Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

RPG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 8:55, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Błonia/Hogwart]

Po pożegnaniu z dziewczyną ruszył w stronę zamku. Od kilku minut trwały już eliksiry, ale nie był tym specjalnie przejęty. Slughornowi zawsze wciśnie jakiś kit. Oblężenie przez stado natrętnych fanek? Tak, Horacy z pewnością to kupi. Po drodze usłyszał jak jakaś gryfonka opowiada, co stało się jej przyjaciółce.
- Zaatakowała ją jedna ze ślizgonek, to było straszne! - piszczała, blada na twarzy.
Gabriel uniósł brwi. Musiała sobie zasłużyć na takie potraktowanie. Bo przecież chyba minęły już te czasy, kiedy gryfoni i ślizgoni bez powodu się atakują. Chociaż, wcale nie był tego taki pewien.
Wszedł do zamku i skierował się do lochów. W klasie eliksirów siedzieli już wszyscy, a w pomieszczeniu słychać było wesoły gwar ich głosów. Gabriel nigdy nie zwykł spóźniać się na swoją ulubioną lekcję, lecz profesora też jeszcze nie było. Gabriel ruszył w stronę swojej ławki pod ścianą, w której siedział już jego przyjaciel, Matt.
- Ej, stary, od śniadania cię szukamy!
- Miałem coś ważnego do załatwienia - odparł Gabriel, rzucając torbę na ławkę i siadając obok niego.
- Wysadziłeś znów kibel w powietrze, nadmuchałeś jakiegoś pierwszaka, wydurniałeś się z Irytkiem czy znów podrywałeś jakąś niewiastę? - zapytał Matt, mrużąc swoje niebieskie oczy. Zawsze był lekko zgorszony zachowaniem Gabriela, ale znosił jego wygłupy i zawsze stawał po jego stronie. Ktoś mógłby się nawet zastanawiać, co taki koleś, jak Matt, robi w Slytherinie.
Gabriel zachichotał.
-Któreś trafiłeś, ale nie będę ci ułatwiał zgadywanki. Powiedz mi lepiej, dlaczego nie ma jeszcze profesorka?
- Jakaś draka była na błoniach, ktoś kogoś zaatakował, czy coś - mruknął Matt i zagłębił się w lekturze podręcznika do numerologii.
Mniej więcej w połowie lekcji pojawił się Slughorn, ale uznał, że nie ma już sensu zaczynać nowej lekcji. Spędził pozostałą godzinę na dyskutowaniu z Gabrielem na temat nowego kociołka chłopaka. Gabriel grzecznie odpowiadał na pytania, ale ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
-Dobrze, że zawsze olewam jego zaproszenia do tego jego Klubu Zgniłka - mruknął do Matta, kiedy wyszli z klasy.
- Klubu Ślimaka - poprawił go kolega.
-Jedno i to samo
Poszli na zajęcia transmutacji. Do końca dnia nic specjalnego się nie wydarzyło, pomijając to, że Gabriel przed wieczorną astronomią namówił Irytka, żeby zrzucił wszystkie teleskopy z wieży i lekcja się nie odbyła.
W końcu nadeszła pora kolacji. Gabriel siedział w Wielkiej Sali odbierając gratulacje, bo wszyscy nagle dowiedzieli się, kto tam naprawdę stał za powodem odwołania ich ostatniej lekcji. Jego myśli krążyły jednak nadal wokół Rose. Co chwila rzucał spojrzenie w stronę stołu gryfonów w nadziei, że ją tam zobaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Pią 11:46, 19 Sie 2011    Temat postu:

Po skończonym wróżbiarstwie i otrzymaniu jakże beznadziejnej pracy domowej, Artur poszedł trochę pospacerować na Błonia. Zauważył nagle samą Adele siedzącą przy jeziorze i chyba myślącą.
Porozmawiali chwilę i potem nagle dziewczyna się do niego przytuliła i zaczęła płakać. Nie wiedział jak się zachować. Nie znali się zbyt długo choć przyznał, że bardzo ją polubił. Ostatecznie poklepał ją po przyjacielsku krzepiąco po plecach.

Po pożegnaniu znowu przez chwilę nie mógł pozbyć się rumieńców, ale potem już wpadł na pomysł, by rozweselić Alexandrę. No, jeśli coś jest w stanie ją rozweselić oczywiście. Wrócił szybko na schody prowadzące do sali wróżbiarstwa, bo Alex chyba nie wyszła jeszcze z klasy i zaczął ją głośno wołać.
- ALEX!
- Czego? - prawie że warknęła, gdy już do niego przyszła.
- Musisz iść ze mną. No chodź! - złapał ją za rękę i biegł w stronę pokoju wspólnego puchonów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mudancicha
sztyletem smoka! sztyletem!
sztyletem smoka! sztyletem!



Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:04, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Pokój Wspólny Gryfonów]

Gdy rano Abigaile się obudziła Pani Pomfrey już czekała, żeby zmienić jej opatrunki. Nie chciała się znowu przeglądać, ale pielęgniarka powiedziała, że rana się już ładnie zasklepiła, a oko zaczęło odzyskiwać kolory. Powłócząc nogami udała się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Było jeszcze wcześnie rano, więc wszyscy jeszcze albo spali, albo szykowali się w dormitoriach. Abi poszła wziąć prysznic.
Gdy znowu zeszła na dół w Pokoju panował już mały ruch. Byli to głównie pierwszo i drugoroczniacy, którzy jeszcze chodzili podnieceni tym, że znaleźli się w Hogwarcie. Abigaile usiadła na jakiejś pustej sofie. Od razu podbiegła do niej Raven za swoimi psiapsiółkmi.
- Abigaile, co ci się stało? – spytała przyglądając się jej twarzy. Trudno było mieć jej to za złe, wszyscy w około tak robili, niektórzy otwarcie inni ukradkiem. Ale to nie znaczy, że jej się to podobało.
- Spadaj, nie twoja sprawa. – opowiedziała zła.
- Tak, nie moja? Możesz być pewna, że mama o wszystkim się dowie!
- No dalej, idź je wyślij sowę skarżypyto. Ale zapamiętaj: ja mogę zrobić ci więcej tutaj niż ona mi z domu. – odpysknęła siostrze i wyciągnęła do niej język.
- No już, odsuńcie się od niej! – Abi usłyszała znajomy głos. – Jesteście ostatnimi osobami, którym chce się teraz tłumaczyć.
- Dzięki Adele. – Abi uśmiechnęła się i przywitała z przyjaciółką.
- No, przyjemności swoją drogą, ale teraz na serio musisz powiedzieć o co poszło… No i co jest z twoją twarzą. – Adele się lekko skrzywiła. – Bo jak niosłyśmy cię do skrzydła szpitalnego nie wyglądało to najlepiej.
Abigaile rozpoczęła swoją historią, mocno zaznaczając, że wina leżała po stronie Ślizgonki. Opisała swoje uczucia po tym jak zobaczyła co się z nią stało i rozmowę z McGonagal.
- Mam nadzieję, że ta debilka dostanie za swoje. Bo ja na pewno nie puszczę jej tego płazem. Nie wiem jak i nie wiem kiedy, ale odwdzięczę się jej za to. I jeszcze raz dzięki za pomoc. – zakończyła Abigaile.
Potem poczekały na dziewczyny i udały się na śniadanie. Nie miała już sił opowiadać tego jeszcze raz, więc Adele przekazała wszystko Rose i Lanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Pią 12:15, 19 Sie 2011    Temat postu:

[ domitorium poniedziałek/wtorek śniadanie]
Kiedy razem wstrzymała wyciek łez. Pożegnała się z Arturem i pobiegła do domitorium. Dobry przyjaciel z tego Artura. Uśmiechnęła się sama do siebie. Nie będę odwiedzać Abi i tak pani Pomfrey wygoni mnie.
- Świnski ryj. - wypowiedziała hasło i weszła do pomieszczenia w którym zastała Lane. Dziewczyny popatrzyły się na siebie i uśmiechnęły się.
- Co czytasz? - spytała Adele patrząc na książkę w ręku.
- Runy dla zaawansowanych - stwierdziła.
Adele przypominała sobie o poprawce z Rose eliksirów. Na śmierć zapomniałam. Za chwile weszła Rose.
- Zapomniałyśmy! - krzyknęła opętana do Rose.
- Czego? - spytała koleżanka.
- Poprawić eliksiru! - a po chwili dodała - Gdzie Ty się szlajałaś z tym Ślizgonem?
- Ja... - popatrzyła na pomieszczenie - Nie, nigdzie.
Adele spiorunowała ją wzrokiem.
- Będziemy miały niezłe bagno. - powiedziała Adele jakby do siebie. Wzięła książki i odrobiła lekcje z zielarstwa. Następnie udała się spać. Następnego dnia obudziła się bardzo wcześnie rano. Przestudiowała jeszcze raz wszystkie książki i wyszła z koleżankami na śniadanie. W pokoju obok spostrzegły Abi. Rozmawiała czy raczej kłóciła sie ze swoją siostrą.
- No już, odsuńcie się od niej! – Abi usłyszała znajomy głos. – Jesteście ostatnimi osobami, którym chce się teraz tłumaczyć.
- Dzięki Adele. – Abi uśmiechnęła się i przywitała z przyjaciółką.
- No, przyjemności swoją drogą, ale teraz na serio musisz powiedzieć o co poszło… No i co jest z twoją twarzą. – Adele się lekko skrzywiła. – Bo jak niosłyśmy cię do skrzydła szpitalnego nie wyglądało to najlepiej.
Abigaile rozpoczęła swoją historią, mocno zaznaczając, że wina leżała po stronie Ślizgonki. Opisała swoje uczucia po tym jak zobaczyła co się z nią stało i rozmowę z McGonagal.
- Mam nadzieję, że ta debilka dostanie za swoje. Bo ja na pewno nie puszczę jej tego płazem. Nie wiem jak i nie wiem kiedy, ale odwdzięczę się jej za to. I jeszcze raz dzięki za pomoc. – zakończyła Abigaile.
Potem poczekały na dziewczyny i udały się na śniadanie. Nie miała już sił opowiadać tego jeszcze raz, więc Adele przekazała wszystko Rose i Lanie.
- Dobrze, że ta wredna ropucha nic więcej jej nie zrobiła. - stwierdziła Adele mówiąc do Rose i Lany. - z nimi lepiej nie zaczynać.
Usiadły wychodnie przy stoliku dla Gryfonów. Wszyscy już się zgromadzili i wpadły sowy. Sowa Adele przyniosła jej wiadomość od rodziców oraz paczkę ciastek czekoladowych wypiekanych przez jej mamę. List schowała na potem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamata dnia Pią 12:21, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Barbalella
szkrzat domowy
szkrzat domowy



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Pią 12:56, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Zakazany las]

Barbara rozejrzawszy się po szkole stwierdziła, że najprawdopodobniej zaczynają się Starożytne Runy, na których jest Alex, ale nie miała ochoty na lekcję. Do pani Pomfrey, też nie chciała się wybierać - wolała zwycięsko ponieść ból i straty, niż chodzić jak porąbana, w bandażach. Zresztą brzydko by to wyglądało. Postanowiła iść do Zakazanego Lasu.
Ruszyła na błonia. Uśmiechnęła się na widok zniszczonej, przez nietrafione zaklęcia, ziemi. Wyminęła ostrożnie chatkę pół-olbrzyma, Hagrida i weszła w ciemny las.
Było tu tak cicho... Przez chwilę nie patrzyła gdzie idzie. Nagle zdała sobie sprawę, że strasznie zboczyła ze ścieżki. I w dodatku kilka wielkich akromantuli, czyli pająków-gigantów zbliżało się do niej na kilku odnóżach...
Krzyknęła i zaczęła uciekać. Pająki gnały za nią. Długo już biegła, była wyczerpana. Zatrzymała się na chwilę zdyszana. Z kilku pająków zrobił się jeden, ale wcale nie mniejszy. Podpełzł do niej korzystając z chwili zaskoczenia i ugryzł ją w lewą rękę. Barbara zła na swoją głupotę rzuciła pierwsze lepsze zaklęcie, które odrzuciło go do tyłu. Nareszcie mogła się rozejrzeć. Było tu prawie całkowicie ciemno, a drzewa zasłaniały praktycznie całe niebo. Barbara nie znała tego kawałka lasu.
- Wskaż mi - szepnęła, a różdżka pokazała jej północ. Poszła w stronę zamku.
Gdy wychodziła z lasu wszystko ją bolało. Szła w stronę zamku. Wszystko było niewyraźne i zamazane. W holu spojrzała na swoją rękę. Z przerażeniem stwierdziła, że była czarna i straszne drgała. Na dodatek jej ubranie bardziej przypominało teraz brudną od krwi szmatę.
- Czy pająki są jadowite? - mruknęła sama do siebie i z wielkim hukiem runęła na schody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pią 14:28, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Dormitorium/Wielka Sala, poniedziałek/wtorek]

Opowieść o Abi i Ślizgonce w roli głównej zrobiła na niej ogromne wrażenie. Postanowiła bardziej uważać i na pytanie, co robiła ze Ślizgonem odpowiedziała wymijająco, że nic. Wolała nie zdradzać, że niebawem gdzieś się z nim wybiera. Zostawi to dla siebie. Adele zaczęła coś gada, że Slytherin chce wykończyć Gryffindor. Niedorzeczne.
Przypomniało jej to jednak o poznany chłopaku i zapomnianym spotkaniu przy jeziorze. Powinien zrozumieć. Jej koleżanka ledwo uszła z życiem.
Następnego dnia Rose razem Abi, Adele i Laną udały się na śniadanie. W drodze Adele opowiedziała im jeszcze raz o wczorajszych wydarzeniach.
- Dobrze, że ta wredna ropucha nic więcej jej nie zrobiła - stwierdziła - Z nimi lepiej nie zaczynać.
Znowu pożarła ogromne ilości jedzenia, bo wczorajsza kolacja całkowicie wypadła jej z głowy. Mimowolnie spoglądała na stół Ślizgonów.
- Rose! Co się tak oglądasz? Chyba nie szukasz tego Ślizgona? - spytała poważnie Adele.
- Dziewczyny, nie ma się co martwić - powiedziała uśmiechając się w stronę innego stołu.
Właśnie wypatrzyła Gabriela. Miała nadzieję, że jej wybaczy wczorajszy wybryk. Chciała złapać go przy wyjściu z Wielkiej Sali.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black dnia Pią 14:31, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:00, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Błonia, lekcje, pokój wspólny / poniedziałek - Wielka Sala / wtorek]

Alexandra była zaskoczona tym co zobaczyła w Pokoju Wspólnym. Nie wiedziała co o tym myśleć. Dziwne było to, że pewno prawie cały dom o tym wie a ona nie wiedziała. Złość na Artura trochę jej przeszła jednak nie poszła w niepamięć.
- Zastanawiam się tylko jak to się stało, że on się jeszcze Ciebie nie wystraszył. - powiedziała nie mogąc się powstrzymać.
Chłopak spojrzał na nią nieco obrażonym wzrokiem ale nic nie powiedział.
Mieli teraz godzinną przerwę między lekcjami więc poszli na błonia. Kiedy Zadzwonił dzwonek skierowali się na zaklęcia. Lekcja minęła dość szybko. Uczyli się jakiegoś nowego zaklęcia odpychającego. Profesor rozdał i poduszki, który miały trafić do pudła na końcu sali. To oznaczało, że wszędzie latały białe smugi a czasami nawet puch. Po zaklęciach czekała ich Transmutacja. Alexandra nie miała nic do niej a nawet ja lubiła. Mieli przemieniać żuki w guziki. Alex szło całkiem nieźle choć dwa guziki miały odnóża ale jakoś się tym nie przejęła. Reszta dnia minęła szybko. Wieczorem, w Pokoju Wspólnym, kiedy już wszyscy poszli do dormitoriów znowu wyjęli jedzenie z kieszeni, które zwędzili na kolacji. Odzew był natychmiastowy.

***

Rano, kiedy poszli na śniadanie spotkali się z Angie. Alexandrze znów nie chciało się jeść więc zjadła tylko jednego tosta. Przez chwilę rozmawiali o quiditchu kiedy nagle Artur zaczął uśmiechać się i machać. Alexandra pomyślała, że ma jakieś niekontrolowane zachowanie czy coś (co by jej nie zdziwiło) ale kiedy się odwróciła zobaczyła tą gryfonkę. Odwróciła się do chłopaka. Znowu poczuła coś w rodzaju złości i przemożną chęć dopieczenia mu, która pewno nie minie przez cały dzień. Wyjęła plan lekcji i spojrzała co mają pierwsze. OPCM. Jedyna dobra wiadomość... Pomyślała.
- Przestań się tak ślinić jak Delgado na widok żarcia i chodźmy lepiej na lekcje - powiedziała niezbyt miłym głosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Pią 15:01, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 20:03, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala]
Jadł właśnie jajecznicę, kiedy dostrzegł spojrzenie Rose. Niechcący upuścił widelec, który odbił się od prawie pustego już talerza i spadł na podłogę, co wywołało salwę śmiechu przy stole ślizgonów. Zapewne uważali, że zrobił to specjalnie. Aby utwierdzić ich w tym przekonaniu, upuścił jeszcze łyżeczkę do herbaty. Ha, ha, ha, bardzo śmieszne, pomyślał.
- Nawet z widelcem umiesz zrobić z siebie wariata - wtrącił Matt.
-To nie moja wina, że tak na nich działam - odparł Gabriel, puszczając oczko do jakiejś ślizgonki, która gwałtownie się zarumieniła.
- Przestać to robić.
-Ale co?
- Podrywać inne dziewczyny kiedy co chwila zerka na ciebie jakaś gryfonka, z którą, nawiasem mówiąc, wczoraj rozmawiałeś - mruknął Matt, rzucając mi wymowne spojrzenie.
- Skąd wiesz?
- Cała szkoła o tym rozmawia.
Gabriel stracił apetyt. Wstał od stołu i ruszył w kierunku wyjścia, raz po raz rzucając spojrzenie na dziewczynę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Pią 20:32, 19 Sie 2011    Temat postu:

Zdziwiła go trochę sarkastyczna odpowiedź dziewczyny. Zresztą ona w ogóle coś miła dla niego nie była. Teraz Obrona Przed Czarną Magią. Dojadł naleśnika i utkwił spojrzenie na jednym ślizgonie. Widział go już wcześniej, co ciekawe zawsze z inną towarzyszką u boku. Do tego teraz patrzyło na niego większość dziewczyn, a jednej nawet puścił oko. A to cwaniaczek. Może mi pomóc.
Poczytał jeszcze trochę mugolskich artykułów (O, będzie nowy sezon Trudnych czarów!). Do lekcji pozostało jeszcze trochę czasu, więc śmiało sięgnął po drugiego naleśnika i chwilę pogadał ze znajomymi. Gdy zobaczył że slizgon wstaje ze stołu, poszedł za nim.
- Stary, musisz mi pomóc!
- My się znamy ... ? - spytał podejrzliwie uczeń Slytherinu (No co, dla nich też można mieć trochę szacunku).
- Artur.
- Gabriel. - odpowiedział i uścisnął mu rękę.
- No dobra, a więc już się znamy: Stary, musisz mi pomóc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 21:01, 19 Sie 2011    Temat postu:

Gabriel zmarszczył czoło. Ciekaw był, w czym mógłby pomóc temu całemu Arturowi. Może chciał się nauczyć wysadzania muszli klozetowych w powietrze? Albo rozwalić wszystko w łazience Jęczącej Marty? Gabriela zawsze dziwiło, że o jego wyczynach wiedzą wszyscy uczniowie, a nauczyciele albo udawali, że tego nie zauważają, albo był inny powód, dla którego Riddle nie dostawał tyle szlabanów, na ile zasługiwał.
- Okej, mów, o co chodzi. Nie chcę być niemiły, ale mam coś do zrobienia - odrzekł Gabriel, wpatrując się w chłopaka. Tak naprawdę chciał poczekać przy wejściu na Rose, może nawet udałoby mu się z nią porozmawiać. W końcu mieli o czym. Nie czuł jednak potrzeby mówienia o tym niemal całkowicie nieznanemu mu chłopakowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom dnia Pią 21:03, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Pią 21:13, 19 Sie 2011    Temat postu:

"nie chcę być niemiły", i to ślizgon mówi. Tzn. uczeń Slythierinu. Ciężko uwierzyć.
- Słuchaj, ty jesteś taki wiesz ... obeznany w tych sprawach - i ułożył palce w kształcie niezdarnego, małego, i widać że dużo razy naprawianego serduszka. - No, wiesz o co chodzi!
Popatrzył na niego dziwnie, ale nie mówił nic, więc to taki jakby znak "mów dalej".
- Mam problem z dziewczyną. Podoba mi się a ... jest agresywna w stosunku do mnie. I nie, nie bije mnie. Czemu się śmiejesz?! Pomóż mi, jesteś dobry wiesz w tych ... sprawach. - Znowu zrobił rękami serduszko, tylko tym razem w ogóle nie przypominające serduszka. - Oh, darujmy sobie gesty!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:24, 19 Sie 2011    Temat postu:

Artur nagle wstał ale nie skierował się do wyjścia tylko do stołu ślizgonów. Co ten gamoń znowu robi? pomyślała ale postanowiła sobie nie zaprzątać tym głowy. Już zaczęła kierować się do wyjścia kiedy stało się coś dziwnego. Usłyszała chrząknięcie bardzo przypominające chrząknięcie profesor McGonagall. W sali zapadła nagle cisz, wszyscy skierowali głowy do stołu nauczycielskiego. Profesor McGonagall faktycznie stała i zdawała się chcieć coś powiedzieć.
- Pragnę ogłosić, że zostało coś postanowione - powiedziała niezbyt wesołym głosem. - część ciała pedagogicznego postanowiło wam... umilić - tu zdawała się być przeciwna temu co mówi - ten rok w Hogwarcie. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem na to będzie swego rodzaju Turniej. Każdy dom będzie miał cztery zadania do wykonania i będzie musiał wybrać do każdego zadania innego uczestnika. W każdym zadaniu będzie oceniana inna umiejętność. W związku z tym zawieszona zostanie punktacja a dom, który wygra otrzyma puchar domów.
Wszyscy zdawali się być zaskoczeni i dopiero po chwili się "obudzili". Wybuchnęła wielka wrzawa. Wszędzie słychać było zdziwione i podniecone głosy. Alexandra stała przed drzwiami Wielkiej Sali trochę osłupiała.

Ekhem, więcej informacji na temat tego co zostało ogłoszone w tym poście proszę skierować się do tematu "Ogłoszenia".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom
po puchar!
po puchar!



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Little Hangleton

PostWysłany: Pią 21:31, 19 Sie 2011    Temat postu:

-Oh, darujmy sobie gesty!
Gabriel przestał się śmiać, ale na jego twarzy nadal gościł szeroki uśmiech. Nie spodziewał się takiej prośby po młodszym koledze, bo rzadko kto miał odwagę go o to zapytać. Ludzie dziwili się, że ktoś o nazwisku Riddle może podrywać dziewczyny i udzielać jakichkolwiek rad z nimi związanych.
-Nie za bardzo rozumiem, co w tym przypadku znaczy agresywna, skoro cię nie bije. Ale to chyba nie ma większego znaczenia- odpowiedział po chwili. Mógł powiedzieć chłopakowi to, co cisnęło mu się na język, ale uznał, że Artur jest na to za młody.
- Co powinienem...
-Powinieneś ją jakoś zaskoczyć - przerwał mu Gabriel, wkładając ręce do kieszeni szaty. -Spróbuj ją gdzieś wyciągnąć, w jakieś niezłe miejsce, które zwykle zachwyca dziewczyny. Może ma wyrobione jakieś złe zdanie o tobie i możesz to w ten sposób zmienić. Albo po prostu też jej się podobasz i jest zazdrosna kiedy widzi cię z innymi dziewczynami.
- Podobam jej się i jest dla mnie niemiła?
-Tak działa mózg dziewczyny, Arturze. Mówię ci, zabierz ją w jakiś czadowe miejsce. Osobiście polecam knajpę Pod Rozchichotanym Kupidynem. Już niejedna w ten sposób... no... - urwał, szczerząc zęby do Artura. - Jak nie zadziała, to znaczy, że dziewczyna ma cię gdzieś. Wtedy sobie odpuść i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie McKinley
pogromca Bazyliszka
pogromca Bazyliszka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Slytherin ^^

PostWysłany: Pią 22:02, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala]
Barbara nie pojawiła się na Starożytnych Runach. Alex była trochę denerwowała. Co jak te głupie gryfonki chciały pomścić swoją przyjaciółkę? Ale w sumie Barbara umie sobie radzić. Alex musi się od niej nauczyć tego genialnego zaklęcia.
Alex zamierzała już odejść od stołu, gdy chrząknęła prof. McGonagall. Dziewczyna niechętnie odwróciła się i poczekała przy wyjściu.
- Pragnę ogłosić, że zostało coś postanowione. Część ciała pedagogicznego postanowiło wam... umilić ten rok w Hogwarcie. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem na to będzie swego rodzaju Turniej. Każdy dom będzie miał cztery zadania do wykonania i będzie musiał wybrać do każdego zadania innego uczestnika. W każdym zadaniu będzie oceniana inna umiejętność. W związku z tym zawieszona zostanie punktacja a dom, który wygra otrzyma puchar domów.

Alex poczuła się nagle bardzo szczęśliwa. Ten Turniej to jest coś! Coś jak Turniej Trójmagiczny, tylko rywalizują domy, nie szkoły i nie ma jednego kandydata. Tylko co z qudditchem? Alex nie wytrzyma, gdy w tym roku wycofają rozgrywki. Dziewczyna podbiegła do stołu nauczycielskiego i, nie zważając na oburzone chrząknięcia nauczycieli, zwróciła się do McGonagall.
- Pani Profesor, co z qudditchem w tym roku? Czy przez Turniej nie będzie rozgrywek?
- Alex, nie. Przecież qudditch jest co roku - Minerwa patrzyła na nią jak na głupka.
- Przecież w czasie Turniejów Trójmagicznych qudditcha nie było - oburzyła się Alex - Dziękuję za odpowiedź. A mogę wiedzieć kim jest kapitan drużyny Ślizgonów? Musimy w końcu zacząć trenować, żeby wygrać. Znowu
Profesor McGonagall wyglądała na niezbyt zachwyconą
- Gabriel Riddle.Z siódmej klasy - powiedziała i odwróciła się.
Alex bez słowa pobiegła w stronę pokoju Ślizgonów. Co ten Gabriel sobie wyobraża? Przecież już drugi dzień szkoły! Powinni zacząć trenować, jak mają wygrać! Może trochę przesadzała, ale qudditch to jej wielka miłość. Tak wielka jak eliksiry
Zaraz, zaraz... Czy Gabriel to nie ten chłopak, który chodzi z Gryfonką?!? Na brodę Merlina! Chyba tak! Trzeba szybko go znaleźć i spytać co z treningami, bo całkiem o tym zapomni! Tylko gdzie jest Barbara?

Takie właśnie myśli kłębiły się w głowie Alex. Tak była zamyślona, ze nie zauważyła bezwładnej postaci, leżącej na schodach.
Barbara! Nie zastanawiając się długo, Alex pobiegła po pomoc do pani Pomfrey.
***
[Skrzydło szpitalne]
- Ale nic jej nie będzie, prawda?
- Już ja ją poskładam, Alex. Ale miło by było, gdybyś już poszła - powiedziała znużonym głosem pielęgniarka - Jesteś tu już dwadzieścia minut. Barbarze nic nie będzie
- Dobrze, dobrze. To ja już idę. A napisze mi pani zwolnienie z tej lekcji? Bo byłam to z Barbarą, a powinnam mieć teraz zaklęcia... - Alex spojrzała z nadzieją na panią Pomfrey.
- Tak, pogadam z profesorem Flitwickiem. - powiedizłą zrezygnowana pielęgniaraka. Naprawdę miała nadzieję, że Alex już się odczepi.
***
[Korytarz]
Alex nie miała już nastroju, by szukać Gabriela. Może zaraz sam przyjdzie do Pokoju Wspólnego.
Tak, tam na niego poczeka.
- Głupi Gryfoni - powiedziała hasło do pokoju i weszła przez dziurę w ścianie. Usiadła na fotelu o czekała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maggie McKinley dnia Pią 22:09, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angela
kandydat do Hogwartu
kandydat do Hogwartu



Dołączył: 11 Sie 2011
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie.

PostWysłany: Pią 22:25, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala / Korytarz, wtorek]

Angie skończyła jeść tosty, po czym rozejrzała się po sali. Przy stoliku krukonów dostrzegła Xantiago. Dziewczyna wpatrywała się w nią. Ze złością. Angie postanowiła, że zniesie to spojrzenie i już nie zdejmowała oczu z krukonki. W końcu przerwał jej głos profesor McGonagall.
- Pragnę ogłosić, że zostało coś postanowione - powiedziała niezbyt wesołym głosem. - część ciała pedagogicznego postanowiło wam... umilić - tu zdawała się być przeciwna temu co mówi - ten rok w Hogwarcie. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem na to będzie swego rodzaju Turniej. Każdy dom będzie miał cztery zadania do wykonania i będzie musiał wybrać do każdego zadania innego uczestnika. W każdym zadaniu będzie oceniana inna umiejętność. W związku z tym zawieszona zostanie punktacja a dom, który wygra otrzyma puchar domów.
- Super! Już się nie mogę doczekać. Zawsze chciałam wziąć udział w takim turnieju.
Angie była zachwycona. Daniel również podzielał jej radość.
Poprzez klaszczących uczniów Angie ujrzała Artura. Rozmawiał z jakimś starszym ślizgonem.
W jakim celu on rozmawia ze ślizgonem? Mam nadzieję, że go wyzywa albo chce mu coś podrzucić.
Pogrążona w myślach o Arturze, Alex, która ostatnio chodziła zła, i o Xantiago - krukonce ze złowrogim spojrzeniem, Angie wyszła z Wielkiej Sali.
W oczekiwaniu na OPCM, przechadzała się po korytarzach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Angela dnia Pią 23:06, 19 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black
knuję coś niedobrego
knuję coś niedobrego



Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: odlatuję z zeppelinami

PostWysłany: Pią 22:45, 19 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala, wtorek]

W Wielkiej Sali zawrzało od rozmów. Turniej! Wszyscy pragnęli się dowiedzieć więcej. Rose miała nadzieję, że rywalizacja Quidditha nie zostanie zawieszona z tego powodu. W końcu niedługo powinien odbyć się pierwszy mecz! Sama miała ochotę zdrowo przywalić jakiemuś zawodnikowi. Najlepiej Ślizgonowi! Zemścić się za krzywdy wyrządzone Abi. Była prawie pewna, że owe Ślizgonki są w drużynie. Wiedziała, że na meczach nie będzie próżnować.
Rose wyciągnęła plan lekcji.
- Numerologia! - krzyknęła, ale zaraz przejechała oczami w dół planu - Adele! Na trzeciej zielarstwo! Całkowicie o tym zapomniałam. Masz jakiś pomysł? - spytała koleżanki siedzącej na krześle obok niej.
- Coś tam próbowałam się nauczyć, ale...
- Lepiej improwizujmy co? - uśmiechnęła się Rose.
Rozglądnęła się.
- Ciekawe gdzie jest Gabriel - pomyślała - Jeszcze przed chwilą robił z siebie pajaca .
Szybko ruszyła ku drzwiom. Gdy przechodziła między stołami cała szkoła dziwnie się jej przyglądała. Nie zaprzątając sobie tym myśli wyszła przez drzwi. Tam zauważyła (ku ogromnemu zdziwieniu), że Gabriel rozmawia z jakimś młodszym chłopakiem z Hufflepuffu. Stwierdziła, że nie będzie im przeszkadzać. Gdy już chciała mrugnąć do chłopaka usłyszała strzępek ich rozmowy.
- ...polecam knajpę Pod Rozchichotanym Kupidynem. Już niejedna w ten sposób...
Straciła ochotę. Pędem udała się na numerologię, słysząc za sobą Gabriela wykrzykującego jej imię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Barbalella
szkrzat domowy
szkrzat domowy



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Sob 0:03, 20 Sie 2011    Temat postu:

Barbara z bólem głowy obudziła się w skrzydle szpitalnym. Nie otworzywszy oczu usłyszała, że pani Pomfrey z kimś rozmawia.
- ...nie mam pojęcia co jej się stało, Horacy. Ręka czarna jak smoła, wyglądająca na nieżywą. Miałam już kiedyś podobny przypadek, tylko, że wtedy wyglądało to na ugryzienie smoka. Wtedy uczeń powiedział, że to pies, więc ona też może skłamać. Przeleży tu kilka dni i wyzdrowieje. Mam nadzieję - mówiła zaniepokojonym głosem.
Barbara otworzyła oczy. Był ranek. Jej ręka wyglądała już lepiej, a otarcia od drzew z lasu zniknęły.
Musiała stąd uciec. Nie dość, że dziś była pełnia, to jeszcze Alex mogła grzebać sobie spokojnie w jej rzeczach! Gdyby nie daj bóg, postanowiła ją śledzić... Zerwała się z łóżka. Korzystając z tego, że nie ma pielęgniarki przebrała się w czyste, nowe szaty, które leżały na jej łóżku. Powoli zbliżała się w stronę wyjścia. I właśnie w tej chwili pani Pomfrey weszła do sali szpitalnej.
- Hola, hola, gdzie się wybierasz? Musisz jeszcze poleżeć. Co jak znowu zasłabniesz?
- Dziś pełnia - powiedziała Barbara ze złością, że ją przyłapano.
- Zupełnie zapomniałam! Ale nie martw się, profesor Slughorn uwarzy ci eliksir i będziesz mogła ze spokojem się przemienić.
Ślizgonka czy chciała, czy nie musiała się położyć do łóżka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Barbalella dnia Sob 0:03, 20 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
co ja tu robię?
co ja tu robię?



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor

PostWysłany: Sob 9:54, 20 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala wtorek | sala lekcyjna - numerologia]

Lana i Adele udały się same do klasy. Rose pobiegła przed nimi.
- Co tak szybko? - spytała koleżankę.
Rose mruknęła coś pod nosem. Adele położyła książkę na ławce i usiadła obok przyjaciółki. Nagle do klasy weszła jasnowłosa dziewczyna, razem z nauczycielką.
- Witam wszystkich. - Septima Vector przywitała się ze wszystkimi - Do Gryffindoru dołączyła dziś Jane Carlson.
Dziewczyna usiadła w pierwszej ławce. Adele i Rose zmierzyły ją wzrokiem.
- Nieźle. - powiedziała Adele.
- Na dzisiejszej lekcji będziemy analizować Liczbę Celu Życia.
Adele popatrzyła się na kartkę.
ADELAJDA COOPER
14531141 377869 =60 6+0=6
CYFRA SZEŚĆ – szóstka to stabilizacja, harmonia, przyjaźń, życie rodzinne. Szóstki to osoby wierne, ufne, i godne zaufania. Dawno sądzono, że szóstka to doskonałość, lecz jest ona zdolna do plotek, nieporozumień.

[link widoczny dla zalogowanych]
Jej przyjaciółka z ławki właśnie kończyła zadanie.
- Dobra, kto się pochwali co mu wyszło?
Ta 'nowa' podniosła rękę.
- CYFRA TRZY – trójka to kompletność, całkowitość, jak ‘przeszłość – teraźniejszość – przyszłość’ czy ‘umysł – ciało – dusza’. Trójki są twórcze, o artystycznej duszy, towarzyskie o poczuciu humoru. Mogą być roztargnione, powierzchowne. - wyrecytowała.
- Oho. - powiedziała Adele do Rose i wymieniły się spojrzeniami.
- Jasne. - dodała Rose.
- A Tobie co wyszło? - spytała Adele
Rose pokazała palcem na 5. CYFRA PIĘĆ – piątki są zmienne, niepewne. Brak u nich stabilności i równowagi. Potrafią być energiczne, gotowe podjąć wszelkie ryzyka. Lubią podróżować, poznawać nowe rzeczy. Są również nieodpowiedzialne.
- Nie, to niemożliwe. - dodała Adele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
drugoroczniak
drugoroczniak



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Sob 12:31, 20 Sie 2011    Temat postu:

Po rozmowie z Gabrielem Artur trochę pomyślał i wymyślił, że pójdzie pogadać z Alex. W Wielkiej Sali rozbrzmiał nagle głos profesor McGonagall.
- Pragnę ogłosić, że zostało coś postanowione - powiedziała niezbyt wesołym głosem. - część ciała pedagogicznego postanowiło wam... umilić - tu zdawała się być przeciwna temu co mówi - ten rok w Hogwarcie. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem na to będzie swego rodzaju Turniej. Każdy dom będzie miał cztery zadania do wykonania i będzie musiał wybrać do każdego zadania innego uczestnika. W każdym zadaniu będzie oceniana inna umiejętność. W związku z tym zawieszona zostanie punktacja a dom, który wygra otrzyma puchar domów.
Hmm, ciekawe. Dobry pomysł, chętnie weźmie udział w takim turnieju. Ale jakie będą zadania? Nad tym się głowił. Coś w stylu walki ze smokiem, czy może jakieś domowe zagadki czy coś w tym rodzaju? Pewnie niedługo się przekona. Ale kiedy zacznie się ten rzekomy turniej? Zaprzestał rozmyślania i ruszył w stronę Alexandry, która stała przed drzwiami Wielkiej Sali.
- Hej - powiedział cicho, choć dziewczyna chyba nie miała zamiaru mu odpowiadać.
- Ekhem ... - odchrząknął. Najpierw trzeba coś zrobić, by dziewczyna na pewno z tobą poszła. Nie mówił tego Gabriel, ale sam się domyślił. Komplementy.
- Masz ... ładne włosy. Ładną buzię. Wszystko ładne. - wybełkotał.
- Co?
- E to znaczy ... Masz ładne ... - i w tym momencie spojrzał w jej głębokie, brązowe oczy i zaniemówił. - Łał.
Podszedł do niej, popatrzył jej w oczy tak, że ich źrenice znajdowały się na odległości kilku milimetrów od siebie i odsunął się.
- Łał. Piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Peegy
szef dep. magicznych gier i sportów
szef dep. magicznych gier i sportów



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:11, 20 Sie 2011    Temat postu:

[Wielka Sala/wtorek]

Alexandra "ocknęła" się po przemowie profesor McGonagall. Turniej? Nie to nie dla niej. Zbyt dużo odpowiedzialności. A poza tym zawsze w różnych trudnych sytuacjach związanych z walką traci głowę i zapomina zaklęcia. A przynajmniej część.
Już miała wychodzić kiedy podszedł do niej Artur. Matko, co on znowu chce? Czyżby gryfonka się znudziła?
- Hej... - powiedział do niej cicho.
No chyba nie liczysz, że padnę z wrażenia bo tak do mnie powiedziałeś... pomyślała ale nie powiedziała tego na głos.
- Masz ... ładne włosy. Ładną buzię. Wszystko ładne. - wybełkotał do niej.
Dziewczynę zamurowało. No nie... To już było totalnie dziwne.
- Co? - powiedziała ze zdziwieniem.
- E to znaczy ... Masz ładne ... - i w tym momencie spojrzał jej w oczy. Dziewczyna zdziwiła się jeszcze bardziej i podniosła lekko brwi - Łał...
Potem zrobił coś jeszcze dziwniejszego bo podszedł jeszcze bliżej niej i znowu spojrzał jej w oczy. Po raz kolejny powtórzył "łał" i sie odsunął.
Alexandra przez chwilę milczała a potem powiedziała:
- Słuchaj, możesz być ze mną szczery... Zwaliłeś się dzisiaj ze schodów czy może w nocy spadłeś z łóżka na głowę? - powiedziała.
W tem wstał kolejny nauczyciel, a mianowicie profesor Slughorn.
- Profesor McGonagall zapomniała dodać, że do niedzieli wieczór w każdym dormitorium będzie stała misa do, której możecie wrzucać sowje głosy. Oczywiście nie można wrzucić tam głosu na siebie czy też kilku na raz. To tyle.
Profesor znowu usiadł.
- No więc? - zapytała znowu chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peegy dnia Sob 14:10, 20 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.felixfelicis.fora.pl Strona Główna -> RPG / Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 5 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin