Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

RPG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Śro 19:22, 14 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart, piątek]

Elisabeth zrezygnowała z Mugoloznawstwa na rzecz urodzin Alex. Gdy rozmawiała z dziewczyną, wydawało jej się, że Alex myśli iż wszyscy o tych urodzinach zapomnieli. Możliwe, jednak jedna osoba pamiętała - Elisabeth.
Biegała po całym Hogwarcie w poszukiwaniu Ślizgonów i informowała ich o tym ważnym dniu. Nagle zauważyła Barbarę, męczącą jakiegoś Puchona.
- Ekhm.. - Odchrząknęła Beth. Barbara odwróciła się i zapomniała o Puchonie. Ten skorzystał z chwili i uciekł.
- Taak...?
- Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?
- Jaki?
- Urodziny Alex!
- Ah.. aa.. a... no tak. Zapomniałam.
- Ok, mam nadzieję, że mi pomożesz? Wieczorem gdy wróci do dormitorium będzie miała niespodziankę. Ja zajmę się jedzeniem. Za chwilę pójdę do kuchni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Śro 20:13, 14 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogsmeade - piątek, noc (prawie ranek)]

Stali przez chwilę w rzęsistym deszczu. Słabe światło magicznych latarni oświetlało ich postacie, a Gabriel nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Wyglądała uroczo, a Riddle zatopił się ponownie w jej zielonych oczach zapominając, że stoją na środku ulicy i, że okropnie pada.
-Nie wiem, kto będzie reprezentantem Slytherinu, ale... - powiedział w końcu, wiedząc, że ma głupią minę i mówi trochę nie na temat.
-Ale co?
-Słucham? - chłopak otrząsnął się z transu i oderwał wzrok od oczu Rose. -Przepraszam, ja....Rose, to był świetny koncert, naprawdę...
Urwał w połowie zdania, a dziewczyna zachichotała. Automatycznie przysunął się do dziewczyny i odkleił kosmyk włosów z jej czoła, drugą ręką delikatnie dotykając jej policzka.
-W moim dormitorium jest dużo miejsca - powiedział, szczerząc do niej zęby, za co oberwał w ramię, więc odsunął się od Rose.
- Gejb, dobrze wiem, co ci chodzi po głowie.
Nie wyglądała jednak na zdenerwowaną. Pewnie wiedziała, że Riddle robi sobie teraz żarty z dormitorium.
-Nie, Rose, nie wiesz - Gabriel uśmiechnął się do niej i przytulił ją delikatnie, wtapiając twarz w jej mokre włosy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Śro 21:40, 14 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogsmeade - piątek, noc (prawie ranek)]

-Wiem, że nic nie wiem. -szepnęła mu do ucha sławną sekwencję Sokratesa, filozofa zaliczanego do 3 najwybitniejszych, nauczyciela Platona, który założył swoją Akademię i napisał obronę swojego mistrza. Tenże Planton był również twórcą 30 traktatów filozoficznych (a było ich aż 30, w formie dialogów, moi mili). Negował poznanie świata za pomocą zmysłów [można się tu doszukać przeciwieństwa empiryzmu wybitnego fizyka Isaaka Newtona, czyli Kartezjańskiego (tak to ten od "a jednak się kręci!") racjonalizmu]. Dla swojego wyjaśnienia posłużył się opowiadaniem o przykutych więźniach widzących tylko cienie na ścianie. Ponoć to człowiek tkwi w fałszywym przekonaniu, że żyje w świecie rzeczywistym (a to tylko odbicie świata idei!). A wiecie kto był 3? Arystoteles, który miłował Platona, ale bliższa mu była prawda! Działał on w cudownych Atenach. I wymyślił formę i treść.
Stali bez ruchu w ścianie deszczu nie przejmując się przemoczeniem. Pierwsze promienie słoneczne przedzierały się już ku Ziemi. Rose czerpała z tego niezwykłą przyjemność wtulona w to męskie, wyrzeźbione, ale jakże miękkie ciało.
-Wiesz Gejb, nie taki Ślizgon straszny jak go malują -powiedziała Rose ucieszona z obrotu tej znajomości zawartej tak przypadkowo i nie do końca przyjemnie. -To był naprawdę wspaniały dzień- dodała i odgarniając jego włosy dotknęła ustami jego policzka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Śro 21:43, 14 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:49, 15 Wrz 2011    Temat postu:

[Eliksiry/ Błonia; piątek]

Abi na eliksirach nudziła się niemiłosiernie. Robili jakiś wyjątkowo łatwy wywar. Nawet nie wiedziała do czego miał służyć. Chyba poprawiał wygląd czy coś w tym guście. W każdym razie Slughorn powiedział, że będą mogli go skosztować jak skończą i żeby się nie obawiali gdy coś pójdzie nie tak, bo ma na to antidotum, które działa bardzo szybko. Dodawała powolnymi, znudzonymi ruchami kolejne składniki, gdy nagle, chcąc zobaczyć co teraz powinna zrobić zauważyła drobną uwagę. Dotyczyła tego, że dodawać do eliksiru można tylko dokładnie odmierzoną ilość ślimaczego śluzu: ani grama więcej, ani mniej. Inaczej po spożyciu mogą wystąpić niepożądane skutki. Abigaile od razu się rozbudziła. Przypomniała sobie słowa Briana po śniadaniu: „moja miniwojna rozpoczęta”. I to jak rozmyślała o tym, że na swój sposób już nieodwracalnie była w to wciągnięta.
Zapoznała się z sytuacją. Po jednej stornie nad kociołkiem pochylała się Gryfonka, a z drugiej strony książkę przeglądała rudowłosa Ślizgonka. Wokoło już większość osób przyglądała się uwadze umieszczonej w podręczniku. Była pewna tego, że nikt nie pomyli się w ilości śluzu, przynajmniej nie zbyt wiele, a tak bardzo chciała zobaczyć co poważnego mogło by się stać. Przygotowała więc mini fiolkę z płynem i przyczaiła się. Kiedy tylko Ślizgonka obok zajęła się odmierzaniem śluzu, Abi sprawdziła czy nikt na nią nie patrzy i wlała zawartość fiolki do kociołka dziewczyny. Potem już tylko patrzyła jak tamta z wielkim skupieniem dolewa swoją porcję. Uśmiechnęła się lekko.
Gdy wszyscy skończyli swoje wywary Slughorn pozwolił im wypić małą porcję. Nic szczególnego nikim się nie stało, większości tylko twarz i włosy rozjaśniły się, likwidując worki pod oczami po nieprzespanej nocy. Kilku osobom wyskoczyło parę pryszczy; musieli najwyraźniej dodać zbyt dużo tego śluzu. Ale tylko jednej osobie worki pod oczami stały się wyraźniejsze, włosy oklapły, a cała twarz wysypała się pryszczami i innymi okropnościami. Rudej Ślizgowce, której Abi dolała śluzu. Zaczęła krzyczeć z przerażenia, a klasa wybuchła śmiechem. Slughorn niestety zrobił nieco krzywą minę.
- Mówiłem że mam na to antidotum, ale sądziłem, że nie zrobicie sobie większej krzywdy niż dwa, trzy pryszcze. Panno Lawerd, będzie pani musiała spędzić cały dzień w skrzydle szpitalnym. – westchnął. Abigaile patrzyła na to tak samo rozbawiona jak reszta klasy, ale była też nieco zdziwiona. Wiedziała, że dolała tego dosyć dużo, ale nie sądziła, że to zadziała aż tak źle. W ogóle nie sądziła, że jest zdolna do zrobienia czegoś takiego.

Po lekcji udała się na błonia. Nawąchała się tyle śmierdzących substancji w lochach, że musiała odetchnąć świeżym powietrzem. Niby już była na dworze, siedziała sobie pod krzakiem z zamkniętymi oczami wystawiając twarz w stronę słońca, ale jednak coś było nie tak. W jej stronę dotarł dziwny zapach oraz głośne przekleństwa. Otworzyła oczy i zobaczyła małe sówki odlatujące od grupki Ślizgonów. Poczekała jeszcze chwilę i zobaczyła Briana wychodzącego z sowiarni. Poszła do niego. Gdy tylko znalazła się bliżej chłopaka poczuła okropny smród.
- O fuu! – powiedziała, gdy zauważyła, że to jedzie od Briana. – Śmierdzi od ciebie gorzej niż rano! Sprzątałeś jeszcze raz sowiarnię, czy co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 20:44, 16 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogsmeade - piątek, noc (prawie ranek)]

-Wiesz Gejb, nie taki Ślizgon straszny jak go malują - chłopak usłyszał głos Rose. -To był naprawdę wspaniały dzień.
Po tych słowach musnęła ustami policzek Gabriela. Riddle poczuł, jakby miejsce, w które go pocałowała zaczęło płonąć żywym ogniem.
-Cieszę się, że nie potraktowałaś mnie stereotypowo - odrzekł, starając się aby jego głos zabrzmiał normalnie. Przytulił dziewczynę jeszcze mocniej, nie chcąc wypuścić jej z objęć. Mógł zostać w takiej pozycji cały dzień i kolejną noc, a może nawet jeszcze dłużej. W głowie miał tylko ją, tylko Rose i nikogo ani nic więcej.
-Wracajmy lepiej do szkoły...
-Już? - jęknął Gabriel, zerkając na dziewczynę. Wydawało mu się, że Rose lekko drży. Nic dziwnego, w końcu byli przemoknięci, a mimo pojawiającego się już na niebie słońca, temperatura nie była zbyt wysoka.
-Chyba za kilka godzin zaczną się lekcje, Gejb - dziewczyna przewróciła oczami. Gabriel westchnął teatralnie i objął dziewczynę w pasie kiedy ruszyli ścieżką w stronę lasu. Po kilku minutach byli już w Zamku. Na ich szczęście, tym razem woźny nie zamknął drzwi wejściowych. Uczniowie jeszcze spali, więc korytarze były opustoszałe. Gabriel uparł się, że odprowadzi Rose do jej Pokoju Wspólnego.
-Nie powinnam ci zdradzać, gdzie on się znajduje - rzekła Rose, uśmiechając się lekko. Teraz ewidentnie drżała z zimna, a Gabriel chciał uczynić coś, aby tak nie było.
-Przecież uznałaś, że nie jestem taki straszny. Zaufaj mi - odpowiedział Riddle, odrzucając do tyłu mokre włosy. Kiedy znaleźli się w wieży, przed portretem grubej kobiety, która smacznie spała, stanęli naprzeciw siebie, jakby nie wiedząc, co zrobić.
-Dziękuję, Gejb... - zaczęła dziewczyna
-To ja ci dziękuję - przerwał jej Gabriel, wpatrując się w jej oczy. -Ten wieczór był wspaniały, nie tylko dzięki Fatalnym Jędzom. Ty dodatkowo go uświetniłaś...Do zobaczenia, Rose.
Wypowiedziawszy te słowa, podszedł do dziewczyny, lekko ją uścisnął, niezauważalnie wsuwając w kieszeń jej spodni złapaną pałeczkę perkusyjną. Następnie złożył na jej czole krótki pocałunek i oddalił się, co chwila zerkając za siebie na dziewczynę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Pią 20:50, 16 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Sob 18:19, 17 Wrz 2011    Temat postu:

[Wielka Sala, korytarze / piątek]

Choć Alex szukała całą numerologię, Gabriela nie znalazła. Jakby zapadł się w ziemię. Zrezygnowana, pobiegła do Wielkiej Sali, na obiad. Usiadła obok Elizabeth.
- Znalazłaś ją?
- Nie. Nigdzie jej nie ma - odparła zrezygnowana czwartoklasistka
- Pewnie siedzą sobie razem w jakiejś pustej sali i nie mają pojęcia, że świat jeszcze istnieje - prychnęła Ślizgonka. Już miała powiedzieć o Błyskawicy, którą dostała od ojca poprzedniego dnia, gdy nagle pojawiło się kilkanaście sów z listami.
Jedna z nich - puszczyk o brązowej sierści - wylądowała obok Alex. Co ciekawe, listy dostały tylko osoby ze Slytherinu - przecież poranna poczta była rano.
Alex spojrzała podejrzliwie na kopertę. Coś jej tu nie grało. Wyszeptała
- Protego - a gdy tarcza już ją chroniła, otworzyła paczkę. Zamiast listu, w środku była jakaś maź, która spadłaby na Alex, gdyby nie zaklęcie tarczy.
- Sok z czyrakobulwy - zawyrokowała Elizabeth. Podniosły głowy i zobaczyły (oraz usłyszały) resztę Ślizgonów, którzy oberwali sokiem. Na ich twarzach właśnie wykwitały ogromne, czerwone czyraki.
- Teraz to przesadził! - syknęła Alex i odwróciła się w stronę stołu Krukonów. Jak podejrzewała, Briana przy nim nie było.
Wściekła Ślizgonka pobiegła razem z Elizabeth do lochów i za pomocą zaklęcia przywołującego zabrała z sali pewien eliksir. Potem pobiegła do kuchni i zamieniła kilka słów ze skrzatami odpowiedzialnymi za posiłki Krukonów. Dziś w czasie kolacji Briana i jego dom spotka niezbyt miła niespodzianka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Sob 18:54, 17 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart, piątek (rano)]

Rose przeszła przez dziurę w portrecie Grubej Damy i po cichu udała się do swojego dormitorium. W środku zastała swoje przyjaciółki pogrążone w głębokim śnie. Spojrzała na zegar. Do śniadania zostały jeszcze 2 godziny. Padnięta rzuciła się w ubraniu na łóżko. Zasnęła zaraz po tym jak jej głowa dotknęła puszystej poduszki.
Gdy była już daleko w jakiejś bliżej niezidentyfikowanej magicznej krainie, spokój zaburzył krzyk:
-Gdzie ty do cholery byłaś?
Łąka rozpłynęła się. Adele stała nad nią z przerażeniem w oczach. Po zastanowieniu Rose stwierdziła, że przyjaciółka ma rację. Wstała powoli i przeglądnęła się w dużym lustrze. Jej włosy stały w każdym kierunku, a makijaż był rozmazany przez deszcz. Ponad to jej ubranie nie było do końca suche.
-Opowiem Ci później. Idę się umyć, zaraz śniadanie. -odpowiedziała po chwili Rose.- Kurde, ale mnie boli głowa- dodała kierując się do łazienki.
Całkowicie zmieniona wyszła z pomieszczenia. Uśmiechnęła się do przyjaciółek i udała się z nimi na śniadanie, podczas którego dziewczyny nie dawały jej spokoju. Stwierdziła, że byłoby nie w porządku dalej to przed nimi ukrywać, więc po ich obietnicy, że nikomu tego nie powiedzą opowiedziała im o wczorajszej wyprawie pomijając kilka szczegółów, które chciała zachować tylko dla siebie. I dla Gabriela z którym na śniadaniu obdarzyli się ogromnym uśmiechem.
Pierwsze lekcje minęły jej na pół śpiąco. Drugie pół jej myśli zaplątał pewien Ślizgon. Ledwo przetrwała do obiadu.
Przed Historią Magii udała się do łazienki. Kiedy przechodziła korytarzem zza rogu wyszła jakaś młodsza Ślizgonka. Na widok Rose uśmiechnęła się szyderczo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Sob 18:58, 17 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Sob 19:21, 17 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart - piątek]

Gdy znalazł się w dormitorium wypił eliksir wzmacniający, bo nie miał zamiaru iść spać. Po dwóch godzinach jego koledzy obudzili się, lecz tylko Matt skomentował to, co zobaczył. Niezbyt przytomnego Gabriela leżącego na wznak na łóżku w szkolnej szacie, z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Widząc twoją minę, zastanawiam się czy aby na pewno byłeś na koncercie - powiedział Matt, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-A gdzie miałbym być? - zapytał Gabriel, uśmiechając się pod nosem.
-Wyglądasz jakbyś spędził noc w domu uciech.
Riddle na jego słowa wybuchnął śmiechem i podniósł się z łóżka.
-Jesteś bardzo bliski prawdy, ale ja nie potrzebuję takich miejsc żeby dostatecznie poprawił mi się humor.
-Twoja koleżanka dobrze się bawiła? - zapytał Matt tonem, który miał być obojętny. Gabriel tylko westchnął głęboko i wyminął kolegę.
Pół dnia spędził na patrzeniu na każdej lekcji przez okno i czekając aż znów będzie mógł spędzić trochę czasu sam na sam z Rose. Był w tak dobrym humorze, że nawet nie miotał zaklęciami na tych, którzy mu się narazili. Po obiedzie postanowił wejść do biblioteki, bo zupełnie nie wiedział gdzie ma szukać Rose, choć podejrzewał, że dziewczyna nie wybierze się tam w piątkowe popołudnie. Tutaj miał chociaż spokój. Usiadł w głębi biblioteki przy jednym ze starych stolików i schował głowę w ramionach, kładąc je na blacie. Miał nadzieję, że nie zaśnie. Siedział tak przez kilka minut, wsłuchując się w szuranie butów bibliotekarki, aż w końcu postanowił iść poszukać Rose. Zanim jednak ta myśl dotarła z mózgu do jego nóg, zapadł w drzemkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Sob 19:37, 17 Wrz 2011    Temat postu:

[korytarze, biblioteka / piątek]

Na zaklęciach i historii magii Alex wysilała mózg, by domyśleć się, gdzie może być Gabriel. Jedynym miejscem w szkole i okolicach była bijąca wierzba. A tam Gabriela pewnie nie będzie.
Zrezygnowana Alex poszła do biblioteki, by wypożyczyć książki na temat wypracowania o wojnach goblinów, który miała zrobić na następną historię magii. Gdy w końcu weszła do biblioteki, wmurowało ją w podłogę. Przy stoliku przed nią właśnie ucinał sobie drzemkę nie kto inny, jak Gabriel. Na palcach, Alex podbiegła do śpiącego chłopaka. Najpierw lekko dotknęła jego ramienia, by sprawdzić, czy na pewno śpi. Potem, zdecydowanym ruchem wyrwała kilka włosów z jego głowy. Gdy już się odwracała, chłopak obudził się.
- Czego chcesz? - spytał podejrzliwie
- O, nie chciałam cię obudzić - zaszczebiotała Alex - Ale śpisz na książce, którą chciałam wypożyczyć. To ostatni egzemplarz.
Gabriel podniósł ze stolika książkę i uniósł brwi, zerkając na tytuł
- "Szybka powtórka do owutemów"... Czy ty nie jesteś przypadkiem w piątej klasie? - spytał
- Yyy... No jestem... Ale... ale tu są też rzeczy potrzebne do sumów
- Jest wrzesień - zauważył Gabriel
- Chcę zacząć wcześniej, jasne? Potem nie będzie czasu, zaczną się rozgrywki qudditcha, do tego Turniej... Zresztą, nie twój interes! - zdenerwowała się Alex.
Gabriel wzruszył ramionami, wstał i wyszedł z biblioteki.
Alex nie mogła się powstrzymać i pisnęła z radością, przez co została wywalona z biblioteki przez panią Pince.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maggie McKinley dnia Sob 19:37, 17 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Nie 0:26, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[ piątek ]

Przyjaciółka opowiedziała co zaszło.
- Nieźle. - Adele mruknęła pod nosem.
Zobaczyła jak Rose uśmiecha się do Ślizgona.
Adele zmarszczyła brwi. Nie chciała jej wytykac, że przyjaciele nie maja przed sobą tajemnic.
W rzeczywistości była zszokowana, ale nie dała po sobie tego poznać. Po śniadaniu wybrała się do biblioteki. Chciała zdobyć trochę więcej wiadomości o historii magii. Wybrała książkę i usiadła przy stoliku. Jednak nie czytała jej.
Co się dzieje z Rose? Dlaczego w tym roku oddaliła się od nas? Kim wogóle jest Ślizgon?Niedługo mistrzostwa, a ona nic... Co jest?
Adele przeczytała tytuł pierwszego rozdziału.
Znak na Twoją rękę.
- A może by tak z nim porozmawiać? - powiedziała dziewczyna do siebie i szybko zamknęła książkę. Wybiegła z biblioteki. Skierowała się w strone swojego domitorium.
Gdyby coś mi się stało, niech wie o tym choć Abi


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Nie 0:32, 18 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
charłak
charłak



Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 7:40, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[Wielka Sala:::piątek:::kolacja]

Twarze wszystkich Krukonów porosły gęstym futrem. Jokehorn uśmiał się do łez, łapiąc się za owłosione policzki. Gdy zobaczył Ślizgonkę, z którą się pojedynkował, wchodzącą do sali, uniósł dwa kciuki do góry i wyszczerzył zęby. Potem szepnął coś Freddy'emu, a ten wskoczył na stół i zawył jak wilkołak. Tina, jedna z Rasowych Krukonek, zaczęła mówić, że przecież to nie wilkołactwo, albowiem (O Boże... albowiem...) nie mają ogonów i pysków. Jednak coraz więcej osób wyło razem z Freddym, więc została zagłuszona.

[Piątek:::Skrzydło Szpitalne::: Wieczór, etap zachodzącego słońca]

- No dobrze, jutro już powinieneś być odfutrzony. Futro samo wypadnie. Możesz iść.
Brian wyskoczył z oddziału, prawie wpadając na długą kolejkę uczniów w niebieskich szatach.
Wypadł na błonia i pobiegł na skraj Zakazanego Lasu. Tam, zaklęciem lewitacji urwał kilka witek z wierzby bijącej i natychmiast włożył je do fiolek z wodą. Gałązki zaczęły smagać go po rękach.
Jokehorn, nie zważając na ból, zaczął biec do cieplarni. Wszedł tam przez okno, wziął eliksir szybkiego wzrostu i parę doniczek. Umieścił witki w doniczkach i pokropił je eliksirem. Gałązki wystrzeliły, aż uzyskały wysokość dobrych dwudziestu cali.
Pobiegł do opustoszałej Wielkiej Sali i umieścił doniczki pod stołem Ślizgonów, spryskując wcześniej jeszcze raz wywarem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss Alice
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 9:24, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[piątek, wielka sala, kolacja]
John gryzł tosta, kiedy to głośne śmiechy i łokieć Marka uniemożliwiły mu kontynuację.
- Hehehehe. John patrz na krukonów!- spojrzał. Krukoni obrośnięci futrem udawali wilkołaków.
- Hah, należało im się. Trzeba by pogratulować autorowi. Hahihehe.
- O rzesz... Patrz na tego idiotę...- niestety po chwili nauczyciele opanowali sytuację i zabawa się skończyła.
- Nie jedz tyle!- usłyszał roześmiany głos jakiejś dziewczyny- Nie zmieszczą Ci się kremówki na urodzinach Alex.
- Ciszej...
John wstał od stołu i wyszedł z sali. Na schodach przed ni majaczył jakiś kształt. Adelle.
Dziewczyna szła w stronę pokoju wspólnego gryfonów.
- Hej, hej!- wrzasnął- zaczekaj!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Nie 14:58, 18 Wrz 2011    Temat postu:

Adele już miała powiedzieć hasło, aby dostać się do domitorium kiedy nagle...
- Hej hej! Zaczekaj!
Usłyszała znajomy głos dochodzący zza jej pleców. Obkręciła na pięcie. Przez dwie sekundy patrzyła Ślizgonowi prosto w oczy.
Co ja robię.
Dopiero to do niej dotarło. Potrząsnęła głową i zgarnęła włosy na lewe ramie. John jak zwykle wyglądał pięknie, jednak Adele była zaniepokojona. Lekko spojrzała za siebie.
- O co chodzi? - spytała wreszcie.
- Musimy porozmawiać. - powiedział stanowczo chłopak.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła.
- Chyba to nie jest najlepszy pomysł. - stwierdziła i kontynuowała widząc zaniepokojenie w oczach chłopaka - Tutaj nie możemy rozmawiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Nie 16:26, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart - piątek]

Po dziwnej rozmowie z Alex postanowił pójść do Wielkiej Sali i poczekać na kolację. Obiło mu się o uszy, że szykuje się jakaś impreza urodzinowa w Pokoju Wspólnym, a on przecież znany był z obecności na takowych wydarzeniach. Dzisiaj jednak nie miał ochoty na huczne imprezy, bo nie odespał jeszcze koncertu.
-Matt, masz jeszcze w zapasie jakiś eliksir wzmacniajacy? - Gabriel zapytał swojego kolegę, który siedział przy stole Ślizgonów. Gabriel wykorzystał ostatnio cały swój zapas owego eliksiru.
-Nie, bo nie jest mi potrzebny. Wiem, że jest coś takiego jak sen - odrzekł Matt, zerkając na Gabriela ponad książką do zielarstwa. Riddle westchnął, drapiąc się po głowie. Przez chwilę przez myśl przeszła mu Alex, która zachowywała się nadzwyczaj dziwnie i coś czuł, że dziewczynie o coś chodziło. Czyżby wpadł jej w oko? To było bardzo możliwe, ale Riddle miał to i tak w nosie.
-Rose... - szepnął sam do siebie, lecz nie uszło to uwadze Matta.
-Cieszę się, że w końcu zmądrzałeś.
-Słucham?
Matt zamknął książkę i spojrzał na przyjaciela.
-Przestałeś nękać pierwszaków, podrywać bez przerwy każdą napotkaną dziewczynę i zająłeś się jedną. Nie będę ci tutaj wypominał twojego niechodzenia na lekcje, bo u ciebie to standard. Przemyślałem sobie to dzisiaj i chłopaki mogą sobie mówić, co chcą, ale jeśli naprawdę ją lubisz, to to, że jest Gryfonką nie ma nic do rzeczy.
Gabriel przez chwilę milczał, rozważając słowa Matta.
-Dzięki, stary - poklepał go po plecach. -Dobrze, że chociaż ty jesteś po naszej stronie. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent społeczności szkolnej jest przeciwko nam, z tego, co się orientuję.
-I dlatego musisz uważać - rzekł Matt, ponownie chowając się za książką. - Usłyszałem kilka nieprzyjemnych komentarzy w bibliotece kilka dni temu i radziłbym ci mieć się na baczności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Nie 18:04, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart - piątek]

Na pozostałych lekcjach Rose zauważyła, że Adele zaprząta sobie czymś głowę. Postanowiła zaczekać z tym do wieczora.
Przy kolacji ktoś znowu zrobił innemu domowi kawał. Tym razem jednak ucierpieli nic niespodziewający się Krukoni. Ich ciała pokryły się gęsty futrem.
Pierwsza od stołu wstała Adele i nie czekając na innych ruszyła ku wyjściu. Rose dojadała właśnie ostatni pasztecik i podążyła za przyjaciółką. Gdy wyłoniła się już zza rogu jej oczom ukazał się niespotykany widok. Zaraz przed drzwiami do Wieży Gryffindoru stała Adele rozmawiając ze Ślizgonem, w którym Rose rozpoznała Johna, Ślizgona, którego widziała po powrocie z Zakazanego Lasu. Dziewczyna postanowiła im nie przeszkadzać. Przeszła koło nich obrzucając przyjaciółkę podejrzanym spojrzeniem. Skręciła do swojego dormitorium. Na szafce leżała pałeczka, jedyny namacalny dowód, że to co się wczoraj zdarzyło nie było tylko snem. Chwyciła kurtkę, założyła słuchawki i wyszła na Błonia zaczerpnąć świeżego powietrza, a przy okazji przemyśleć kilka spraw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Nie 18:35, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[Wielka Sala / piątek]

Gdy promieniująca szczęściem Alex wchodziła do Wielkiej Sali w poszukiwaniu Elizabeth, usłyszała jakieś wycia. Przy stole Krukonów wszyscy porośnięci byli gęstym futrem. Zgodnie z planem. Brian zauważył Alex i pokazał jej uniesione w górę kciuki. Ślizgonka mimo woli uśmiechnęła się do chłopaka, za co potem zbeształa się w myśli.
- Beth! - krzyknęła, widząc postać siedzącą przy początku stołu.
Elizabeth, która akurat rozmawiała z jakąś dziewczyną z rocznika Alex, odwróciła się.
- Alex! Albo mi się wydaje, albo masz taki dobry humor, bo...
- Mam! Zdobyłam w bibliotece, jak on spał! - wyszeptała rozemocjonowana Alex - i co lepsze, przed chwilą widziałam twoją gryfonkę, jak wychodziła z zamku. Pewnie jest na błoniach.
- To na co czekamy? Chodźmy! - krzyknęła Beth i poderwała się z miejsca.
Alex zaśmiała się i poszła za koleżanką. Przed wyjściem z Wielkiej Sali jeszcze raz spojrzała na stół Krukonów. Brian szczerzył się do wszystkich i ryczał ze śmiechu, patrząc na przyjaciół, którzy udawali wilkołaki. Ślizgonka po raz kolejny uśmiechnęła się mimo woli. Elizabeth spojrzała na nią podejrzliwie, ale nic nie mówiła. Chyba była zbyt podekscytowana pójściem za gryfonką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Nie 18:45, 18 Wrz 2011    Temat postu:

[Wielka Sala, Lochy - piątek]

Gabriel po kolacji udał się do lochów. Humor mu trochę zrzedł, bo nie widział się po lekcjach z Rose, nie zauważył jej nawet na kolacji, więc musieli jakoś się minąć. W Pokoju Wspólnym było jeszcze cicho - najwyraźniej impreza się nie zaczęła. Poszedł do dormitorium aby przebrać się ze szkolnych szat i wyszedł z powrotem do Pokoju Wspólnego, siadając na jednej z kanap. Nie docierało do niego nic, co działo się wokół niego. Rozpamiętywał ostatnią noc i chciał aby Rose była teraz obok niego. Może uda mu się jeszcze gdzieś ją jutro zaprosić? Chwilka, miał napisać do Stiana w sprawie biletów na Czarodziellicę! Wziął od jakiejś drugoklasistki odrabiajacej pracę domową pióro i kawałek pergaminu, po czym zabrał się za pisanie listu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss Alice
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:39, 19 Wrz 2011    Temat postu:

[piątek]

- Chyba to nie jest najlepszy pomysł. - stwierdziła i kontynuowała widząc zaniepokojenie w oczach chłopaka - Tutaj nie możemy rozmawiać.
- To porozmawiajmy gdzieś indziej- nalegał- Chodźmy na błonia.
John widział wachanie w jej oczach.
- Co Ci szkodzi?- wściekł się słysząc błaganie w swoim głosie.
- Okej...
Wyszczerzył do niej zęby i ruszyli w dół schodów.
- Więc o czym chcesz pogadać?
- Dowiesz się...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 17:05, 19 Wrz 2011    Temat postu:

[Ogólnie: Hogwart; piątek wieczór]

Abigaile była zmęczona po całym dniu wrażeń. Najpierw lochy, raz z Brianem, raz sama. Nadal nie mogła uwierzyć, że nikt tego nie zauważył, a raczej tego, że to były umyślne działania. Potem parę porządnych kopniaków od nauczycieli na lekcjach, kilka wypracowań do napisania. Wszystkie napisała zaraz po lekcjach, i tak nie miała nic lepszego do roboty. A potem kolacja, dziwne zachowanie Adele i opowieść Lany o ciekawej nocy Rose. Wyszła jeszcze zanim podali deser i udała się do Pokoju Wspólnego. Tam walnęła się na sofie z książką, ale jakoś nie miała głowy do liter. Spróbowała też chwilę powygłupiać się z kolegami z roku, ale jakoś była zbyt ociężała. Jednak nie chciało jej się spać. Wyszła z Pokoju i udała się… sama nie wiedziała gdzie szła. Po prostu wyłączyła się. Miała otwarte oczy, czuła, ale nie miała bladego pojęcia gdzie ją nogi niosą. Gdy w końcu dotarło do niej co się dzieje zauważyła, że jest przed drzwiami na wieżę astronomiczną. Lekko je pchnęła. Otworzyły się, więc weszła. Podeszła do balustrady i wyjrzała. Jej, nigdy nie zauważyłam, że tak tu wysoko, pomyślała. W dole widać było malutkie postacie cieszące się ostatnimi promieniami słońca. To był piękny widok. Abigaile zapatrzyła się w niego. Poczuła też mały powrót sił. Ale po chwili coś zamąciło jej spokój. Kroki. Na wieżę ktoś wchodził. Po chwili drzwi zaczęły się otwierać i weszła/ wszedł/ weszli…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatrix
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 04 Sie 2011
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drzewo Rodowe Blacków

PostWysłany: Pon 18:36, 19 Wrz 2011    Temat postu:

[Hogwart, błonia - piątek]

Elisabeth z Alex wybiegły na Błonia. Rozejrzały się i zauważyły Gryfonkę. Powiedziała Alex, żeby zaczekała i przyszła do niej w razie problemów. Podeszła do gryfonki.
- Cześć. - Gryfonka spojrzała na nią podejrzliwie, nie odpowiedziała.
- Odtwarzacz? Taki mugolski? Nie jest Ci wstyd z takim chodzić
- Nie...
- Hmmm - Beth rozejrzała się w poszukiwaniu weny, spojrzała na Alex. Ta patrzyła się na nią pytająco.
- Słuchaj, czego ty ode mnie chcesz?!
- łoo, gryfoneczka się zdenerwowała!
- Idź stąd. Jasne? Odwróć się i odejdź. Zamek jest tam. - Przeczesała ręką włosy i wskazała zamek palcem, na którym został tak cenny włos. Beth bez zastanowienia, złapała ją za palec. Odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę Alex, krzycząc.
- Papa, szlamo! - Wbiegła do zamku, po chwili obok niej stanęła zasapana Alex.
- Masz? - Elisabeth otworzyła rękę a na niej był włos. Cenny włos. Wyjęła fiolkę i włożyła go tam. Pomachała fiolką Alex przed nosem.
- Mam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 11 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin