Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rok I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Wto 23:01, 03 Kwi 2012    Temat postu:

-Nie obchodzi mnie nic co wiąże się z tobą i twoimi popieprzonymi pomysłami Riddle. - wydusiła przez zaciśnięte zęby Rose.
Chłopak dalej obracał jej różdżką.
-Nie wstyd ci używać różdżki szlamy, co? - spytała dziewczyna chcąc go sprowokować.
Pierwszy raz odczuwała do kogoś tak głęboką nienawiść. Ten rok szkolny zapowiadał się wyśmienicie dopóki na jej drodze nie stanęli ci przeklęci Ślizgoni z Gabrielem Riddlem na czele. Próbowała się wydostać, ale nic to nie dawało. Zresztą chłopak miał przewagę w postaci różdżki, która teraz wypadła mu z rąk.
-Mógłbyś poćwiczyć koordynację. Bardzo chwiejnie latasz na miotle.- próbowała go jakoś zagadać, grać na czas - Wypuść mnie, a dam ci bezpłatne lekcje.
-Myślisz, że taka mała, bezbronna szlama jak ty jest wstanie mnie sprowokować? - warknął Gabriel i schylił się po różdżkę.
Rose zamyśliła się.
-Mała, bezbronna szlama, która jest w stanie zniszczyć ci różdżkę Riddle? Myślę, że tak- powiedziała i zaczęła rozglądać się po tym małym pomieszczeniu.
Gabriel gwałtownie wstał. Tym razem wymierzył różdżkę w szyję dziewczyny.
-Zamilcz!
Teraz przeniosła swój wzrok na chłopaka starając się wyrazić swoimi oczami jak największą determinację i chęć walki. Jej zielone oczy zatrzymały się na czekoladowych* oczach Gabriela.

*ale mam ochotę na czekoladę:3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Śro 15:42, 04 Kwi 2012    Temat postu:

[ korytarz – kryjówka Ślizgonów ]
Adele została ogłuszona tuż po wyjściu z Hogwartu. Odzyskała świadomość po 2 godzinach. Siedziała przywiązana do krzesła. Przed oczami ujrzała twarz jednego ze Ślizgonów – Jasona. Poruszywszy głową zdała sobie sprawę, że jest strasznie obolała. Evan stał w kącie z założonymi rękami. Na jego twarzy malował się złość. Adele obróciła się do tyłu. Za nią na krześle, tak samo przywiązana siedziała Abi. Jeszcze nie odzyskała przytomności.
- Szlama się obudziła – wykrzyknął Jason.
Evan skierował wzrok na Adele, ale nie poruszył się. Za to Francuz podszedł do dziewczyny.
- Wreszcie. – syknął – jesteś gotowa na swoje ostatnie godziny?
Teraz odezwał się Evan.
- Może poczekamy na tą drugą – przeniósł wzrok na Abi.
Adele próbowała mówić coś do nich, ale oni nie rozumieli. Wtedy Jason pozwolił sobie na umożliwienie rozmowy.
- Wypuście nas! – wykrzyknęła najpierw.
- Tak to ja nie chcę gadać – wytrzeszczał.
- Jak długo ona jest nieprzytomna?! – wydarła się na nich.
Oni chyba nie zrozumieli, bo powtórzyła:
- OD kiedy!?
- Jakieś 2 godziny – odparł głos spod okna.
- PRZECIEŻ ONA MOGŁA JUŻ UMRZEĆ! - poruszyła się tak, aż poluzowała więzy. Dopiero teraz poczuła różdżkę w lewym bucie [xd] kozaki :3
Francuz spojrzał ukradkiem na kolegę, a potem na Abi.
- Może szlama ma racje? – podszedł do Abi i dotknął jej ręki.
Zaraz podszedł do nich Jason.
- Evan, może ty znasz się na udzielaniu pierwszej pomocy?
Widząc, że chłopak kręci głową Adele wykrzyknęła.
- Pomogę wam. Ale musicie mnie wypuścić.
Adele robiła to tylko po to aby uratować Abi. Wnet podbiegł do niej Jason i przyłożył różdżkę do jej szyi.
- Nie chcemy mieć tutaj jakikolwiek zwłok. Więc jeżeli zrobisz jakąś sztuczkę to pożałujesz.
Adele pokiwała głową. Za chwilę mogła się swobodnie poruszać.
- Myślicie, że chcę sobie poplamić szaty krwią Abi? – spytała – macie tu jakąś łazienkę?
Evan pokazał jej ukryte drzwi i je otworzył.
-To jakiś wychodek a nie łazienka. – odparła jakby rozbawiona.
- Wchodzisz czy nie? –wybuchł Evan i pchnął Adele do wnętrza pomieszczenia i zatrzasnął drzwi.
Dziewczyna zdjęła szaty. Poprawiła bluzkę i sprawdziła czy różdżka jest w lewym bucie. Przełożyła ją do prawej. Wyszła. Szaty wzięła ze sobą i walnęła je na podłogę. Następnie podeszła do Abi i sprawdziła jej puls. Wszyscy 3 Ślizgoni patrzyli się na nią z przerażeniem ale i ze złością. Wiadomo było, że żaden Ślizgon nigdy nie chciał patrzeć na zwłoki przed swoim udziałem w czyjejś śmierci. Wtem Abi odzyskała przytomność i zwymiotowała na podłogę. Adele kątem oka dostrzegła, że Francuz bez słowa wybiegł na powietrze.
- Lumos, lumos, lumos – zaczęła majaczyć Abi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 16:45, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Abigaile widziała jeszcze jak oszałamiali Adele. Potem zaczęła wariować, próbowała jakoś ściągnąć krawat zawiązany na jej ustach, ale bez skutku. W końcu Francuz wkurzył się i ją też załatwił.
Nastała ciemność. Trwała dosyć długo.
Mimo, że dziewczyna obudziła się po dwóch godzinach nie pamiętała co się z nią działo. Przez cały czas czuła jednak ból. Głównie brzucha i nadgarstków. Po chwili znowu straciła przytomność, ale ktoś znowu ją obudził. Nie miała siły podnieść powiek. Ponadto w jej głowie palił się jakiś ogień..
- Co...jej...robili?!! - dotarł do niej znajomy głos. Odpowiedzi już nie dosłyszała. Po chwili jednak znowu coś usłyszała tę samą osobę.
- Co...trzeliło...łba?!
Abi poznała głos! Adele... Próbowała otworzyć usta i zawołać ją.
- Ja... Nie wiem! Znalazłem to zaklęcie w jakiejś książce... - tym razem poznała chłopaka zaciągającego po francusku.
- A... Adele.. - udało jej się w końcu powiedzieć. Przypomniało jej się, że było związana, a teraz spokojnie leżała na ziemi. Usiłowała wstać, ale delikatna ręka przyjaciółki szybko ją powstrzymała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Czw 10:31, 05 Kwi 2012    Temat postu:

[Schowek na miotły]

Gabriel był coraz bardziej rozjuszony. Ledwo powstrzymywał drżenie rąk.
-Ostrzegam, jeszcze jedno słowo - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Nagle ich uszu dobiegło szuranie czyichś stóp na korytarzu. Gabriel automatycznie zakrył dłonią usta dziewczyny, aby przypadkiem nie odważyła się zawołać o pomoc. Dotknąłem szlamy, przeszło mu przez myśl.
-Co jest, na brodę Merlina, z tymi drzwiami? - usłyszeli głos woźnego, który próbował otworzyć drzwiczki pomieszczenia, w którym się znajdowali.
Rose kręciła głową, próbując się wyrwać. Zupełnie niespodziewanie ugryzła Gabriela w dłoń. Uścisk chłopaka zelżał i Rose udało się wykrzyczeć.
-Ratu...!
Gabriel, ignorując ból, ponownie zasłonił usta dziewczyny,
-Ktoś tam jest? - ponownie usłyszeli głos woźnego. Cholera, mogłem isć z nią do Pokoju Życzeń, przeklął w myślach Gabriel. - Otwierać, w tej chwili! Bo wezwę dyrektora!
Gabriel aż dygotał ze złości. Woźny znany był z tego, że musiał donosić na uczniów z byle powodu. Teraz musiał otworzyć drzwi. Odsunął się od Rose, która zaczęła krzyczeć, zdjął z niej zaklęcie przytwierdzające ją do krzesła i otworzył drzwi.
W progu stanął woźny.
-Co się tu wyprawa?! - zaskrzeczał, blokując im przejście.- Schowek to nie miejsce na romanse! To ty zaciągnęłaś tutaj tego biednego chłopaka? A teraz próbujesz na niego zwalić winę - wyciągnął oskarżycielsko długi palec w stronę dziewczyny.
- Tak, ona chciała mnie uwieść i zamkneła mnie w tej komórce - odrzekł Gabriel, udając śmiertelnie przerażonego.
-To nieprawda! - oburzyła się Rose.
Gabriel niepostrzeżenie wsunął w kieszeń jej szaty różdżkę, aby w razie przeszukania nie okazało się, że to on jest uzbrojony. Dziewczyna niczego nie zauważyła.
-Już ja znam te gryfońskie wykręty - wysapał woźny, łapiąc Rose za kieszeń szaty i wyciągając za sobą z komórki. Gabriel wyszedł za nimi.
-Za to należy jej się szlaban.
-Tak, za utrudnienie pracy woźnego przez zamykanie przed nim schowka - zgodził się woźny. -Żebyś zobaczyła, jak ciężka jest praca woźnego, wyczyścisz bez zaklęć wszystkie puchary w Izbie Pamięci. A ty chłopcze uciekaj stąd.
Gabriel wyszczerzył triumfalnie zęby do oburzonej Rose i oddalił się w stronę lochów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Czw 10:32, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Czw 12:18, 05 Kwi 2012    Temat postu:

[ Kryjówka Ślizgonów – Hogwart ]

- No i co się tak cieszycie?! Brawo. I bez waszych czarów Abi ledwo ma kontakt z rzeczywistością. Powinniście być z siebie dumni! – wybuchnęła Adele.
- Ale przecież ty się ocknęłaś! – próbował tłumaczyć się Jason.
- Więcej nic nie zrobiliśmy. – dokończył zalany gniewem Evan.
- Trzeba ją zanieść do skrzydła szpitalnego.
- Co ty. Nigdzie was nie wypuścimy. Nie po takiej udanej robocie. – powiedział z uśmiechem Jason, aczkolwiek nie był pewny siebie.
- Jak ja was nienawidzę. – syknęła cicho dziewczyna.
Popatrzyła na koleżankę. Abi znów straciła przytomność. Nie wiadomo co się z nią stało. W pewnej chwili do pomieszczenia wpadł Francuz.
- Tak. To ja. Przyznaje się. – Adele zwróciła na niego wzrok.
- To przeze mnie . - Ja... Nie wiem! Znalazłem to zaklęcie w jakiejś książce...
Jason podszedł do niego i poklepał po ramieniu.
- Stary. Świetna robota. Jedna szlama mniej. – wyszczerzył się potężnie do Adele. Dziewczyna chciała teraz wybiec z chatki z wrzaskiem. Jednak nie mogła zostawić Abi. Chłopak wyjął różdżkę i skierował ją w stronę Adele.
- Spróbuj uciec. – powiedział.
- Spróbuję. – odpowiedziała szybko, a potem straciła przytomność.

Był już wieczór kiedy się ocknęła. Siedziała związana na krześle. Tym razem mogła swobodnie mówić, ale nie skorzystała z tego udogodnienia. Rozejrzała sięi stwierdziła, że wszyscy trzej Ślizgoni śpią. Lekko obróciła, żeby sprawdzić co z Abi. Przyjaciółka była przytomna.
- Spróbujmy się jakoś uwolnić – szepnęła.
Już po chwili Adele zabrała swoje szaty. Po chwili obie znajdowały się na zewnątrz.
- Wszystko w porządku? – zwróciła się do koleżanki Adele.
- Chyba tak. Tylko jestem zmęczona. – dodała Abi – jestem zmęczona.
- Ale dasz rade wrócić? – spytała.
- Chyba tak.
Adele usłyszała szelest dochodzący z chatki.
- Czas na nas.
- Ale którędy? – widząc, że Abi wyjmuje swoją różdżkę z zamiarem wypowiedzenia słowa Lumos, Adele powiedziała:
- Nie. To zbyt ryzykowne.
Ruszyły szybko przed siebie. Najpierw w głąb lasu, a potem do zamku. Kiedy były już blisko usłyszały całkiem niedaleko słowa:
- Jak mogłeś zasnąć!? – krzyknął Jason.
- Idą w naszym kierunku. – oświadczyła cicho Adele.
Dziewczyny przystanęły za drzewem. Dosłownie parę metrów przed nimi pojawiły się ciemne zarysy chłopaków. Potem dziewczyny szybko znalazły się w dormitorium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Czw 12:55, 05 Kwi 2012    Temat postu:

Cholera.
Jej nienawiść do tego bezczelnego, oślizgłego kretyna osiągnęła najwyższy poziom.
-Zaraz wrócę-powiedziała do woźnego i nie czekając na jego reakcję ruszyła ku lochom.
Usłyszała za sobą krzyk mężczyzny: Jeśli nie wrócisz....
Niebawem zobaczyła przed sobą długowłosego chłopaka. Szedł dumnie wyśpiewując jakiś kawałek Fatalnych Jędz.
-Riddle!-warknęła do niego Rose- Pożałujesz tego!
Podeszła do niego pewnym krokiem. Wzięła ręką zamach jednak on w porę pochwycił jej dłoń.
-Jeszcze się policzymy!
Wysunęła dłoń z jego własnej zanim zdążył ścisnąć mocniej, Odwróciła się i pobiegła ku Izbie Pamięci. Za nią rozchodził się przeraźliwy, sadystyczny śmiech Ślizgona.

Gdzie podziewały się jej przyjaciółki? Co się z nimi stało? - Te pytania dręczyły Rose kiedy czyściła Puchar Quidditha, na którym widniała nazwa jej domu. Wywołało to uśmiech na jej zapracowanej, zmartwionej twarzy. Dlatego też szybko obleciała całe pomieszczenie i wróciła do dormitorium.
Było już dość późno kiedy siadała w fotelu przy kominku. Chwilę później do pokoju wpadły jej przyjaciółki. Wyglądały tragicznie, miały potargane, ubłocone szaty i rozczochrane włosy. Opadły bezwładnie na sofę i opowiedziały jej co im się przytrafiło. Rose zrobiła to samo.
-To jest wojna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Czw 23:54, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 14:03, 05 Kwi 2012    Temat postu:

[Poniedziałek/ wtorek; błonia, Dormitorium, Wielka Sala]

- Wszystko w porządku? – zwróciła się do Abigaile Adele.
- Chyba tak. Tylko jestem zmęczona. – odpowiedziała. A żeby tylko to... - dodała w myślach. Bolało ją wszystko. Głowa, ręce, nogi, brzuch. – jestem zmęczona... - powtórzyła.
- Ale dasz rade wrócić? – spytała.
- Chyba tak.
Adele usłyszała szelest dochodzący z chatki. Uciekły.

Po rozmowie z Rose jeszcze jakoś udało jej się wziąć prysznic i dotrzeć do łóżka. Wokół nadgarstków zostały jej czerwone ślady. Bolesne ślady.
W nocy długo nie mogła zasnąć, a jak już zasnęła dręczyły ją nieprzyjemne sny.
Gdy rano zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie nie oglądała się na stół Ślizgonów, brzydziła się nimi. Nie wiedziała, co jej wczoraj zrobili, ale nadal czuła się źle. Na talerz nałożyła sobie tylko tosta, którego i tak nie zjadła.
- Abi, jak się czujesz? Źle wyglądasz... - zauważyła Adele.
- Dobrze. Bardzo dobrze. - odpowiedziała nieprzytomnie.
- Wątpię... - zauważyła Rose. - Nie powinnaś się przespać? Nie idź lepiej dziś na zajęcia.
- Nie mogę. Pierwsza lekcja to transmutacja... McGonagall się wkurzy - Abi zaczęła mówić już nieco przytomniej. Spojrzała na zegarek. - Kurczę, muszę iść.
Niemalże równocześnie z nią od stołu wstał Gabriel z przyjaciółmi. Abi natychmiast wróciła na swoje miejsce.
- Może jednak jeszcze chwilę posiedzę... - mruknęła. Przyjaciółki spojrzały na nią ze zrozumieniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mudancicha dnia Czw 14:04, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Sob 18:27, 07 Kwi 2012    Temat postu:

[Dormitorium, Sowiarnia, Wielka Sala]

Zadowolony z siebie wpadł do dormitorium. Napisał list do ojca, aby kupił mu nową różdżkę i w podskokach pobiegł do sowiarni. Wracając, przy wejściu do zamku, spotkał swoich kolegów. Byli wyraźnie wzburzeni. Szybko opowiedzieli mu, co się stało. On także zdał relację i, idąc do dormitorium, postanowili, że zmienią taktykę.
-Po prostu zacznijmy je ignorować. To uśpi ich czujność - rzekł Gabriel.
- Tak, po dzisiejszych wydarzeniach będą bały się wychylić głowy z dormitorium - mruknął Jason.
-Z jednej strony do dobrze - wtrącił Tristan.
-Dobrze, że się nas boją - Evan zatarł ręce, niezrażony porażką.
-Pomyślą, że odpuściliśmy sobie, ale... nagle za jakiś czasu uderzymy. Ze zdwojoną mocą, bo jutro będę już miał nową różdżkę.


Rano przy śniadaniu do Gabriela przyleciała sowa niosąca paczkę z różdżką. Ponownie była cisowa, 11 calowa, ze szponem hipogryfa. Od razu spodobała się Gabrielowi, ponieważ przy rękojeści wyżłobiony był wąz.
Posługuj się nią rozsądnie. Ma wielką moc, a ty będziesz wielkim czarodziejem. głosił krótki liścik od ojca.
Zjedli i podnieśli się, nie patrząc na stół, przy którym siedziały gryfonki. Gabriel postanowił wypróbować swoją różdżkę i w drodze na zajęcia przywiesił za kostki do zbroi jakiegoś puchońskiego pierwszaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Sob 20:37, 07 Kwi 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala – Numerologia – Domitorium – Wielka Sala ]

- Dziwne – odezwała się i zmarszczyła brwi - nawet nie popatrzyli w naszą stronę.
- A co… Tęsknisz? – spytała rozbawiona Rose, po czym dodała – czeka nas numerologia.
W czasie zajęć Adele strasznie rozbolała głowa. Postanowiła nie iść na pozostałe lekcje.
- Zamknę się w pokoju i prześpię pół dnia. – zdecydowała.
- Spotkamy się na obiedzie. – usłyszała od przyjaciółki.
Pokiwała głową i powlokła się do dormitorium.
Obudziła się dopiero po kilku godzinach.
- Czas na obiad – usłyszała.
Adele poruszyła się, a jej głowa wypełniła się przeraźliwym bólem.
- Nie mogę. – jęknęła – Jedyne co chce to spać.
- Musisz się rozruszać. Chcesz przespać cały tydzień? – usłyszała od koleżanki.
- Dobra. Mogę iść, ale potem idę spać.
- Potem idziemy na spacer na błonie.
Adele jęknęła przecząco.
- Daj spokój Rose. Nie mam nastroju. Fatalnie się czuje.
- W takim razie będę zmuszona sama siedzieć w Wielkiej Sali wystawiona na pośmiewisko Ślizgonów.
- A Abi?
- Abi jest w swoim pokoju, też się źle czuje.
- To czemu jej nie wyciągasz, a mnie tak?!
- Bo nie. Oj no weź chodź. Proszę, proszę, proszę.
Adele westchnęła.
- No, dobrze. Pójdę, ale tylko na obiad, potem wracam z powrotem.
Rose klasnęła w dłonie , a Adele powoli wstała z łóżka. Za chwilę obie znalazły się w Wielkiej Sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Nie 19:57, 08 Kwi 2012    Temat postu:

-Wiedziałam! Zawsze dają w drugi (?) dzień twoje ulubione kotleciki!- klasnęła w dłonie uradowana Rose i nałożyła sobie pysznego, doskonale przyprawionego kotlecika na talerz. Spróbowała- Są cudowne!
Adele nie wyglądała na równie zachwyconą co jej przyjaciółka. Wydawała się być odrobinę nieprzytomna i otępiała.
-Nie uważasz, że Ślizgoni zachowują się dziwnie? -spytała wymijająco polewając ziemniaki sosem.
Rose przełknęła mizerię.
-Czemu? Ich wielki, wspaniały wódz nie ma różdżki i mam nadzieję, że szybko jej nie zdobędzie. Nie przejmuj się tak nimi. Już im pokazałyśmy, że nie należy z nami zadzierać- po tych słowach wypięła dumnie pierś, a godło Gryffindoru zalśniło.
Adele nie czuła się usatysfakcjonowana tą odpowiedzią.
-Dokopiemy im, prawda?
-Oczywiście! Nie odpuszczę dokopania Ślizgonom, Adele.
Resztę obiadu nie zakłóciły rozmowy o przeklętych siódmoklasistach.
-Może wyjdziemy? Spacer dobrze ci zrobi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Nie 21:04, 08 Kwi 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala – błonie ]
- Rose, naprawdę nie mam ochoty nigdzie wychodzić. – powiedziała wbijając ziemniaka na widelec.
- Może właśnie wtedy ci się poprawi. – powiedziała z uśmiechem.
- Nie wiem. – opuściła wzrok na talerz – fatalnie się czuje.
- To sama pójdę. – powiedziała z wyrzutem, a po chwili dodała – Masz 10 minut. Widzimy się na błoniach.
Adele została sama w Wielkiej Sali. Dokończyła jeść ziemniaki i powędrowała w kierunku drzwi.
- Wiedziałam, że przyjdziesz. – stwierdziła Rose z uśmiechem, jednak Adele nie miała ochoty do uśmiechu.
- Rozchmurz się. Popatrz jaka piękna pogoda.
Adele usiadła na trawie.
- To się nigdzie stąd nie ruszam.
- Chyba jednak będziemy musiały iść. – usłyszała od Rose.
Odkręciła głowę. W ich stronę szli Ślizgoni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pon 18:46, 09 Kwi 2012    Temat postu:

[ Wielka Sala – błonie ]

W drodze na lekcje zmienili jednak zdanie i postanowili wyjść na zewnątrz.
-Mówię wam, ta klątwa jest niesamowita - Tristan z ożywieniem tłumaczył coś kolegom.
-I prześmieszna - dodał Jason.
-Ale nie mamy za bardzo na kim ją wypróbować - odezwał się Gabriel, obracając w palcach nową różdżkę.
-Zawsze znajdą się jacyś parszywi zdrajcy krwi, którym przyda się trochę śmiechu - Evan był wyraźnie podniecony perspektywą zaatakowania kogoś.
-Czyli mówicie, że osoba po tej klątwie niewyobrażalnie się śmieje, a na jej ciele pojawiają się kolorowe plamy? Pozwólcie mi ją rzucić, ta różdżka spragniona jest zaklęć, a podobno ma bardzo dużą moc - Gabriel dumnie kroczył na czele bandy. Często zrywali się z lekcji i spędzali czas na dręczeniu ludzi, wypróbowywali nowe klątwy, bo uważali, że to bardziej przyda im się w przyszłości niż na przykład lekcja o tłumaczeniu tekstów na antycznych runach.
- A ja chyba widzę, kogo możemy klątwą połaskotać - Evan zmrużył oczy i wskazał na dwie postacie siedzące na trawie w oddali.
-Ej, ale to chyba gryfonki - odezwał się Jason.
-W sumie to lepiej dla nas - na twarzy Gabriela pojawił się paskudny uśmieszek. Wszyscy natychmiast zapomnieli o tym, że mieli dać im chwilowo spokój.
-Mignonette, en foulant la mousse, suivons les papillons diaprés. Vois les se poser sur les roses? Comme eux aussi je veux poser, ma lé vre sur tes lé vres closes, et te ravir un doux baiser!* - zaśpiewał dosyć głośno Tristan, choć byli pewni, że dziewczyny ich nie usłyszały.
-Zaraz zrobimy z nich śmiejące się, barwne motyle! Dobrze, że tak łatwo nie można zdjąć tej klątwy - ucieszył się Gabriel.
Wybuchnęli śmiechem i przyspieszyli kroku.


*- (cytat z "Lalki" B. Prusa) Więc pieszczotko moja, biegnijmy na trawę i naśladujmy barwne motyle . Widzisz, jak tulą się do róż? Jak one, ja przytulę moje usta do twoich i wykradnę słodki pocałunek.'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Pią 21:16, 13 Kwi 2012    Temat postu:

[ błonie ]

- Czy oni zawsze muszą popsuć nam dzień? – spytała z niesmakiem Adele.
Rose tylko wzruszyła niepewnie ramionami:
- Może to odpowiednia pora żeby zwiać.
Dziewczyny zaczęły uciekać, ale ich drogę zablokowali Ślizgoni.
- Witam szanowne panie. Już dawno się nie widzieliśmy.
- Jeden wieczór wystarczy żebyś zatęsknił? – spytała Rose.
Adele milczała zbyt obolała, żeby zacząć walkę słowną z chłopakami. Niestety, ale nie zdołały uciec i mieć święty spokój. A przecież mogły zostać w Wielkiej Sali, a po obiedzie wrócić do dormitorium. Adele przez chwilę miała wrażenie, że Rose ją opuściła. Została sama i nic nie mogła na to poradzić. Potem ból głowy ustał i wszystko wróciło do normy. Z wyjątkiem tego, że Rose zaczęła się ‘maniakalnie’ śmiać, a na jej twarzy pojawiła się różnokolorowa mozaika. Nagle Adele poczuła dudniące ciepło w mózgu, a potem przypływ fali śmiechu.
- Macie piękne kolorowe buzie - usłyszała.
- Bardzo bym chciała, ale nie mogę tego powiedzieć o twoich włosach - zwróciła się roześmiana Rose do Gabriela.
Adele śmiejąc się popatrzyła w jego stronę. Ślizgon chyba poczuł się trochę urażony.
- Przecież ty lubisz długie włosy – skomentowała wypowiedź koleżanki.
Dziewczyny wybuchnęły jeszcze większym śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pią 21:41, 13 Kwi 2012    Temat postu:

Dziewczyny wybuchnęły jeszcze większym śmiechem.
-Tak o ile nie ociekają tłuszczem! - tym razem Ślizgon zrobił oburzoną minę, chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie Rose krzyknęła: -Adele! Urosły Ci skrzydła! i wciąż nie mogąc powstrzymać śmiechu dodała Są przepiękne! Ta magia soczystych kolorów!
Adele oglądnęła się za siebie i poruszała nowym nabytkiem po czym powiedziała:
-Rose! Twoje są takie psychodeliczne!
Rose rozpłakała się ze szczęścia, zawsze marzyła o umiejętności latania, a teraz mogła tego dokonać.
-Dzięki chłopaki! Nie wiem jak się wam odwdzięczę- rzekła szyderczo Rose i uniosła się ku górze nie mogąc opanować śmiechu. Adele zrobiła to samo i zostawiły otępiałych Ślizgonów samych na błoniach.
Oderwanie się od powierzchni ziemi było niezwykłe. Rose nie odczuwała teraz w ogóle swojego lęku. W miarę nabierania wysokości spadała temperatura i nieprzyjemny chłód objął jej ciało, które teraz pokryte było różnobarwną mozaiką. Cudowne czucie wiatru we włosach sprawiło, że Rose zaczęła śpiewać I'm as free as a bird now, and this bird you can not chaaaaaange. Adele jej zawtórowała i w doskonałym humorze przeleciały nad całym obszarem, który zajmowała Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:14, 13 Kwi 2012    Temat postu:

Po ciężkim dniu nauki, zmęczona Abigaile walnęła się na łóżko w swoim dormitorium i nie wyszła z niego nawet na obiad. Obudziła się dopiero jak do jej pokoju wpadła mała Raven, krzycząc, że rodzice kupili jej coś wspaniałego. Abi nawet nie usłyszała co, taka była przymulona. Spławiła siostrę i, kierowana dziwnym przeczuciem, wyszła na błonia się przewietrzyć. Gdy tylko przeszła przez potężne wrota całą jej uwagę zwrócił niecodzienny widok: Adele i Rose, śmiejące się do rozpuku i szybujące nad zamkiem. Tuż pod nimi stali zdezorientowani Ślizgoni.
O Boże, co oni im zrobili...- od razu pomyślała Abi.
Chciała coś zrobić, pomóc przyjaciółkom, ale nie miała bladego pojęcia jak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Śro 16:26, 16 Maj 2012    Temat postu:

[ dormitorium ]

- Więc, latanie nie było takie złe. – stwierdziła Adele.
Jej przyjaciółka tylko kiwnęła głową. Jeszcze nie były zbyt przytomne po tym co się stało.
- I nie ma to jak kolorowe plamy. – dodała Abi przyglądając się koleżankom.
Rose nie zwróciła na to uwagi, a Adele zasłoniła rękę. Szły do dormitorium. Kiedy znalazły się w środku, Adele szybko weszła do łazienki. Odkręciła kran i spróbowała oczyścić ręce z jaskrawych kolorów. Jednak to nic nie dało. Plama zrobiła się jeszcze większa.
- Oh, mogłam się tego spodziewać. – jęknęła zawiedziona.
Jeszcze raz spróbowała użyć wody. Tym razem na jej twarzy pojawiły się zarysy jasno-kolorowych kwiatów. Wypadła z łazienki z ręcznikiem przy twarzy. W pokoju była już Rose.
- Nie dotykaj wody. – ostrzegła koleżankę.
- Co?
Dziewczyna odsłoniła twarz.
- Ah – usłyszała od przyjaciółki, po czym usiadła na łóżko. Postanowiła już do końca dnia zostać w pokoju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Śro 16:28, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / RPG Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin