwykle czyste. Rose usiadła na trawie i wpatrywała się w bezchmurne, cudownie błękitne niebo. Temperatura przekraczała 20 stopni i wiał delikatny wiatr rozwiewający jej długie, kasztanowe włosy. Przeciągnęła się i delikatnie opadła na trawę.
Ten błogi stan nie trwał za długo gdyż uczniowie zaczęli już wychodzić z zamku i Rose zdecydowała, że lepiej będzie już wrócić do dormitorium w celu zjedzenia przepysznego obiadu, który miała podkraść dla niej Adele. Wstała i udała się do drzwi rozglądając się wokoło. Postanowiła być ostrożna. Dziwne, nigdy się nikogo tak nie bała.

Usiadła na wygodnym fotelu obok kominka, płomienie tańczyły swój skoczny taniec. Była głodna. Na szczęście chwilę później drzwi otworzyły się i wypadła z nich niestety Abi, a nie pyszne kiełbaski.
- Adele jeszcze nie ma? Coś długo przynosi Ci to jedzenie... - powiedziała do przyjaciółki.
-Może lepiej będzie jej poszukać? - spytała Rose.
W połowie drogi między Wieżą Gryfonów a Wielką Salą spotkały biegnącą Adele.
- Do dormitorium. – krzyknęła, jednak one stanęły jak wryte niezdolne do żadnej reakcji.
To co się później wydarzyło trwało ułamki sekund. Jason, wytrącona różdżka Adele, Ślizgoni, omdlenie, przewrócenie się.
-Cholera co za dzień!- powiedziała Rose i uklękła przy przyjaciółce zwalając Jasona z jej ciała.
Adele szepnęła jej do ucha: 'wszystko w porządku, improwizuj'.
Jednak nie miała okazji. Gabriel wyrwał różdżkę Evanowi. Ostatnie słowa, które pamiętała brzmiały Petrificus Totalus.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Wto 20:31, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Wto 21:37, 03 Kwi 2012    Temat postu:

[Wielka Sala, korytarz]

W milczeniu przyglądali się poczynaniom Jasona. Kiedy zobaczyli, że po chwili chłopak rusza w pościg za odbiegającą Adele.
-Chyba mamy zajęcie chłopaki! - krzyknął Gabriel i już ich nie było. Dopadli Adele w połowie drogi. Ku rozdrażnieniu Gabriela, były z nią dwie przyjaciółki. Jason natychmiast zablokował drogę Adele i wytrącił jej różdżkę z ręki.
Następne wydarzenia zadziały się tak szybko, że Gabriel zarejestrował tylko to, że musi skądś wziąć różdżkę. MUSIAŁ zrobić coś Rose. Nie myśląc więcej nad tym, wyrwał różdżkę z ręki Evanowi i, celując w Rose, ryknął:
-Petrificus Totalus!
Dziewczyna runęła na ziemię, cała zesztywniała. Tristan wyczarował magiczne liny, które zaplotły się wokół ciała Adele uniemożliwając jej poruszenie się. To samo stało się z Abi. Dziewczyny były zbyt przerażone i skonfudowane tym, co się stało, aby odbić zaklęcia rzucane przez Tristana.
-W tej chwili nas uwolnijcie! - krzyknęła blondynka, a Jason tylko zachichotał, podnosząc się z podłogi.
-Dzięki za różdżkę - Gabriel rzucił Evanowi jego własność. Sam natomiast zgarnął różdżkę Rose. -No to co? Widzimy się wieczorem w pokoju wspólnym?
- No jasne - Tristan wyszczerzył do niego zęby, a w jego oczach zapaliły się niebezpiecznie ogniki.
- Idę z tobą, Gabriel - dodał Evan.
-Nie. Zemsta będzie słodka i muszę sam jej dokonać - wycharczał Gabriel, podchodząc do bezwładnego ciała Rose. Jednym, niewerbalnym, zaklęciem uniósł je w górę.
- Dobrze, że wszyscy są na obiedzie. Nikt nie będzie nam przeszkadzał. Zabierzemy je do naszej bazy na skraju Zakazanego Lasu - szepnął Jason.
Evan był nieco obrażony, ale poszedł za chłopakami, którzy prowadzili zakneblowane własnymi krawatami, wyrywające się przyjaciółki Rose.
Gabriel został sam na sam z bezwładnym ciałem dziewczyny. Powiódł je do najbliższej komórki na miotły, którą szczelnie za sobą zamknął. Było to niewielkie pomieszczenie pełne wiader, szczotek i magicznych środków do usuwania brudów. W kącie stały też stare miotły. Gabriel opuścił ciało dziewczyny na najbliższe krzesło i zaklęciem przywiązał do niego dziewczynę, a sam usiadł na krześle naprzeciw. Światło wpadające przez małe okienko oświetliło teraz jego twarz, która wyrażała głęboką niechęć i obrzydzenie. Ale to była tylko zewnętrzna powłoka, którą pokazywał Ślizgon. Coś zupełnie innego działo się teraz w jego wnętrzu.
Czekał, aż dziewczyna sama się ocknie.
Mijały minuty, a Gabriel siedział obracając w dłoniach różdżkę dziewczyny. Zdecydowanie do niego nie pasowała, ale musiał sobie jakoś wynagrodzić złamanie jego różdżki. Co chwila spoglądał na sparaliżowaną dziewczynę i targały nim dziwne uczucia. Nareszcie się ocknęła.
-Na brodę Merlina... - wydusiła z siebie i próbowała się poruszyć. Bezskutecznie. Rozejrzała się po pomieszczeniu i rzuciła przerażone spojrzenie na Gabriela, na którego twarzy zdążył już zaczaić się ślizgoński uśmieszek.
-Witaj w sali tortur, szlamo - szepnął i wstał z krzesła.
-Riddle! To już nie jest śmieszne! - krzyknęła Rose, zaciskając zęby. Gabriel zacmokał i zaczął krążyć wokół krzesła, na którym siedziała Rose, obracając jej różdżkę w palcach.
-Ależ owszem, jest! Może złamię różdżkę na twojej głowie? Nie, nie... to takie mugolskie. Poza tym różdżka mi się przyda. Moje nazwisko powinno miło ci się kojarzyć - rzekł. -Chociaż pewnie w swoim mugolskim światku nic nie słyszałaś o Lordzie Voldemorcie. Zresztą, o czym ja tutaj rozprawiam.
Urwał na chwilę i stanął przed dziewczyną, pochylając się w jej stronę, tak że niemal stykali się nosami. W jego nozdrza uderzył przyjemny zapach, lecz on, jak na ślizgona przystało, odsunął się.
-Fuj! Śmierdzisz szlamem! Nie uczyli cię, że trzeba sie myć? - zapytał, szczerząc do niej żeby. Wycelował w jej stronę różdżkę i strumień zimnej wody oblał dziewczynę, która krzyknęła ze złością.
- Ty parszywy, oślizgły... - zaczęła.
-Licz się ze słowami, szlamo! - przerwał jej, przytykajac do jej policzka koniec różdżki. -Może mała torturka nauczy cię, że nie wolno łamać nikomu różdżki, a już tym bardziej Gabrielowi Riddle'owi.
- Zaklęcia niewybaczalne są zakazane!
-Nic mi o tym nie wiadomo - zaśmiał się chłopak. W półmroku błysnęły zielone oczy dziewczyny i Gabriel zesztywniał. Wiedział, że mimo wszystko nie rzuci na nią żadnego z niewybaczalnych zaklęć. Mógł użyć co prawda Imperio, ale coś go powstrzymało. Czyżby matka, która miała taki sam kolor oczu, jak ta przeklęta gryfonka?
Nie, musi być twardy! Musi być podłym ślizgonem! - Chyba, że chciałaś za coś ładnie mnie przeprosić.
-Nigdy! - warknęła dziewczyna. Chłopak ponownie się pochylił, tym razem do jej ucha.
-Nie stawiaj się tak silniejszemu, dobrze ci radzę. Mam ci powiedzieć, co zrobiłem jednemu takiemu chojrakowi na koncercie Fatalnych Jędz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Wto 22:33, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Wto 22:11, 03 Kwi 2012    Temat postu:

[ korytarz – błonie]

- Wszystko w porządku, improwizuj. – szepnęła do ucha Rose.
Zanim Adele zdążyła zwrócić wzrok na Ślizgonów usłyszała:
- Petrificus Totalus.
Śmiertelnie się przeraziła. Czekała na najgorsze. Jednak ku jej zaskoczeniu po chwili wciąż miała kontakt ze światem. Spojrzała na przyjaciółkę. Do jej oczu podeszły łzy.
- Rose – zdążyła wymamrotać cicho.
Za chwilę jej ciało oplotły liny uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Adele przeraziła się jeszcze bardziej. Nie panowała na sytuacją. Nikt. Tylko oni. Dzisiaj triumfowali.
- W tej chwili nas uwolnijcie! – usłyszała krzyk Abi. Chociaż ona zebrała trochę sił na to, żeby się jeszcze nie poddać. Nie teraz. Nie w tej chwili. Słysząc chichot Jasona, Adele spróbowała wydostać się z lin. Bez skutku.
- Dzięki za różdżkę – usłyszała odpowiedziała mu w myśli no, tak swojej przecież nie masz. To takie przykre. Widząc, że Riddle podnosi różdżkę Rose Adele chciała coś wykrzyknąć. Jednak nie dała rady. Była oszołomiona.
- Zemsta będzie słodka i muszę jej dokonać – to były ostatnie słowa, które usłyszała od niego.
Wyszczerzony Jason pomógł wstać Adele. Tristan – Abi. Obie zaczęły jeszcze bardziej się wyrywać, chociaż węzły nie popuszczały.
- Spokojnie – powiedział Evan - zabieramy was tylko na mały spacer.
Potem wszyscy w czwórkę wybuchnęli potężnym śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Wto 22:11, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / RPG Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin