Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

RPG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Sob 13:32, 26 Lis 2011    Temat postu:

Nic nie miało sensu, nic się nie zgadzało, nic nie wynikało z niczego. Czuła na sobie przeszywające spojrzenie. To bolało i przywoływało wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Rose nie mogła tego zrozumieć. Nigdy nie spotkało ją coś takiego. Oczywiście, miała swoje zauroczenia, jednak czuła, że to było coś więcej.
Jej przemyślenia przerwał hałas odsuwanych krzeseł dochodzący od stołu Slytherinu. Gabriel udał się ku wyjściu otoczony swoimi koleżankami. Ślizgonki szły z nim jak zaczarowane, jednak on nie wydawał się specjalnie zadowolony. Jego wyraz twarzy wyrażał smutek. Dobiło to Rose. 'Nienawidziła' go, jednak nie chciała, aby był smutny. O, ironio.
Odczekała chwilę. Wstała od stołu i wyszła z Wielkiej Sali. Najchętniej uciekłaby ze szkoły. Miała wszystkiego dość, a do tego Matt wyłonił się z pomieszczenia i najwyraźniej kierował się ku niej.
-Co znowu?- mruknęła.
-Mogę cię odprowadzić na lekcję? -spytał niewzruszony.
Czuła się fatalnie. Myślała, że zaraz zemdleje. Bolała ją głowa. Nie mając siły na dyskusję, ani wymyślenie żadnej wymówki odpowiedziała krótko:
-Okej

strasznie nieskładnie to wyszło. chyba jestem chora :c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Nie 13:42, 27 Lis 2011    Temat postu:

[poniedziałek, Wielka Sala / boisko]
Alex była wściekła na Beth. Całą noc nie spała i rozmyślała o ich przyjaźni. Znały się w sumie tylko tydzień, ale Alex czuła się, jakby znała ją przynajmniej od kilku lat. No trudno. Widać, to koniec ich przyjaźni.
Gdy szła do Wielkiej Sali na śniadanie, złość jeszcze jej nie przeszła. Usiadła na swoim ulubionym miejscu przy stole - na samym końcu, gdzie miała znakomity widok na inne stoły, wszystkich Ślizgonów i wejście do Wielkiej Sali.
Gdy bezmyślnie rozgrzebywała widelcem jajecznicę, zobaczyła, jak do Sali wchodzi Elizabeth. Nie wyglądała ani na zadowoloną, ani na złą. Raczej była smutna.
Przecież mnie to już nie obchodzi, pomyślała Ślizgonka i wstała od stołu. Wychodząc z Wielkiej Sali, ominęła Beth, która wyglądała, jakby chciała zaczepić Alex. Ślizgonka pobiegła do lochu i chwyciła miotłę. Chciała trochę polatać, zanim zaczną się eliksiry.

Alex zaczarowała treningowe tłuczki tak, aby krążyły wokół niej i co jakiś czas rzucały się w jej stronę. Odbijała je z całej siły - wyobrażała sobie, że celuje w Gryfonów, Puchonów i Krukonów. Ale szczególnie Gryfonów.
- ALEX! - krzyczał ktoś na ziemi. Dziewczyna spojrzała w dół, ale z tej wysokości nie widziała, kto dokładnie. Jednym ruchem zniżyła miotłę i zeskoczyła na ziemię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss Alice
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 22:39, 04 Sty 2012    Temat postu:

(gospoda pod świńskim łbem ok 15)
- John, John...- szeptał nerwowo Mark- John, widzisz tego faceta? Tego w czarnym... kapeluszu...
John odwrócił się do tyłu i od razu napotkał spojrzenie podejrzanego typka w czarnym, damskim kapeluszu...
- Chodźmy stąd...- mruknął i chwycił torbę. wstał i obrócił się do tyłu. Podskoczył z wrażenia, ów dziwny facet stał tuż nad nim... Był imponującego wzrostu.Chłopak przygryzł wargę i cofnął się do tyłu wpadając na stół, mężczyzna zbliżył się krok bliżej. Patrzył się prosto w moje oczy, były wodniste... zielone... Do głowy Jona przyszła dziwna, absurdalna myśl ,,czy można zabić spojrzeniem?" Chyba jednak nie bo jeśli tak to już dawno byłby trupem.
- T-Tak?- mruknął przerażony chłopak.
Mężczyzna milczał.
- Czy możemy coś dla Pana zrobić?- zapytał Mark głosem drżącym z przerażenia.
- Wynoście się z tond. - facet w kapeluszu szeptał, ale jego głos rozbrzmiał w czaszkach chłopców niczym wewnętrzny gong.
- D-dobrze- wyjąkał John. Przecież nie jestem gryfonem, nie mam żadnych bohaterskich ambicji... I wybiegł za Markiem z Karczmy. Rozdygotany zapytał Marka:
- O co mu chodziło?
- A skąd mam to niby wiedzieć do cholery?!
- Aha...
- Boisz się?
- Nie- skłamał- a ty?
- Jasne, że nie! - zaśmiał się Mark, ale po chwili zamilkł by oddać się swojemu nowemu hobby, oglądaniu się do tyłu...
Przechodzili właśnie koło trzech mioteł kiedy wyszła z nich grupka roześmianych uczniów z hogwartu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Pią 20:45, 13 Sty 2012    Temat postu:

[ poniedziałek - błonie ]
Po pierwszej lekcji Adele i Abi wybrały się na spacer na błonie. Chciały się przewietrzyć. Chociaż to był poniedziałek. Początek tygodnia - nie chciało im się nic robić.
- Jestem rozbita. - stwierdziła Adele - Nie wiem co mi jest, a czuje się zmęczona.
- Ja ta samo. - dodała Abi.
Kiedy doszły do końca ścieżki, za zaroślami spostrzegły świeczącą kulę. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami.
- Co to ma być?
Zbliżyły się do kuli. W pewnym momencie mózg Adele wypełnił straszny ból. Zemdlała.
[ 4 godziny później ]
Adele odzyskała przytomność. Rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w małym, ciemnym pomieszczeniu. Zaczerpnęła powietrza. W nozdrzach poczuła przyjemny, waniliowy zapach. Obok niej leżała Abi. Lekko popchnęła ją. Koleżanka odzyskała przytomność.
- Gdzie ja jestem?
- Tego nie wie nikt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:43, 25 Sty 2012    Temat postu:

[Poniedziałek; Ciemne pomieszczenie]
Abi poczuła lekkie pchnięcie.
Daj mi spokój... - pomyślała. Po niedługiej chwili jeszcze raz, ale nieco mocniej ktoś ją popchnął. Z trudem otworzyła oczy i podniosła się. Zauważyła Adele.
- Gdzie jestem? - spytała się przyjaciółki.
- Tego nie wie nikt.
Abi się trochę przestraszyła. To zabrzmiało zbyt poważnie.
Zaczęła sobie przypominać skąd się tu wzięła. I sobie przypomniała. Błonia, spacer, kula, światło. I rozdzierający głowę ból. Rozejrzała się. Było ciemno, ale nie tyle, by nie zauważyć zarysów przedmiotów. Szybko sięgnęła do kieszeni, gdzie powinna znajdować się różdżka. Nie było jej tam. Spojrzała z jeszcze większym strachem na Adele. Ona też się rozglądała. Ale żadna jakoś nie mogła sobie przypomnieć tego miejsca. Abi zauważyła drzwi. Podniosła się i cicho do nich podeszła. Oczywiście były zamknięte. A w małym okienku przy suficie były kraty. Nie wiedziała co zrobić. Czy zacząć walić w drzwi? Czy dalej siedzieć bezradnie? Spojrzała pytająco i błagalnie na Adele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Czw 10:59, 26 Sty 2012    Temat postu:

[poniedziałek, boisko]

Elisabeth była wściekła. Już sama nie wiedziała co robić. Alex ją denerwowała, ale bardzo ją lubiła. Jakby się zastanowić to była jej jedyna prawdziwa przyjaciółka. Widziała ją w Wielkiej Sali, chciała zagadać, ale Alex bardzo szybko i zwinnie ją ominęła.
Beth wiedziała gdzie ją znajdzie. Poszła od razu na boisko.
-ALEX! - Krzyknęła z całych sił i czekała aż ta zejdzie na dół.
- Oh.. to ty...
- Tak. Tak... To TYLKO ja. Tylko... tylko JA. No bo... Bo kim ja właściwie jestem, co? Mam dość. Nie lubię Cię. Wkurzasz mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale... ale i tak Cię lubię. Co powiesz na przeprosiny? - Wyciągnęła ku niej rękę. Alex spojrzała na dłoń, nie podała swojej.
- Wiesz... To brzmiało jakbyśmy...
- ...były parą? A ja się ciebie pytała czy będziemy razem? Haha, też to zauważyłam. Tandetne, wiem, ale... No ten... - Alex uśmiechnęła się i rzuciła na Beth. Ta zaskoczona nie zdążyła się przygotować i za chwile już leżały na ziemi.
- Jestem cała w ziemi! Zejdź ze mnie, no złaź!
- Hahahahahahahahahahahha
- Hahahahahahaahaha
Dziewczyny śmiały się tak z dobre 10 minut. żadna nie chciała się do tego przyznać, ale tęskniły za sobą. Brakowało im wspólnym rozmów i niecnych planów.
- Dobrze Cię znowu lubić. Co powiesz na dokopanie jakiemuś Gryfonowi? - Alex puściła jej oko.
- Z przyjemnością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pią 13:39, 03 Lut 2012    Temat postu:

[poniedziałek]

- Tak Matt, czuję się wyśmienicie -wydusiła przez zaciśnięte zęby Rose już któryś raz z kolei.
Chłopak uśmiechnął się.
Rose nie wiedziała dlaczego owy Ślizgon jest dla nie taki miły. Gdy zbliżali się już pod klasę dziewczyna odezwała się:
-To tu, dzięki, że mnie odprowadziłeś- chciała uniknąć dłuższej rozmowy i nie odwracając się za siebie ruszyła ku sali.
Gdy tylko Matt zniknął z jej zasięgu wzroku poderwała się i pobiegła ku Zakazanemu Lasowi. Usiadła na jego skraju pod największym drzewem. Wyjęła zeszyt.
Przez tydzień czuła się tak wspaniale. Prawie nic nie mogło jej zepsuć humoru. W jej głowie huczało tylko jedno imię. Imię, które teraz za wszelką cenę chciała wymazać ze swojej pamięci. A może nie chciała? Może pragnęła, aby było jak dawniej? Chciała wiedzieć co zrobiła źle.
Gejb.
Atrament rozmył się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Wto 17:12, 07 Lut 2012    Temat postu:

Nagle przed oczami Adele pojawił się napis 'Gejb' - jakby pisany przez samą Rose. Dziewczyna popatrzyła się pytająco na Abi.
- Nie czujesz czegoś dziwnego?
- Poza tym, że znalazłam się w dziwnym miejscu, jestem zamknięta w nim, nie wiem gdzie jestem, nie mam różdżki i boli mnie głowa - na chwilę zapadła cisza - nie.
Adele pokiwała głową. Jeszcze raz podeszła do krat i lekko wychyliła głowę. Nic nie było widać. Ciemność, wilgotność, kurz.
- Halo! - zawołała w końcu.
Odpowiedziało jej echo. Po chwili kiedy już miała odejść w cień komnaty, usłyszała lekkie kroki. Przed Adele stanęła mała, wesoła dziewczynka. Miała lśniące, jasne włosy i czerwoną sukienkę. Nie zwracała uwagi na to co ją otacza, co próbuje mówić do niej Adele. Dziewczynka pokręciła w powietrzu małymi rączkami i właśnie wtedy Adele i Abi znalazły się tuż obok Rose. Dziewczyny rzuciły się radośnie na przywitanie, lecz bezwładnie spadły na ziemię.
One widziały Rose, ale ona ich nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:45, 08 Lut 2012    Temat postu:

Ok, ludu! To ważny post, wprowadza nową akcję. Jak wam się nie chce to możecie czytać dopiero od... 6 akapitu ("Wytężyła...").


[poniedziałek]

Alexandrze wszystkie te dni minęły szybko. W szkole było tak jak zawsze było. Choć nie do końca... Nie wiedzieć czemu wielu uczniów nagle zrezygnowało z nauki. Tak z dnia na dzień. Rano jeszcze byli w szkole a już po drugiej godzinie lekcji ich nie było. Ich znajomi mówili, że przychodzili po nich rodzice albo starsze rodzeństwo. Ale to tylko plotki... Alex nie zwracała na nie uwagi. Bardziej koncentrowała się na lekcjach i swoich znajomościach. Zaczęła bardziej kolegować się z Abi i o dziwo ze swoją kuzynką Rose. Perca za to odstawiła na boczny tor.
Był deszczowy i chłodny dzień. Alexandra nie czuła się najlepiej. Taka pogoda nie sprzyjała ani jej, ani jej ciśnieniu. Niestety nawet czarodzieje nie wymyślili nic na niskie ciśnienie, bo i po co? Ludzie mogą tak żyć. Powłóczyła nogami idąc przez zamek w kierunku wierzy, w której odbywały się zajęcia wróżbiarstwa, woda skapywała z jej ubrania, ale ona jakoś specjalnie nie zwracała na to uwagi. Starała skupić się na swojej lekturze – fascynującego podręcznika wróżbiarstwa. Przy przekręcaniu kartki woda z jej przemoczonej pieszczochy. Wsadziła książkę pod pachę, ściągnęła pieszczochę i wyjęła swoją różdżkę. Jak tylko wzięła kawałek drewna do ręki poczuła się jakoś lepiej. Wycelowała koniec różdżki w pieszczochę i spróbowała jakiegoś zaklęcia osuszającego. Niestety nie wyszło jej to i z bransoletki buchną ogień. Prędko rzuciła zaklęcie wody bu ugasić płomienie. Efekt tego wszystkiego był taki, że pieszczocha była dalej mokra ale za to przez płomienie nabrała charakteru. Uśmiechnęła się lekko do siebie i założyła znowu bransoletkę.
Zaczęła dalej iść „pogrążona” w lekturze. Kiedy w końcu doszła do klapy w suficie okazało się, że ludzie już wchodzili. Weszła prawie na końcu. Rozejrzała się po sali. Wolne miejsce było przy dwóch stołach. Wybrała ten gdzie siedziały jakieś dwie gryfonki, które kojarzyła z widzenia.
- Mogę się przysiąść? – zapytała trochę zachrypniętym głosem i odchrząknęła. No tak, brakowało mi tylko bym była chora...
- Jasne – odpowiedziały dziewczyny z uśmiechem.
Alexandra usiadła, ale od razu prawie podskoczyła bo nauczycielka wróżbiarstwa jak zwykle wyskoczyła znienacka z cienie. Poczuła okropny ból w głowie. Jakby coś miało jej ją zaraz rozsadzić. Ukryła twarz w dłoniach nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia gryfonek. Siedziała tak jakieś pięć minut kiedy usłyszała zamglony głos nauczycielki:
- Kochaniutka, lepiej udaj się już do tego skrzydła szpitalnego, nawet jeśli tam nie dojdziesz.
Alex spojrzała się na nią z przerażeniem ale zaraz potem z wdzięcznością. Wstała spakowała torbę i wyszła z sali. Od razu odetchnęła pełną piersią. Zaduch jaki panował w sali tylko pogarszał jej sytuację, a teraz czuła się lepiej. Jednak ból głowy nie przeszedł. Zaczęła schodzić po schodach, jednak przeszła zaledwie parę schodów kiedy zakręciło się jej w głowie i o mało nie spadła, na szczęście w porę złapała się poręczy. Zamknęła oczy i poczekała, aż jej przejdzie. Kiedy otworzyła oczy postanowiła szybko pokonać schody i dostać się na jakiś najbliższy korytarz. Kiedy znalazła już miała wychodzić z bocznego korytarza na jeden z głównych znowuż poczuła zawroty głowy. Oparła się o ścianę i osunęła się po niej. Siedziała tak chwilę, aż znowu jej nie przeszło. Jednak nie miała ochoty już iść do skrzydła. Przecież nauczycielka o tym wiedziała, to po co? Posiedziała tak chwilę. Wyjęła różdżkę i zaczęła „malować” w powietrzu. Bardzo się jej to podobało. Postanowiła zmienić sobie kolorek pasemka na jaskrawo żółty. Przypadło jej to do gustu. Kiedy już miała wstawać usłyszała kroki i głosy.
Wytężyła swój słuch. O ile się nie myliła była to dyrektorka McGonagall, nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią i Pani Pomfrey. Rozmawiali o czymś...
- Ale powie nam pani co się dokładnie stało? - zapytała się pani Pomfrey.
- No więc... Coś się dzieje. Coś bardzo złego. Coś w Zakazanym Lesie. Gajowy doniósł mi o różnych dziwnych rzeczach. Wszystkie zwierzęta, nawet te najstraszniejsze dla nas, czarodziei, uciekają na najdalsze zakątki lasu. Czuć tu coś w rodzaju czarnej magii. A poza tym... Może słyszeli państwo plotki o uczniach?
- Tak, chodzi pani o tych co znikają? To prawda, że rodzice ich zabierają? - zapytał nauczyciel OPCM'u.
- Niestety nie... Oni... Znikają. Po prostu. Wychodzą na błonia i nie wracają. W biały dzień.
- Ale... Co teraz zrobimy? - znowu Pani Pomfrey.
- Nie wiem... Trzeba będzie się wybrać do Zakazanego Lasu. Inaczej... Szkole po raz kolejny grozi zamknięcie – powiedziała grobowym głosem McGonagall.
- A więc... Idę zebrać grupę wśród nauczycieli. I... Może coś poszukać? Bo mniemam, że nie wiemy co zabiera dzieci, tak? - zapytał nauczyciel OPCM'u.
- Tak, nie wiemy, i to jest najgorsze. Choć przypuszczam, że to coś związanego z czarną, starożytną magią. Coś strasznego, i zapomnianego przez czarodziei. Tym samym, coś bardzo silnego. Przyznam się, że nie mam pojęcia co to. Ale dobra, idź.
Alex usłyszała kroki.
- A powie mi pani... Kogo konkretnie porwano? W razie czego muszę się przygotować. - zapytała Pani Pomfrey.
- A więc... Lana Proudfoot, Doriana Blue, Gabriel Riddle, Barbara Bully, Amy Windsor, Artur Thyme, Olivia Finch, John Stevenson, Michael Mizanin, Lily Black, Brian Jokehorn.
Alexandra poderwała się. Nie wiedziała co myśleć. Artur porwany? Kiedy? Zaczęła biec przez korytarz nie zważając na to czy go usłyszą. Zobaczyła, że lekcja się skończyła. Zaczęli schodzić się ludzie. Alex wpadła na kogoś... Podniosła głowę, była to Rose. Cieszyła się, że akurat na nią wpadła.



A więc... Sami widzicie, akcja wprowadzona. Osoby wymienione przez McGonagall są to osoby nie udzielające się, jednak jak tylko wrócą to i tak się przydadzą, póki co zostało nie wiele osób piszących, ale... Osoby piszące (Mudan, black, Jamata, Bel no i ja teraz...) byłoby fajnie jakbyśmy skupili się w pewną grupę, nie wiem czy to możliwe, ale wiece, żeby był kontakt między postaciami, wymiana informacji, a więc... Skupiajcie się i czekajcie na kolejne moje posty!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Śro 2:14, 08 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 18:11, 08 Lut 2012    Temat postu:

Elisabeth zdrętwiała. Jak to... porwali? Tyle osób... Gabriela. Gabriel, siódmoklasista i do tego Ślizgon? Rosły chłop, poradziłby sobie... to musiało być coś potężnego. No i Alex... Beth ukłuło coś w sercu. Alex... Ona to by tam dopiero zaprowadziła początek!
Ślizgonka była załamana. Z jej domu porwano osoby, które znała najlepiej. Czuła się samotna.
Weszła do Wielkiej Sali. Spojrzała na swój stół. Był taki pusty... Zresztą tak jak inne. Usiadła na swoim miejscu, spojrzała na jedzenie, ale nie miała ochoty jeść. Na nic nie miała ochoty. Przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z Alex, wszystkie wymiany zdań z Gabrielem... Nie... Tak dalej być nie może. Muszę się dowiedzieć co ich porwało! Wiedziała, że to wiąże się z poznaniem tych wszystkich szlam... Ale musiała coś zrobić. Jej wredny, ślizgoński charakter nie pozwalał jej siedzieć i nic nie robić. A co jak jej się coś stanie? Trzeba coś zrobić, COŚ! Cokolwiek! Szybko wstała od stołu i pewnym krokiem ruszyła przed siebie, w poszukiwaniu tych wszystkich nie-ślisgonek, które coś znaczyły... Zacznie od Rose. Widywała się z Gabrielem, może coś wie. Trudno, trzeba przetrwać tę wymianę zdań z Gryfonką. Na chwile zapomnieć o rodzinnych korzeniach.
Nagle się zatrzymała. Wzięła głęboki oddech, bowiem Rose stała kilka metrów przed nią razem z jakąś inną szlamą. Nie miała odwagi podejść dalej, więc stała tak i przyglądała się im w głębi duszy mając nadzieję, że to one zrobią pierwszy krok... choć w to wątpiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Czw 11:02, 09 Lut 2012    Temat postu:

[poniedziałek - zamek/błonia]

Gabriel zrezygnował z lekcji. Nie miał ochoty oglądać Matta, reszty swoich fałszywych kolegów także. Mijając pojedyncze grupki uczniów spieszących na zajęcia, wyszedł z zamku na chłodne błonia. Nie było tam nikogo. Szedł całkowicie pogrążony w myślach, które krążyły tylko wokół Rose. Jeszcze nigdy nie czuł się tak bezsilny. Zrobiło mu się słabo, lecz zupełnie nie wiedział dlaczego. Zatrzymał się, łapiąc gwałtownie powietrze. Chwycił się za głowę. Czuł się słaby. Co, na brodę Merlina, się dzieje...? zdążył tylko pomyśleć, nim ogarnęła go wszechobecna ciemność.

Leżał na twardej, zimnej ziemi. Był przemarznięty i zmęczony. Ostatkiem sił zdobył się na otworzenie oczu. Był w Zakazanym Lesie. Ale jakim cudem? Przecież był na błoniach! Zmusił się do uniesienia głowy. Wokół niego leżały jakieś postacie. Gabriel zmrużył oczy i zobaczył bladych jak papier, pogrążonych we śnie Lanę Proudfoot, Barbarę Bully, Artura Thyme, Lily Black i kilka innych osób, których nie znał z imienia i nazwiska. Podczołgał się do leżącego najbliżej Artura i potrząsnął jego ramieniem.
-Hej! Słyszysz mnie? Co się tutaj dzieje?
Żadnej reakcji. Gabriel jęknął i opadł na ziemię. Chciał wstać, lecz nie miał siły. To jakaś czarna magia, pomyślał. Zacisnął zęby i zbierając w sobie resztkę energii, usiadł. Dlaczego nikt prócz niego się nie obudził?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Czw 11:02, 09 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Sob 13:34, 11 Lut 2012    Temat postu:

[Wielka Sala – dormitorium – zajęcia [poniedziałek]]

Adele skończyła jeść śniadanie.
- Dziękuję - rzuciła do Abi z uśmiechem.
Jak zwykle przed odejściem od stołu, jednym ruchem ręki ogarnęła fryzurę i wyszła z Wielkiej Sali. W poniedziałek razem z Abi wstawały najwcześniej. Nie czekając na Rose udawały się na śniadanie.
Adele idąc w stronę domitorium przypomniała sobie o niedokończonym referacie z historii magii i czym prędzej udała się do pokoju. Miała wielką nadzieję, że zastanie tam Lane i razem uplotą w całość zakończenie. Niestety wpadła do pokoju i rozczarowała się , ponieważ nikogo nie było.
Dziwne
Pomyślała. Lany nie było od rana. Wczoraj jeszcze rozmawiały:
- Pójdę na spacer. - stwierdziła przyjaciółka.
Adele pokiwała na znak zgody i położyła się spać. Było już po 23. Normalnie Lana nigdy w nocy nie udawała się poza domitorium bez przyjaciółek.
Dziwne
Jeszcze raz pomyślała Adele i zabrała się za kończenie pracy domowej. Miała na to jeszcze 20 minut.
Szybko się uwinęła i po 9 minutach była gotowa. Szybkim ruchem ręki wzięła pergamin i wybiegła. Miała nadzieję, że gdzieś spotka Artura. On był dobry w sprawdzaniu dłuższych wypowiedzi. Jednak nigdzie go nie było. Zdezorientowana wpadła na zajęcia. Rose już na nią czekała.
- Widziałaś Lane? - spytała przyjaciółka.
Adele w odpowiedzi pokręciła przecząco głową.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Wto 17:06, 14 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 16:34, 15 Lut 2012    Temat postu:

[Poniedziałek]

Abi uśmiechnęła się w odpowiedzi do Adele i wróciła do dokończenia śniadania. Przypomniał jej się sen dzisiejszej nocy. Dziwne światło na błoniach, ciemne pomieszczenie, jakaś dziwna postać Rose. Oczywiście wszystko obok Adele. Gdy Abi opowiedziała jej swój sen okazało się, że śniły o tym samym. Zdziwiły się, ale to szybko przeszło do historii z komentarzem "cóż z nas za zgrane przyjaciółki, nawet śnimy o tym samym". Jednak gdy spojrzała na dziwnie puste stoły domów, stwierdziła, że jednak coś jest nie tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 18:30, 15 Lut 2012    Temat postu:

[poniedziałek, Korytarze]

Beth była wściekła. Przed chwilą się dowiedziała, że Alex nie porwano. Te cholerne plotki.... Szła szybko korytarzami Hogwartu, właściwie nie wiedząc w jakim celu. Miała okropny dzień. Beznadziejny. Najgorszy z najgorszych. Wszystko ją irytowało i denerwowało. Była burzą, jakby ktoś choćby spróbował się do niej odezwać, z pewnością wybuchnie piorunami.
Minęła Irytka, który musiał jej coś powiedzieć. Musiał. Elisabeth odwróciła się, zmierzyła go wzrokiem, ale wiedziała, że nic na niego nie poradzi. Wzięła głęboki oddech, który nic nie pomógł i ruszyła dalej. Jacyś pierwszoroczni bawili się zaklęciami. Chyba nie do końca wiedzieli do czego służą. Z ich różdżek wylatywały dziwne światła, promienie, dym. Oczywiście gdy Beth przechodziła, musieli trafić w nią. Musieli. Bo miała beznadziejny dzień. Tego już nie wytrzymała, podeszła do nich. Dzieciaki zrobiły wielkie oczy i trochę się bały. Dwójka z nich była z Gryffindoru, a trzecie z Ravenclawu. Nic dziwnego, że tchórze...
- Czy nikt Was nie nauczył, by nie używać nie znanych Wam zaklęć...? - Powiedziała powoli i spokojnie.
- T-t-tak...
- Tak? Więc dlaczego dostałam jednym z waszych zaklęć w plecy, hmm?
- P-p-przez przypade..ek.
- Ah. Przykry przypadek... Posłuchajcie. Nigdy Więcej Nie Bawcie Się Zaklęciami. SZCZEGÓLNIE w mojej obecności, jasne?
- T-tak...
- Nie jąkaj się! Patrzcie na mnie jak do Was mówię! Nie żartuję! Jeszcze raz zrobicie coś takiego, a...
- A co, panno Black? - To była profesor McGonagall. Gorzej być nie mogło.
- Nic, Pani Profesor, absolutnie nic.
- Hmm?
Pouczałam tylko tych gów... te dzieci, że nie należy bawić się nieznanymi zaklęciami.
- Panno Black, to nauczyciele są od tego, by nauczać innych. Zrobiłaś to zdecydowanie za ostro. Minus 2 punkty dla Slytherinu i szlaban. U mnie. Jutro o 18.
- Szlaban?! Szlabany daje się za poważniejsze wykroczenia i...
- Cicho. Proszę nie protestować i zostawić dzieci w spokoju.
- Dobrze - Powiedziała, zaciskając pięści. Gdy profesor odeszła, Beth wściekła jeszcze bardziej (o ile było to możliwe) weszła do Wielkiej Sali. Rozejrzała się, ale Alex nie było. Alex... Alex... ALEX... Alex i Alex. Elisabeth dostała nauczkę, już nie będzie się wsłuchiwać w plotki. To głupota. Usiadła przy stole Ślizgonów i patrzyła się w sufit, patrzyła... i patrzyła... i patrzyła... patrzyła.

Ah, wybaczcie. Wyjeżdżałam i nie miałam kiedy napisać, ale jestem i poprawiam. Mam nadzieję, że jest OK, nie miałam innego pomysłu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellatrix dnia Śro 18:42, 15 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Śro 20:31, 15 Lut 2012    Temat postu:

Ostatnie kilka dni Alex spędziła w skrzydle szpitalnym. Miała paskudną ranę, poszarpane kawałki skóry biegły od ramienia, aż do dłoni. Obecnie były na etapie zabliźniania się, więc rana przybrała charakterystyczny, czerwonawy odcień. Idąc korytarzem, przeklęła swojego pecha, a właściwie kretyństwo Hagrida, który postanowił z powrotem wrzucić do programu sklątki tylnowybuchowe. Dzięki beznadziejnemu gryfonowi, z którym była w parze, skończyło się to automatycznym przetransportowaniu Alex do szpitala. Na szczęście, zakazała o tym mówić komukolwiek, i lepiej dla nich, aby posłuchali. Jakby inni się dowiedzieli, posikali by się ze śmiechu. Dosłownie.
W każdym razie, teraz Alex wyszła już ze szpitala. Idąc korytarzami, szukała znajomych twarzy, ale jak na złość nikogo nie zauważyła. Wszyscy zachowywali się dość dziwnie, szeptali do siebie i rozglądali się na boki. Niedaleko Wielkiej Sali, zobaczyła czwórkę pierwszaków, bawiących się zaklęciami. Gdy ją zobaczyli, nagle przestali i tylko patrzyli na nią z niepokojem. Doobraaa..... Wkroczyła do Wielkiej Sali i rozejrzała się za Beth. Poczuła lekkie wyrzuty sumienia, że nie powiedziała przyjaciółce, że jest w szpitalu.
Zobaczyła Elizabeth, siedzącą samotnie przy końcu stołu i obecnie patrzącą nieobecnym wzrokiem w sufit. Aha. Podeszła do przyjaciółki.
- Co tam? - spytała, a Beth drgnęła i spojrzała na nią z lekkim.. niedowierzaniem? - wiesz, czemu wszyscy się tak dziwnie zachowują?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pią 21:59, 17 Lut 2012    Temat postu:

[poniedziałek]
Rose przeszył dziwny chłód. Czuła się tak jakby stado duchów przeleciało przez jej ciało. Było już ciemno, a Zakazany Las wyglądał o tej godzinie strasznie. Pospiesznie wstała, rzuciła zeszyt w bujny krzak.

chyba pomyliliśmy dni. nie jestem pewna.

[wtorek]
Kolejny dzień zaczął się tak samo ponuro jak wcześniejszy. Nie czekając na nikogo Rose wykonała poranne czynności i udała się na pierwszą lekcję. Chwilę później pojawiła się również Adele.
- Widziałaś Lane? - spytała Rose.
Adele pokręciła przecząco głową.

sorry nie mam pomysłu i nie do końca to ogarniam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Pią 22:00, 17 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 16:15, 22 Lut 2012    Temat postu:

[poniedziałek]

Beth ogarnęła pustka. Tak... "pustka". To odpowiednie słowo. O niczym nie myślała, nic nie robiła. Po prostu bezmyślnie patrzyła się w sufit. Nagle gdzieś głęboko w swojej głowie usłyszała głos...
- Co tam? - Ślizgonka aż podskoczyła. Potrząsnęła głową i spojrzała na zagadującą ją osobę. Szybko wstała z ławki.
- Wiesz czemu wszyscy się tak dziwnie zachowują...? - Zapytała, spoglądając na swoją koleżankę dziwnie... jakby się zastanawiała czy wszystko z nią w porządku. Beth usiadła z powrotem.
- Eee... Ja.. A... Al.. Alex!
- No tak, to ja...
- To ty!
- WIEM!
- Jej.
- Co się tu do cholery dzieje!? Ciebie też wzięło!?
- Uspokój się. Usiądź. Gdzie ty byłaś? - Alex opowiedziała jej całą historię, choć nie była z tego powodu zachwycona.
- Byłaś... W skrzydle szpitalnym?! - Spytała zaskoczona, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Nie śmiej się! Powiedz lepiej co się tu dzieje!
- Już, już. Spokojnie... Ostatnio w szkole dzieją się dziwne rzeczy, podobno... - Dziewczyna ściszyła głos - podobno, ale to raczej pewne... ale żaden z nauczycieli nie mówi, bo "po co".
- Co..? Mów szybko!
- Były jakieś... porwania. Kilku osób. Zniknęły.
- Tak po prostu?
- Tak, tak po prostu. Nie wiem nic więcej...
- Aha... Nieźle. A wiesz jakie to dokładnie osoby?
- Nie do końca. Pamiętam tylko Gabriela.
- GAB... Gabriela...?! A Rose?
- Niestety nie.
- Eh, te szlamy to zawsze mają szczęście... Słuchaj... Mam pomysł.
- Znowu?
- Co znowu, co znowu... Wyjdźmy stąd, podejrzewam, że masz dosyć bezsensownego gapienia się w sufit. Wyjdźmy i może znajdziemy jakieś informacje...
- I to ten twój plan?
- Od czegoś trzeba zacząć, nie? - Elisabeth pokiwała głową, po czym obie dziewczyny wyszły z Wielkiej Sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss Alice
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:27, 24 Lut 2012    Temat postu:

John ocknął się z ciemności, która owionęła jego umysł gdy spał. Na około niego było cholernie ciemno, a podłoga była twarda. Musiałem spaść z łóżka- pomyślał i usiadł czemu zawtórował okropny ból w okolicach kręgosłupa. Jęknął. Tak to jest kiedy śpi się na podłodze. Podparł się o parkiet i stwierdził, że podłoga jest dziwnie żwirowata i sypka. Spróbował odszukać rękami łóżka, ale niestety... jego dłonie nie wyczuły niczego. No nie, tego już za wiele... co za idiota robi sobie z niego takie głupie żarty?!
- ZATŁUKĘ DRANIA!!! - wrzasnął w nagłym napadzie wściekłości.
Ku jego zdziwieniu odezwało się parę głosów, których właściciele byli wyraźnie zdezorientowani. Gdy jego wzrok przywykł do ciemności był wstanie zobaczyć ciała leżące obok, część z nich nie ruszała się, ale reszta siedziała zdezorientowana tak jak on wcześniej. Wokół widać było niewyraźnie zarysy drzew.
- Czy to jest zakazany las?
- Gdzie my jesteśmy?!
- Halo, halo! Marcus, czy ty żyjesz?
Rozpoczęło się nawoływanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Nie 21:00, 11 Mar 2012    Temat postu:

Alex i Beth skierowały się najpierw do biblioteki, pałętając się i mając nadzieję natrafić na jakieś informacje. Alex cały czas nie mogła uwierzyć, jak to możliwe, że do tych porwań w ogóle. Na brodę Merlina, czy wszyscy cały czas nie bębnią o tym, że Hogwart jest najbezpieczniejszym miejscem świata? Echh, zawsze wiedziała, że w tym gadaniu jest coś przesadzonego, szczególnie, że dyrektorem jest profesor McGonagall, którą Alex darzyła hmm... niezbyt przyjemnymi uczuciami, jeśli można tak powiedzieć.
Po kilku minutach udały się pod pokój nauczycielski. Chwilę tam postały, a po chwili Alex doznała chwilowego oświecenia i wyjęła z torby cielisty sznurek.
- Uszy Dalekiego Zasięgu - wyszeptała do Elizabeth - kupiłam w tym sklepie z magicznymi gadżetami na Pokątnej
Już po chwili usłyszały rozmowę, odbywającą się w pokoju. Wyglądało na to, że pani Pomfrey opowiada o porwaniach Hagridowi i nauczycielowi Zaklęć. Z rozmowy wynikało jasno, że nikt nie wie kto jest za porwania odpowiedzialny, że nic AŻ TAK podejrzanego się nie dzieje, a nawet nie ma żadnych podejrzanych. No, wprawdzie Hagrid powiedział coś, że centaury są ostatnio niespokojne, ale kiedy one są spokojne?
- Khy, khy - usłyszały nagle chrząknięcie za plecami. Elizabeth podskoczyła, a Alex potajemnie wrzuciła Uszy Dalekiego Zasięgu do torby.
Powoli odwróciła się i pierwszym co zobaczyła był wielki brzuch profesora Slughorna. Poczuła, że na jej usta ciśnie się wielki uśmiech, powstrzymała go jednak. Slughorn wręcz uwielbiał Alex, więc jest duża możliwość, że wszystko ujdzie im na sucho.
- Dzień Dobry panie profesorze - powiedziała radosnym tonem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
Strona 16 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin